Kolarstwo szosowe rozkręca się na antypodach, w Europie przełaje w pełni. Oto przegląd kolarskich wydarzeń z 7 stycznia.
Kolarstwo szosowe przypomina o sobie nieśmiało mistrzostwami Australii. 15 stycznia rozpoczyna się tydzień ścigania w ramach Tour Down Under, a w tym tygodniu trwa już walka o charakterystyczne koszulki mistrzów Australii. Wyścigi, którym poza Australią nikt nie poświęciłby chwili w czerwcu, w styczniu są pierwszym haustem nasyconego kolarstwem powietrza dla wyposzczonych kibiców w Europie. Wyścigi na antypodach zwiastują bowiem, że sezon szosowy zbliża się wielkimi krokami.
Australia nie ma kultury kolarstwa, nie wpada się do tego środowiska tak po prostu. Wszyscy zaangażowani w kolarstwo są pasjonatami. Większość na mistrzostwa kraju albo przyleciała, albo jechała 10 godzin. Wyścig mistrzowski to nie największa impreza na świecie, ale każdy traktuje ją jak mistrzostwa świata. Każdy, kto staje na starcie, przez poprzednie trzy miesiące nie myślał o niczym innym. To fajna atmosfera
– zapowiada krajowe mistrzostwa Lachlan Morton z grupy EF Educatio-EasyPost.
Europa póki co żyje przełajami. W świecie biegania z rowerem po piasku i błocie w belgijskim Gullegem odbyły się zawody poprzedzające rozgrywkę w Pucharze Świata w Zonhoven.
Dwunasta runda Pucharu Świata na kultowej trasie w Zonhoven. Organizatorzy nieco zmienili przebieg rundy, ale piaskowego nurkowania nie zabraknie. W stawce kobiet zobaczymy wszystkie najlepsze, wśród mężczyzn zabraknie tylko Toma Pidcocka. Starty, odpowiednio o 13:40 i 15:10.
A na koniec rowery, na których będą jeździć kolarze Bahrain Victorious: Scultura, Reacto i TIME WARP TT.