Tour de Pologne 2022. Ethan Hayter z pierwszym dużym zwycięstwem

Ethan Hayter potwierdził możliwości i aspiracje do wygrywania wyścigów etapowych. Brytyjczyk triumfował w Tour de Pologne i na koncie zapisał pierwszą etapówkę cyklu WorldTour.

23-latek, mistrz Wielkiej Brytanii w jeździe na czas, bezpiecznie dojechał do Krakowa i na podium pod stadionem Cracovii odebrał po raz ostatni żółto-czerwoną koszulkę.

To duży sukces. Przyjechałem tu z celem zrobienia dobrego wyniku, ale nie spodziewałem się wygranej. Wygranie etapówki WorldTour to osiągnięcie i fajnie mieć to w palmares. Trudno było wszystko dobrze zrobić w tym tygodniu, wygranie generalki nie jest łatwe. Wiedziałem, że jestem w stanie osiągnąć taki wynik, ale czym innym jest wygranie takiego wyścigu

– mówił reporterom zgromadzonym w Krakowie.

Ethan Hayter w tym sezonie zaczął od 4. miejsca w Volta ao Algarve, wygrania etapu Settimana Coppi e Bartali, a na wyższe obroty wskoczył dwoma etapowymi wygranymi podczas Tour de Romandie. Dobrą passę kontynuował zwycięstwem na etapie Tour of Norway, a w czerwcu błysnął czterema miejscami w czołówce etapów Criterium du Dauphine. 

Start w Tour de Pologne rozpoczął drugą część sezonu Brytyjczyka, który ma nadzieję na start w Vuelta a Espana.

W roku miałem Covid w styczniu, a ubiegły sezon skończyłem późno, po mistrzostwach świata na torze pod koniec października. Sporo zimowych treningów mnie ominęło, ale od tego czasu stawałem się coraz lepszy. Myślę, że zacząłem ściganie trochę za wcześnie, ale jestem szczęśliwy i mam nadzieję dalej się rozwijać

– wyjaśniał.

Czułem się dobrze na etapie do Przemyśla. Rywale sprintowali od początku podjazdu, ja jechałem swoim tempem, dojechałem i nic nie straciłem. Czułem się dobrze, a mój wysiłek na czasówce wystarczył, aby wyjść na prowadzenie

– podsumował.

Hayter do Polski przyjechał w silnym składzie ekipy Ineos Grenadiers, u boku mając m.in. mistrza olimpijskiego Richarda Carapaza i młodego Bena Tuletta. Cala trójka przyjechała w pierwszej grupie na etapie do Przemyśla, ale to Brytyjczyk pojechał najlepszą czasówkę z zawodników brytyjskiej ekipy.

Rok temu na jednym z etapów były spore różnice [na etapie do Przemyśla]. W tym roku wjeżdżaliśmy tam wolniej i ten sam czas miało wielu zawodników. To sprawiło, że rywalizacja była bardzo otwarta. Wyścig był mocno kontrolowany przez ekipy, które miały tu swoich sprinterów

– wskazał.

Zwykle dobrze idą mi czasówki, ale ta była dość nietypowa, 10 kilometrów do góry. Początek był lżejszy, co bardziej mi odpowiadało. Pojechałem niezłą czasówkę i to wystarczyło

– ocenił w żołnierskich słowach.

Hayter bez szwanku przebrnął siedem etapów, na których doszło do kilku kraks. Brytyjczyk przyznał, że przygotowanie niektórych elementów finiszy mogłoby być lepsze, ale w kontekście kraks wskazał na nerwowość i liczebność ekip zainteresowanych finiszem z grupy.

Kilka finiszy było technicznych, sporo ekip przywiozło sprinterów, a to wróży problemy, jeśli z szerokiej drogi zjeżdżasz na wąską i każdy chce być w tym samym miejscu. Pewne rzeczy można poprawić, ale przy takiej liczbie sprinterów nie wszyscy się zmieszczą

– podsumował.