Danielo - odzież kolarska

Kim jest Olav Kooij?

Olav Kooij w Lublinie

Kim jest Olav Kooij, pierwszy lider Tour de Pologne? Z kolarzem Jumbo-Visma porozmawialiśmy w Gronkowie przed startem czwartkowej czasówki.

20-latek wygrał na ulicach Lublina pierwszy etap wyścigu, kiedy na wymagającej końcówce znakomicie rozprowadzili go zespołowi koledzy. On sam musiał jedynie wykończyć ich pracę, rozpoczynając finisz 150 metrów przed metą.

Cztery dni później, do samotnej walki z czasem młody Holender podchodził z rezerwą, myśląc już o kolejnym odcinku, który najprawdopodobniej zakończy się sprintem na krakowskich Błoniach.

Myślę tak, wszyscy odczuwają już trudy wyścigu i są trochę zmęczeni po pięciu dniach ścigania. To fajnie, że mam już zwycięstwo etapowe

– mówił w rozmowie z “Rowery.org”.

Kooij zdaje się być bardzo blisko sprinterskiej czołówki. Na finiszu potrafi pokonać naprawdę „dużych chłopców”: w tym sezonie pokonywał już Elię Vivianiego, Petera Sagana, Madsa Pedersena czy Tima Merliera. Na Tour de Pologne udowodnił, że potrafi przetrzymać także mniejsze i większe pagórki.

Holender ma widoki nie tylko na drugie etapowe zwycięstwo, ale również na zwycięstwo w klasyfikacji punktowej: do jej lidera, Francuza Arnaud Demare’a, traci jedno oczko. W tym miejscu warto dodać, że na mecie w Rzeszowie doszło do kuriozalnej sytuacji, kiedy po niedopatrzeniu organizatorów białą koszulkę na podium przywdział kolarz Jumbo-Visma, choć w rzeczywistości był w tej klasyfikacji drugi.

Młodzian z Jumbo-Visma póki co jest zadowolony ze swoich występów.

Idzie mi całkiem nieźle. Pierwsza część sezonu rozpoczęła się dobrze. Byłem bliski zwycięstwa etapowego w UAE Tour i Tirreno-Adriatico. Potem przyszły triumfy w mniejszych wyścigach [Circuit Cycliste Sarthe oraz ZLM Tour]. Dało mi to więcej pewności siebie. Utrzymałem moment aż do teraz i wygrałem tutaj

– powiedział.

Holender na dłużej zapamięta szczególnie zwycięstwo na finałowym odcinku francuskiej etapówki Circuit Cycliste Sarthe, które przyniosło mu także końcowy triumf w generalce.

Padał wtedy deszcz. Spodziewaliśmy się sprintu całego peleton, ale w końcówce większość chłopaków wyłożyła się na mokrej szosie. Zostaliśmy na czele we dwóch [razem z Xandro Meurisse]. To nie jest sposób, w jaki chciałbym wygrywać, ale cóż, czasami ma się trochę szczęścia

– przypomniał ze śmiechem.

Holender nie wybrał jeszcze wyścigów, którym się poświęci. Na ten moment dzieli uwagę między etapówki i mniejsze klasyki. Kierunek rozwoju jest jednak dość jasno sprecyzowany.

Póki co najbardziej lubię sprinty, a te najczęściej zdarzają się w wyścigach etapowych. Oczywiście lubię również niektóre jednodniówki, szczególnie te w Belgii. Zawsze tam się fajnie ścigać. Chciałbym rozwijać się w stronę wygrywania etapów Grand Tourów. Myślę, że to mój cel na następne lata, ale zobaczymy…

– wyjaśnił.

W rozmowie z holenderskim sprinterem poruszyliśmy temat bezpieczeństwa, który zdominował narrację o polskim wyścigu w zagranicznych mediach i popularnych portalach społecznościowych. Sam Kooij zaplątał się w kraksę na piątym etapie, choć tam akurat nie upadł, w przeciwieństwie do kolegów.

Widzieliśmy kilka finałów, które mogły zostać zaprojektowane lepiej, były przeszkody drogowe, ronda i zakręty na ostatnich kilometrach. Ale to widzimy także w innych wyścigach. Myślę, że to istotne, żeby przyjrzeć się dobrze końcówce i przygotować ją na finisz dużej grupy

– powiedział.