Danielo - odzież kolarska

Dominika Włodarczyk: “jechałam po medal”

Dominika Włodarczyk na mecie mistrzostw Europy

Dominika Włodarczyk pierwszą część sezonu zwieńczyła siódmym miejscem w mistrzostwach Europy. Mistrzyni Polski orliczek liczyła na więcej, ale wynik w Portugalii potwierdził, że prezentowany przez nią poziom pozwala na rywalizację z zawodniczkami zmierzającymi do najlepszych ekip w zawodowym peletonie.

Dominika Włodarczyk to kolejna polska zawodniczka, która wzniosła się ponad poziom klubowego ścigania i odnajduje się za granicami Polski.

21-letnia zawodniczka przeszła długą drogę od zagubionej juniorki, która bez wcześniejszego doświadczenia w międzynarodowych imprezach na 18. miejscu ukończyła mistrzostwa świata w Yorkshire w 2019 roku. Jeśli brąz mistrzostw Polski i drugie miejsce w mniejszym wyścigu Belgrade GP Woman Tour rok temu sygnalizowały duży postęp, wyniki osiągnięte w tym sezonie, już w ekipie zawodowej, pozwalały Włodarczyk myśleć o medalu mistrzostw Europy.

Zajęłam dzisiaj 7. miejsce na mistrzostwach Europy. Osiągnęłam to, o czym marzyłam odkąd zaczęłam ścigać się z dziewczynami z zagranicy. To co, jeszcze rok temu było nieosiągalne. Dlaczego nie widać euforii? Bo jej nie ma

– napisała Włodarczyk po wyścigu na profilu w serwisie Facebook.

Polka w portugalskiej Anadii jechała aktywnie, aczkolwiek ucieczka, w którą zaangażowała siły, została skasowana. W finale liderce reprezentacji Polski sił wystarczyło na siódmy rezultat.

Jechałam po medal. Walczyłam o medal. Miałam serce i głowę nastawione na walkę o medal. Medalu nie mam. Kolarstwo to jest sport drużynowy, a z tą czasem bywa różnie. Dzisiaj pojechałam w jedną ucieczkę za dużo, być może chciałam pokazać za wiele

– tłumaczyła.

Włodarczyk wcześniej weszła w skład sztafety, która w jeździe na czas zajęła czwarte miejsce w czempionacie Starego Kontynentu. Na mecie wyścigu ze startu wspólnego rozczarowanie równoważyła świadomość, że na spalonej słońcem trasie zostawiła wszystkie siły.

Wiem, że reprezentowałam swój kraj tak jak powinien on być reprezentowany. Wiem, że biało-czerwona koszulka była widoczna i aktywna. Wiem, że nie poddałam się bez walki i wiem, że zrobiłam wszystko co w mojej mocy, żeby wygrać. Bo jechałam dzisiaj o mistrzostwo Europy i tę walkę przegrałam

– podsumowała.

Mistrzostwo sportowe w głowie

Dominika Włodarczyk do mistrzostw Europy przystępowała po sezonie, w którym rozwojowi fizycznemu zaczęła towarzyszyć mentalna gotowość do rywalizacji o zwycięstwa.

Zawodniczka grupy Atom Deweloper Posciellux.pl Wrocław w tym sezonie wywalczyła 4. miejsca w Gracia Orlova i Ladies Tour of Estonia, 7. finiszowała w Memorial Monica Bandini, a w Lotto Belgium Tour zajęła 11. miejsce po pracy na zwycięstwo Agnieszki Skalniak-Sójki.

Formę fizyczną jest zbudować stosunkowo łatwo, ale dla mnie psychicznie jest ciężej dojść do jakiegoś poziomu. I bardzo trudno jest mi sobie uświadomić, że jestem w stanie np. wytrzymać skok Marty Lach. Wiecie, czytamy gdzieś te teksty, oglądamy wyścigi i słyszymy, że Marta Lach tu pojechała… przepraszam, że ja cały czas wracam do tej Marty Lach, ale ona też jest dla mnie takim przykładem, że można pójść dalej, z klubu w Polsce na wysoki poziom światowy. Bo Marta na takim jest, nie oszukujmy się

– mówiła w rozmowie z “Rowery.org” po mistrzostwach Polski w Nowym Dworze Mazowieckim.

Mistrzostwa Polski były kumulacją napiętego okresu startów i sporym sprawdzianem dla zawodniczki, która dochodziła do siebie po upadku, uczyła się do sesji i próbowała w terminach zdawać egzaminy, a swoje przemyślenia i wyrywki kolarskiego życia barwnie opisywała w mediach społecznościowych, w roli narratorki sprawdzając się równie dobrze jak w roli zawodniczki.

Fot. Dariusz Krzywański

Włodarczyk do przykładu Marty Lach wracała wielokrotnie, gdyż na trasie mistrzostw Polski to w zawodniczce ekipy Ceratizit-WNT wiele osób upatrywało główną faworytkę zmagań. Do wyścigu elity kobiet i orliczek przystępowała w najliczniej reprezentowanej ekipie Atom Deweloper Posciellux.pl Wrocław i wiedziała, że z koleżankami jadą nie po jeden medal, a po medale.

Byłyśmy najliczniejszą grupą i wiedziałyśmy, że to na nas będzie spoczywał ciężar rozgrywania tego wyścigu. Wiedziałyśmy, że każda będzie się na nas patrzyła, a my z kolei największej rywalki upatrywałyśmy pomiędzy zawodniczkami z Zachodu. Dla nas największą rywalką miała być Marta Lach, bo wiemy, że jest w „kopie”. Ale miałam takie wrażenie, że w tym roku my pierwszy raz tak bardzo wierzymy we własne możliwości

– relacjonowała.

Chciałyśmy, żeby Marta się męczyła dojeżdżając do nas. Wiadomo, że dziewczyny z Zachodu są same i to w nich wszyscy upatrują faworytki. A ja uważam, że my wcale nie jesteśmy od nich gorsze. Bo my teraz ścigamy się na naprawdę dużych wyścigach i „klepiemy” dobre wyniki. Ja przystępując do tego wyścigu pierwszy raz nie czułam się od nich gorsza

– zapewniła.

Dominika Włodarczyk, choć zadowolona z wywalczonego tytułu mistrzyni Polski kobiet do lat 23, nie ukrywała, że dla niej poprzeczka jest zawieszona już wyżej.

Ja się ścigam w orliczkach, ale to jest dla mnie dodatek, bo najważniejsze jest to, żeby nasza drużyna miała koszulkę mistrzyni kraju w elicie, bo to tę koszulkę widać

– zaznaczyła.

Włodarczyk oprócz wywalczenia tytułu mistrzyni Polskie kobiet do lat 23 zainicjowała też akcję dnia i do zwycięskiego ataku zachęciła Wiktorię Pikulik. Ta odjechała z Dorotą Przęzak, a ruch ten zadecydował o losach wyścigu.

Fajnie jest czuć to, że Daria [Pikulik] czy Aga [Skalniak-Sójka], które są ode mnie starsze i fizycznie są też ode mnie mocniejsze, liczą się z moim zdaniem, słuchają mnie i razem dyskutujemy na temat wyścigu. I to jest mega fajne i uważam, że nie dość, że zbudowaliśmy taką super ekipę, to się w końcu przekłada też na wyniki

– powiedziała.