“Żadna przewaga nie jest wystarczająca”. Nienasycony Pogacar walczy o trzeci Tour de France

Tadej Pogacar na trasie Tour de France robi wszystko. Rzuca się w wir walki, wygrywa etapy, a do tego sportowym sukcesem wspiera działalność dobroczynną. Lider Tour de France na drodze ku trzeciemu zwycięstwu w Tour de France ogłosił założenie fundacji swojego imienia.

Tadej Pogacar miał sporą motywację, aby wygrać etap Tour de France na La Planche des Belles Filles. 23-latek przewodzi największemu wyścigowi świata, na koncie ma już dwa wygrane etapy i znajduje się na dobrej drodze, by w Paryżu wygrać trzecią edycję “Wielkiej Pętli”.

W piątek, gdy peleton przemierzał Wogezy i kierował się na znaną wspinaczkę La Planche des Belles Filles, Pogacar oficjalnie ogłosił otwarcie nowego projektu: Tadej Pogacar Cancer Foundation.

To wyjątkowy dzień, otworzyliśmy fundację badań nad nowotworem, z tej okazji noszę specjalnie zaprojektowane buty. Jestem dumny, że wygrałem. Myślałem o tym zwycięstwie od bardzo dawna, może od czasu, gdy poznaliśmy trasę. Ten etap stanowił bardzo, bardzo ważny cel

– mówił na mecie Słoweniec.

Fundacja została zarejestrowana jako organizacja non-profit w Stanach Zjednoczonych i ma zajmować się fundowaniem nowatorskich metod walki z rakiem, w szczególności badań nad metabolizmem komórek nowotworowych. Według szczegółowego opisu na jej stronie internetowej, projekt narodził się przy współpracy z doktorem Iñigo San-Millánem, pracującym na uniwersytecie w stanie Kolorado, a w kolarstwie zajmującym się wyszkoleniem ekipy UAE Team Emirates. San-Millan od 2018 roku jest odpowiedzialny za przygotowania Pogacara, a od 2017 roku we współpracy z doktorem Georgem Brooksem zajmuje się badaniami nad metabolizmem komórek nowotworowych.

Pogacar zwycięstwo na La Planche des Belles Filles wydarł dosłownie na ostatnich metrach stromego podjazdu, gdy wydawało się, że do mety dojedzie samotny uciekinier, Lennard Kämna. 23-latka w finale przez prawie 2 kilometry prowadził niezmordowany Rafał Majka, swojego lidera zostawiając na czele 750 metrów przed metą.

Pogacar dyktował mocne tempo, ale dopiero przyspieszenie Jonasa Vingegaarda pozbawiło Kämnę szansy na zwycięstwo. Duńczyk już witał się ze zwycięstwem, ale Pogacar ostatkiem sił zdołał go objechać i działalność poza sportem podkreślić wygraną.

To było bardzo trudne. Jonas [Vingegaard] był bardzo silny. Moi koledzy pracowali na mnie, Urska [Zigert, zawodniczka BikeExchange-Jayco, jego narzeczona – przyp. red.] była na mecie, a moja rodzina u podnóża podjazdu

– mówił na mecie.

Nienasycony

Tadej Pogacar póki co jedzie bardzo aktywnie. Sił nie oszczędzał na czasówce, atakował na brukach, wygrał etap do Longwy, a następnie na La Planche des Belles Filles. W sobotę, na etapie, który mógłby potraktować ulgowo, znowu włączył się do walki o zwycięstwo, tym razem zajmując trzecie miejsce.

Kiedy byłem młodszy, byłem najmniejszy i zawsze kończyłem sprinty na szarym końcu. Teraz na 5-kilometrowych podjazdach mogę wykonać niezły sprint, ale nie na tyle dobry, aby pokonać Michaela Matthewsa czy Wouta van Aerta. Nie planowaliśmy walczyć o zwycięstwo, ale skoro BikeExchange-Jayco i Jumbo-Visma chciały złapać ucieczkę, pojawiła się przed nami kolejna okazja

– tłumaczył.

fot. © A.S.O. / Charly Lopez

23-latek na początku etapu leżał też w kraksie, ale potwierdził, że z tego incydentu wyszedł bez szwanku.

Po ośmiu etapach lider UAE Team Emirates ma 39 sekund przewagi nad Jonasem Vingegaardem (Jumbo-Visma), 1:14 nad Geraintem Thomasem (Ineos Grenadiers), 1:22 nad Adamem Yatesem (Ineos Grenadiers) i 1:35 nad Davidem Gaudu (Groupama-FDJ).

Póki co jedynym kolarzem zdolnym dotrzymać mu kroku na podjeździe jest 25-letni Duńczyk. Pytany o rywalizację z Vingegaardem, oddał rywalowi co jego.

Naprawdę uważam, że on jest jednym z najsilniejszych górali świata, pewnie najlepszym góralem. Ma mocną ekipę. Dziś zyskałem kilka sekund, ale jak wiemy w kolarstwie żadna przewaga nie jest wystarczająca

– zaznaczył.