Dries De Bondt wygrał na ulicach Treviso osiemnasty etap Giro d’Italia, sięgając po swój największy sukces w dotychczasowej karierze. 30-latek po raz drugi w tej edycji wyścigu zagrał ze sprinterami i ich pomocnikami, ale tym razem szala przechyliła się na jego korzyść.
O pierwszym rajdzie Belga pisaliśmy po jedenastym odcinku “Corsa Rosa”. Wówczas kolarz Alpecin-Fenix przypadkowo oderwał się od dużej grupy na jednym z zakrętów, chcąc pobrać bidon od masażystów. Ruszył samotnie, korzystając z tylnego wiatru, a rozpędzony peleton złapał go dopiero chwilę przed wjazdem na ostatni kilometr.
Giro d’Italia 2022. Dries de Bond(t) – kolarz od zadań specjalnych
Dzisiaj De Bondt postawił na współpracę zamiast solowego odjazdu. Do ucieczki dnia zabrał się razem z trzema innymi zawodnikami (Davide Gabburo, Magnus Cort i Edoardo Affini). Mimo że peleton trzymał czwórkę całkiem blisko, to harcownicy nie bali się zagrać w ryzykowną grę ze sprinterskimi ekipami. Jak doskonale widać, w ucieczce nie liczy się tylko siła mięśni nóg, ale także umiejętność czytania wyścigu oraz zarządzania energią.
Wiedziałem, że trzy zespoły, DSM, Quick-Step i Groupama-FDJ, chciały sprinterskiego finiszu. W pewnym momencie zaczęliśmy jechać powoli, aby móc przyspieszyć blisko końcówki. Nasze przypuszczenia odnośnie reakcji peletonu były słuszne. Zachowaliśmy tyle energii, ile było to możliwe, a do finału podeszliśmy z taką przewagą, jaką chcieliśmy, aby pójść “full” do mety
– mówił na konferencji prasowej.
Uciekinierzy przez cały dzień zgodnie ze sobą współpracowali, co pozwoliło uniknąć niepotrzebnego oglądania się na innych, kiedy w ich głowach pojawiła się myśl o zwycięstwie. Peleton był na tyle rozpędzony, że część zawodników nie wytrzymała tempa, a do mety w Treviso w czubie przybyli tylko sprinterzy i czołówka generalki.
Mam dużo szacunku do moich trzech współtowarzyszy ucieczki, ponieważ żaden z nich nie opuścił dzisiaj ani jednej zmiany. Nikt nie podjął ryzyka, a ja byłem najszybszy
– dodał.
Swoją ostatnią zmianę De Bondt oddał przy charakterystycznej bramie z czerwonym trójkątem, oznaczającej wjazd na ostatni kilometr. Belg schował się na kole Affiniego, który jako pierwszy rozpoczął finisz. Kolarz z Beneluksu wyczekał swojego rywala i wyszedł zza jego pleców na ostatnich stu metrach. Miał lepszą prędkość, ale zwycięstwo potwierdził dopiero wyrzutem roweru na kreskę.
Jestem tego świadomy, że żyję marzeniami
– zakończył bohater dnia.
To trzecie etapowe zwycięstwo kolarzy Alpecin-Fenix podczas tej odsłony Giro. Wcześniej premierowy odcinek w Wyszehradzie wygrał Mathieu van der Poel, który przy okazji został pierwszym liderem wyścigu i założył różową koszulkę lidera. W zeszłym tygodniu, na dwunastym etapie, także z ucieczki, zwyciężył Włoch Stefano Oldani.
Miszcz
27 maja 2022, 10:01 o 10:01
“W pewnym momencie zaczęliśmy jechać powoli, aby móc przyspieszyć blisko końcówki.”
Dokładnie tak samo zrobił Bodnar i inni uciekinierzy na 11. etapie TdF 2017. Nie zaginali się, żeby wyrobić 10 minut przewagi na początku etapu i jechali cały czas na 2-2.5 minuty przed peletonem. Dzięki czemu Bodnar miał z czego przycisnąć 20km przed metą jak już peleton miał go na widelcu. No i tu zdziwienie, bo dogonili go po długiej walce jakieś 300m przed metą.