Danielo - odzież kolarska

Giro d’Italia 2022. Dries de Bondt zagrał ze sprinterami… i wygrał

Przeszczęśliwy Dries de Bondt klęczy na jezdni po zwycięstwie na 18. etapie Giro d'Italia 2022

Dries De Bondt wygrał na ulicach Treviso osiemnasty etap Giro d’Italia, sięgając po swój największy sukces w dotychczasowej karierze. 30-latek po raz drugi w tej edycji wyścigu zagrał ze sprinterami i ich pomocnikami, ale tym razem szala przechyliła się na jego korzyść.

O pierwszym rajdzie Belga pisaliśmy po jedenastym odcinku “Corsa Rosa”. Wówczas kolarz Alpecin-Fenix przypadkowo oderwał się od dużej grupy na jednym z zakrętów, chcąc pobrać bidon od masażystów. Ruszył samotnie, korzystając z tylnego wiatru, a rozpędzony peleton złapał go dopiero chwilę przed wjazdem na ostatni kilometr.

Giro d’Italia 2022. Dries de Bond(t) – kolarz od zadań specjalnych

Dzisiaj De Bondt postawił na współpracę zamiast solowego odjazdu. Do ucieczki dnia zabrał się razem z trzema innymi zawodnikami (Davide Gabburo, Magnus Cort i Edoardo Affini). Mimo że peleton trzymał czwórkę całkiem blisko, to harcownicy nie bali się zagrać w ryzykowną grę ze sprinterskimi ekipami. Jak doskonale widać, w ucieczce nie liczy się tylko siła mięśni nóg, ale także umiejętność czytania wyścigu oraz zarządzania energią.

Wiedziałem, że trzy zespoły, DSM, Quick-Step i Groupama-FDJ, chciały sprinterskiego finiszu. W pewnym momencie zaczęliśmy jechać powoli, aby móc przyspieszyć blisko końcówki. Nasze przypuszczenia odnośnie reakcji peletonu były słuszne. Zachowaliśmy tyle energii, ile było to możliwe, a do finału podeszliśmy z taką przewagą, jaką chcieliśmy, aby pójść “full” do mety

– mówił na konferencji prasowej.

Uciekinierzy przez cały dzień zgodnie ze sobą współpracowali, co pozwoliło uniknąć niepotrzebnego oglądania się na innych, kiedy w ich głowach pojawiła się myśl o zwycięstwie. Peleton był na tyle rozpędzony, że część zawodników nie wytrzymała tempa, a do mety w Treviso w czubie przybyli tylko sprinterzy i czołówka generalki.

Mam dużo szacunku do moich trzech współtowarzyszy ucieczki, ponieważ żaden z nich nie opuścił dzisiaj ani jednej zmiany. Nikt nie podjął ryzyka, a ja byłem najszybszy

– dodał.

Swoją ostatnią zmianę De Bondt oddał przy charakterystycznej bramie z czerwonym trójkątem, oznaczającej wjazd na ostatni kilometr. Belg schował się na kole Affiniego, który jako pierwszy rozpoczął finisz. Kolarz z Beneluksu wyczekał swojego rywala i wyszedł zza jego pleców na ostatnich stu metrach. Miał lepszą prędkość, ale zwycięstwo potwierdził dopiero wyrzutem roweru na kreskę.

Jestem tego świadomy, że żyję marzeniami

– zakończył bohater dnia.

Dries de Bondt przybija żółwika z Mathieu van der Poelem

fot. Lapresse

To trzecie etapowe zwycięstwo kolarzy Alpecin-Fenix podczas tej odsłony Giro. Wcześniej premierowy odcinek w Wyszehradzie wygrał Mathieu van der Poel, który przy okazji został pierwszym liderem wyścigu i założył różową koszulkę lidera. W zeszłym tygodniu, na dwunastym etapie, także z ucieczki, zwyciężył Włoch Stefano Oldani.

1 Comments

  1. Miszcz

    27 maja 2022, 10:01 o 10:01

    “W pewnym momencie zaczęliśmy jechać powoli, aby móc przyspieszyć blisko końcówki.”

    Dokładnie tak samo zrobił Bodnar i inni uciekinierzy na 11. etapie TdF 2017. Nie zaginali się, żeby wyrobić 10 minut przewagi na początku etapu i jechali cały czas na 2-2.5 minuty przed peletonem. Dzięki czemu Bodnar miał z czego przycisnąć 20km przed metą jak już peleton miał go na widelcu. No i tu zdziwienie, bo dogonili go po długiej walce jakieś 300m przed metą.