Danielo - odzież kolarska

Ronde van Vlaanderen 2022. Tadej Pogacar na wyczucie

Tadej Pogacar na mecie Il Lombardia 2021

Tadej Pogacar nie miał doświadczenia w przepychankach na brukach Ronde van Vlaanderen, więc w debiucie postanowił zmienić układ wyścigu na swoją korzyść. Dwukrotny zwycięzca Tour de France z Oudenaarde wyjeżdża z czwartym miejscem i kolejnym potwierdzeniem, że na rowerze szosowym może w zasadzie wszystko.

Tadej Pogacar startem w Ronde van Vlaanderen złamał utarty w ostatnich latach stereotyp. Kolarze walczący o wygrane w Grand Tourach od bruków Flandrii trzymali się przecież z daleka, nie chcąc ryzykować kontuzji.

23-latek po dwóch wiktoriach w Tour de France od wyścigów jednodniowych jednak nie stroni i jak dawni mistrzowie kolarstwa zamierza walczyć o wygrane z najlepszymi w swoim fachu klasykowcami. Póki co idzie mu znakomicie: wygrał już Liege-Bastogne-Liege (2021) i Il Lombardia (2021), do tego w pierwszej piątce skończył “Staruszkę” (2020) oraz tegoroczne Mediolan-San Remo i Ronde van Vlaanderen.

Czwarte miejsce w Wyścigu Dookoła Flandrii Pogacar wywalczył może nie całkiem na wyczucie (Fabio Baldato prowadził swojego podopiecznego przez radio), ale mimo kraksy i braku pomiaru mocy. Na mecie ani jednym ani drugim zdawał się nie przejmować.

Wywaliłem się po 20 kilometrach, zgubiłem pomiar mocy, więc musiałem polegać na tym, co mówili mi dyrektorzy przez radio. Może to i lepiej, że nie patrzyłem na ekran, mniej się denerwowałem. To nic by nie zmieniło. Tu nie możesz polegać na pomiarze mocy, tu jedziesz na pełny gaz, kiedy rywale przyspieszają. Dyrektor sportowy bardzo dobrze prowadził nas przez te sektory, brak pomiaru nie miał tu znaczenia

– wyjaśniał.

To wspaniałe doświadczenie, świetny wyścig. Ekipa spisała się perfekcyjnie. Odpaliliśmy fajerwerki z Mathieu [van der Poelem]. Atmosfera na podjazdach była niesamowita. Podoba mi się Stary Kwaremont. Atmosfera sprawia, że przechodzą cię ciarki. Kocham ten wyścig

– powiedział na mecie, zapewniając, że na Wyścig Dookoła Flandrii wróci.

Słoweniec taktycznie położył finisz, ale w debiucie zdominował Ronde van Vlaanderen. Doświadczenia w przepychankach na bruku nie ma, więc wykorzystał moc na podjazdach, aby do takich nie dopuścić. 

Na drugim przejeździe przez Oude Kwaremont ruszył do ataku, slalomem wyprzedzając kolarzy z ucieczki i kontrującej grupy. Tu jeszcze nie pogubił wszystkich rywali, ale przyspieszenie na Koppenbergu utworzyło pięcioosobową czołówkę, którą lider UAE Team Emirates rozbił na finałowym podjeździe na Stary Kwaremont.

Planowałem atak, widzieliśmy, że na Kwaremoncie będzie wiatr w plecy. Ustaliliśmy, że na tam muszę ruszyć, bo to trudna i jedna z najdłuższych wspinaczek. Ona mi odpowiadała

– tłumaczył.

Słoweńcowi w finale na kole pozostał Mathieu van der Poel, który, mimo potknięcia na finałowym Paterbergu, wytrzymał tempo. Finisz nie był przesądzoną sprawą, ale Pogacar nie wyrastał na faworyta w starciu z masywnym Holendrem.

Kiedy on do mnie dojechał, próbowałem przyspieszyć, ale nie miałem na tyle mocy w nogach. Van der Poel był dziś bardzo dobry, byliśmy chyba na podobnym poziomie na podjazdach. Próbowałem na finiszu, ale to nie był mój dzień

– podsumował.

Na finiszu Słoweniec dał się złapać w pułapkę zastawioną przez Van der Poela. Holender wyszedł na pierwszą pozycję i zwolnił, czekając na Pogacara. Do dwójki zbliżali się Valentin Madouas i Dylan van Baarle, łapiąc koło Słoweńca 250 metrów przed metą. Van der Poel wystartował na metę, Pogacar został za rozkręcającym się przy barierkach Madouasem i na 100 metrów przed metą odpuścił, w geście oburzenia wznosząc dłonie ku niebu.

Na mecie byłem niezadowolony, bo zostałem przyblokowany i nie mogłem wykonać sprintu. Tak bywa, czasami zostaje się przyblokowanym. Nie byłem wściekły na nikogo, byłem po prostu sfrustrowany swoją postawą i niemożnością wykonania pełnego wysiłku na ostatnich 100 metrach

– mówił po ochłonięciu.