Danielo - odzież kolarska

Grandtourowcy na flandryjskich brukach

6 wybitnych kolarzy wygrywało Wyścig Dookoła Flandrii i Wielki Tour. Czy w niedzielę dołączy do nich Tadej Pogacar?

Wraz z zaplanowanym na niedzielę Wyścigiem Dookoła Flandrii, sezon Klasyków Północy osiąga apogeum. Kolarze po raz 106. będą rywalizować na pełnej bruków i wzgórz trasie wijącej się po Flandrii niczym nitki spaghetti przygotowane przez licznych w Belgii włoskich imigrantów.

W tym roku obok specjalistów od jazdy po kocich łbach do rywalizacji w radze faworyta przystąpi również Tadej Pogacar. W czasach, w których czołowi zawodnicy walczący w Wielkich Tourach stawiają raczej na specjalizację i unikanie “cyrku” na brukach, jest to wydarzenie godne najwyższej uwagi.

O ile pozostałe monumenty, Mediolan-San Remo, Liege-Bastogne-Liege czy Il Lombardia, od zawsze przyciągały i dawały szansę na zwycięstwo kolarzom walczącym o najwyższe trofea na wyścigach etapowych, tak Paryż-Roubaix i Ronde van Vlaanderen nie były dla nich łaskawe. Ba! Wielu zwycięzców Wielkich Tourów nawet nie zawracało sobie nimi głowy, czy to z braku predyspozycji czy lęku przed poważną kraksą, która mogłaby im pokrzyżować plany podboju Wielkich Tourów.

Nie oznacza to, że w historii sportu zabrakło kolarzy, którzy wygrywali zarówno „Flandryjską Piękność” jak i jeden z trzech Wielkich Tourów. Przedstawiamy szóstkę kolarzy, którym udało się połączyć zwycięstwa w trzytygodniowych wyścigach z sukcesami na niełatwej trasie Wyścigu Dookoła Flandrii.

Gianni Bugno

Ronde van Vlaanderen 1994; Giro d’Italia 1990

Stając na starcie 76. edycji Ronde van Vlaanderen Włoch był już utytułowanym zawodnikiem – dwa lata z rzędu nosił tęczową koszulkę mistrza świata, wygrał Mediolan-San Remo, a także klasyfikację generalną Giro d’Italia, a w Tour de France był drugi. Jednak w 1994 roku kariera tego niesamowicie wszechstronnego zawodnika powoli chyliła się ku końcowi.

W odmiennym kierunku wydawała się za to zmierzać kariera Johana Museeuwa. Do wyścigu przystępował jako obrońca tytułu, a po świetnym początku sezonu można było niewiele ryzykując stawiać go jako głównego faworyta.

Prawdziwe ściganie zaczęło się na Starym Kwaremoncie. Przyspieszył Johan Capiot, ale o losach wyścigu miała zadecydować kraksa Olafa Ludwiga. Karambol zatrzymał za peletonem Museeuwa, który wraz ze swoim zespołem zawzięcie gonił prowadzących kolarzy przez 30 minut.

W końcowej fazie wyścigu na czele znalazła się czwórka kolarzy: Museeuw, Bugno, Czmil i Ballerini. Z wygodną przewagą nad kolejnymi zawodnikami, czwórka rozpoczęła czarowanie. Pierwszy z zaskoczenia ruszył Bugno. Atak na 250 metrów przed metą zaskoczył Belga, który desperacko próbował objechać Włocha. Do obrony tytułu zabrakło mu jedynie 7 milimetrów. Bugno został zwycięzcą “Flandryjskiej Piękności”, a jego przewaga nad drugim kolarzem do dzisiaj pozostaje najmniejszą w historii wyścigu.

Warto odnotować, że wyścig odbył się w niedzielę 3 kwietnia – tak samo jak tegoroczna edycja.

https://www.youtube.com/watch?v=-ECI0bRn5S0&h=350&w=auto

Michel Pollentier

Ronde van Vlaanderen 1980; Giro d’Italia 1977

Międzynarodowi kibice za największym sukces Michela Pollentiera uznają zapewne zwycięstwo w Giro d’Italia 1977, dla Belgów będzie to jednak bezdyskusyjnie tryumf w Ronda van Vlaanderen w 1980 roku.

Belg swoje największe sukcesy odnosił w wyścigach wieloetapowych, chociaż wpadka z atrapą męskiego przyrodzenia i podmienionym moczem podczas kontroli antydopingowej na Tour de France 1978 sprawiają, że są one co najmniej kontrowersyjne.

Podczas edycji Ronde w 1980 nikt nie brał go na poważnie, nawet wobec jego niesamowicie odważnej jazdy. Po ataku na Bosbergu znalazł się na czele wyścigu z Moserem, goniony przez ówczesnego mistrza świata i kolejnego specjalistę od klasyków, Jan Raasa. Belg próbował odjechać samotnie aż 6 (!) razy, ale dwójka za każdym razem była w stanie go dogonić.

Na finiszu Moser i Raas byli tak skupieni na sobie, że kompletnie zignorowali Pollentiera. Belg, będący zdecydowanie najsłabszym sprinterem z tej trójki, postanowił zaatakować już na 400 metrów przed metą. Moser pomimo straceńczych wysiłków nie był w stanie zniwelować siódmego ataku Pollentiera.

https://www.youtube.com/watch?v=rTogpneQ85I&h=350&w=auto

Eddy Merckx

Ronde van Vlaanderen 1969 i 1975; 5 x Tour de France, 5 x Giro d’Italia, 1 x Vuelta a Espana

Obecność w tym zacnym gronie „Kanibala” nie powinna nikogo dziwić, chociaż Wyścig Dookoła Flandrii pozostawał dla Merckxa długo niezdobyty. W 1969 roku jego kolarski życiorys obejmował już bogatą listę zwycięstw, w tym wygrane we wszystkich znaczących wyścigach – poza Ronde.

Pochodzący z rejonu Brukseli Merckx, nie był uznawany ani za 100% Walona, ani tym bardziej 100% Flamanda. Ci ostatni wyżej od Merckxa cenili “swoich”, kolarzy z Flandrii. Merckx mógł być najlepszym kolarzem na świecie, ale dopóki nie wygrał „Flandryjskiej Piękności”, serca Flamandów były dla niego zamknięte.

Pogoda podczas wyścigu w 1969 była tak zła, że na panujące warunki musieli narzekać chyba najtwardsi kolarze z Flandrii. Merckx nie zamierzał czekać z atakami do samego końca wyścigu. Z każdym kolejnym atakiem liczba siedzących mu na kole kolarzy malała, aż na 73 kilometry przed metą został na czele sam.

Dyrektor sportowy Faemy, Lomme Driessens, spanikował, że w takich warunkach jego kolarz osłabnie i nawet nie dojedzie do mety. Wychylając się przez okno samochodu energicznie nakłaniał „Kanibala” by odpuścił atak, dał się dogonić i kontynuował rywalizację w większej grupie. Merckx nie zamierzał go słuchać.

Na metę wpadł ponad 5 minut przed drugim Felice Gimondim i 8 minut przed Marino Basso. Driessens po wyścigu lubił chwalić się swoim taktycznym kunsztem. Nie trzeba mówić, że drogi jego i Merckxa szybko się rozeszły.

Na swój drugi tryumf w Ronde van Vlaanderen Merckx musiał czekać aż 6 lat.

Rudi Altig

Ronde van Vlaanderen 1964; Vuelta a Espana 1962

Niemiec w swojej karierze nie raz skorzystał na przyjaźni z Jacques Anquetilem. Wygrana Vuelta a Espana w 1962 roku była jedną z takich okazji. Francuz przystąpił do wyścigu z zamiarem wygrania i zostania pierwszym kolarzem, który przy swoim nazwisku zapisze tryumfy we wszystkich trzech Wielkich Tourach.

Jego plany w 1962 roku pokrzyżowały jednak problemy gastryczne, a awaryjnym liderem drużyny został namaszczony Altig. Niemiec wykorzystał daną mu szansę i wygrał hiszpański Wielki Tour.

Dwa lata później we Flandrii zwycięstwo wywalczył sam. Jadąc w 12-osobowej grupie faworytów zaatakował na Kwaremoncie. Ostatnie 60 kilometrów pokonał samotnie do mety dojeżdżając z ponad 4-minutową przewagą nad drugim zawodnikiem.

Louison Bobet

Ronde van Vlaanderen 1955; 3 x Tour de France

Pierwszy francuski zwycięzca Wyścigu Dookoła Flandrii i pierwszy kolarz, który wygrał jadąc w tęczowej koszulce mistrza świata. Czołówka wyścigu w 1955 składała się z dwóch zwycięzców Wielkich Tourów, jednego z najwybitniejszych zawodników w historii sportu i jednego pomocnika. Hugo Koblet, Louison Bobet wraz ze swoim drużynowym kolegą Bernardem Gauthierem uciekali wraz z Rikiem Van Steenbergenem.

Wynik wyścigu byłby przesądzony na korzyść Belga, gdyby nie fakt, że nie była to jego pierwsza ucieczka tego dnia. Zabieranie się w odjazdy od samego startu wyścigu kosztowało go siły, które normalnie pozwoliłyby mu objechać specjalistów od wyścigów wieloetapowych. Na finiszu wszyscy musieli uznać wyższość najświeższego Bobeta, który w tym samym roku wygrał jeszcze po raz trzeci z rzędu Tour de France.

https://www.youtube.com/watch?v=QBA-TQhswHg&h=350&w=auto

Fiorenzo Magni

Ronde van Vlaanderen 1949-1951; 3 x Giro d’Italia

„Lew z Flandrii”. Jeśli myśleliście, że to określenie zarezerwowane wyłącznie dla Flamandów lub Johana Museeuwa, to byliście w błędzie. Pochodzący z Toskanii Magni otrzymał ten nobliwy przydomek za wygranie Ronde van Vlaanderen aż trzy razy i to z rzędu! Kilkoro innych zawodników wygrywało trzy edycje wyścigu, ale nikomu poza Włochem nie udało się wygrać ich z rzędu. Giro d’Italia również wygrywał trzykrotnie.

Gdyby nie był Toskańczykiem, Magni mógłby z powodzeniem służyć za wzorzec prawdziwego Flandrien – archetypicznego kolarza z Flandrii, któremu żadne trudności nie są straszne. Wystarczy tylko przypomnieć jego jazdę w Giro d’Italia w 1956 roku, gdy kontynuował ściganie ze złamanym obojczykiem.

W 1949 i 1950 roku Magni ogrywał między innymi gwiazdę belgijskiego kolarstwa Brieka Schotte, co tylko potwierdzało klasę i determinację Włocha. W 1950 roku Magni zebrał tyle bonusów podczas swojej monstrualnej ucieczki, że mógłby sobie za to kupić w Belgii dom. Trzecie zwycięstwo przypieczętował ponad 5-minutową przewagą nad drugim zawodnikiem. Rekord ten został pobity zaledwie o 1 sekundę przez Merckxa w 1969 roku.

Warto wspomnieć

Oprócz 6 zwycięzców Ronde i Wielkich Tourów, kilku innych zwycięzców trzytygodniowych wyścigów stawało na podium Wyścigu Dookoła Flandrii.

Sean Kelly

Jeden z najwybitniejszych specjalistów od wyścigów klasycznych wygrał hiszpańską Vueltę, ale nigdy nie zdobył najcenniejszego trofeum we Flandrii. Dwukrotnie był drugi.

Francesco Moser

Kolejny specjalista od wyścigów jednodniowych, który zdołał wygrać Giro d’Italia, ale we Flandrii dwukrotnie musiał obejść się smakiem, raz oglądając plecy Waltera Planckaerta, a potem Michela Pollentiera.

Felice Gimondi

Zwykło się mówić, że gdyby nie Merckx lista zwycięstw Gimondiego byłaby o wiele, wiele bardziej okazała. Również we Flandrii jednego z cennych skalpów pozbawił go właśnie „Kanibal”.

Hugo Koblet

“Piękny Hugo” wygrywał Giro i Tour, ale sukcesu swojego rodaka Suttera we Flandrii nie był w stanie powtórzyć. Zajął drugie miejsca z Bobetem w 1955 roku.

Jan Janssen

Holender, który zwyciężył w Tour de France, Vuelta a Espana oraz był najszybszy na brukach Paryż-Roubaix, we Flandrii stawał co najwyżej na najniższym stopniu podium.