Danielo - odzież kolarska

Kamil Małecki: “Ból będzie mi towarzyszył”

Kamil Małecki w stroju ekipy Lotto Soudal na sezon 2022

Kamil Małecki przed sezonem 2022 mówi o powrocie do zdrowia po kontuzji, o ciężkiej pracy i walce o pozostanie w kolarstwie.

Kamil Małecki w sezonie 2022 będzie miał pod górkę.

Po kontuzji, która kosztowała go dwa miesiące w szpitalu i kolejne na rehabilitację, nadal dokucza mu staw biodrowy. Ból nie daje o sobie zapomnieć. 26-latek widzi poprawę, lecz nie jest jeszcze na poziomie kolegów, z którymi trenuje w Hiszpanii.

Kontrakt Polaka z ekipą Lotto Soudal wygasa z końcem roku, a jego zespół musi wznieść się na wyżyny swoich umiejętności, aby podskoczyć w rankingu, który zdecyduje o rozdaniu licencji WorldTour na lata 2023-2025. Belgijska formacja jest póki co na szarym końcu i może wypaść z grona najlepszych ekip świata. Do tego już wiadomo, że zespół straci jednego z kluczowych sponsorów, firmę Soudal.

Małecki o swojej sytuacji mówi szczerze, ale w jego głosie słychać nadzieję i determinację.

Dla mnie to jest motywująca presja. Nie chcę mieć sobie nic do zarzucenia. Jeśli nie wyjdzie, no trudno, będę wiedział, że dałem z siebie wszystko. A jak będę miał odczucie, że jednak mogłem zrobić więcej, żeby zostać na poziomie WorldTouru, a tego nie zrobiłem, to będę sobie pluł w brodę. Nawet jeśli nie wyjdzie, chcę wiedzieć, że dałem z siebie wszystko

– podkreślił w rozmowie z “Rowery.org”.

26-latek po bardzo dobrych występach w 2020 roku podpisał dwuletni kontrakt z Lotto Soudal. Plany rozwoju w pierwszej kolarskiej dywizji jeszcze przed startem pokrzyżowała kontuzja. Upadek na treningu w listopadzie 2020 roku skończył się złamaniem kości miednicy, stawu biodrowego i obojczyka.

W 2021 roku, po miesiącach mozolnego odbudowywania się, zdołał wystartować zaledwie w kilku wyścigach. Teraz zaczyna pierwszy pełny sezon z belgijskim zespołem.

Nie będzie to dla mnie lekki sezon, ale ja się cieszę, bo rok temu straciłem prawie cały. Teraz chciałbym wykorzystać ten czas. Ścigać się jak najwięcej, podnosić swój poziom. Wiadomo, to jest mój ostatni rok z ważnym kontraktem. Chcę się pokazać z jak najlepszej strony i zostać w kolarstwie. Kolarstwo to jest całe moje życie i szkoda by było zaprzepaścić tę szansę

– ocenił.

Wiem, że może być różnie, bo ta kontuzja sprawia mi dużo trudności. Mam wiele ograniczeń przez ten staw, ale trzeba po prostu brać się do pracy. Trzeba wierzyć w to, że będzie dobrze, mimo bólu. Ja jestem pełen nadziei i na pewno dam z siebie wszystko.

Kontuzja

Wypadek na treningu pod koniec listopada 2020 roku zmienił wszystko.

Po latach w CCC Development i niezłym początku w polskiej ekipie z pierwszej ligi, Kamil Małecki miał wejść w nowe środowisko i w towarzystwie takich kolarzy jak Philippe Gilbert czy Tim Wellens sprawdzić się na trasach największych wyścigów świata.

Małecki po upadku w szpitalu przebywał do końca stycznia 2021 roku, a na rower wrócił po żmudnej rehabilitacji. W sierpniu, wychudzony, bez odpowiedniego przygotowania, zdołał wystartować w dwóch wyścigach i przed końcem sezonu złapał kilka dni w peletonie.

Dziś ma za sobą dłuższe przygotowania, ale z bólem zmaga się na rowerze i poza nim.

Ciągle odczuwam skutki kontuzji. Myślę, że nigdy nie przestanę ich odczuwać, bo mój staw jest strasznie zniszczony i niestety doskwiera mi praktycznie w każdym momencie. Kiedyś na pewno będę potrzebował sztucznego stawu, ale mam nadzieję, że to będzie za dwadzieścia, trzydzieści lat. Staram się przyzwyczaić do tego i nie myśleć o tym za bardzo. Tylko w niektórych momentach jest naprawdę źle. Kiedy jadę równo i nie robię jakichś dodatkowych rotacji, to jest w miarę okej

– przyznał.

Najgorsze są ćwiczenia rotacyjne. Rano robimy core, mamy rożnego rodzaju ćwiczenia, rozciągania. Wtedy ból bardzo mi doskwiera. W środku mojego stawu są małe cząstki kości, bo ona była mocno rozkruszona i one tam zostały.

Przygotowania do sezonu 2022 szły powoli. Dopiero przed pierwszym zgrupowaniem Małecki dostał zielone światło, aby rozpocząć pracę z większymi obciążeniami na siłowni.

Kontuzje zdarzają się w naszym sporcie. Niestety mnie też się przydarzyła. Trzeba żyć dalej, stało się, co się stało. Dalej chodzę na rehabilitację, myślę, że bez tego nie jeździłbym na rowerze. W placówce Avenir, niedaleko miejscowości, w której mieszkam, pomogły mi wspaniałe osoby, wyprowadziły mnie na prostą. Dzięki nim mogę dalej jeździć na rowerze i bardzo im za to dziękuję

– zaznaczył.

Początek roku Kamil Małecki spędza w Hiszpanii, trenując samodzielnie oraz na zgrupowaniu organizowanym przez zespół.

Przybrałem na wadze, zbudowałem masę mięśniową. Ważę 63, może 64 kilo, więc jest już dużo lepiej niż rok temu, bo kończyłem sezon poniżej 60 kilogramów. To jest różnica. Brakuje mi jeszcze trochę tkanki tłuszczowej, ponieważ mam tylko 5%. Trudno mi się zregenerować po bardzo wyczerpujących treningach. Dużo mi nie brakuje. Przy tkance tłuszczowej na poziomie 7% organizm najlepiej się regeneruje. Ale może w górach będę przez to lepszy

– śmieje się.

Inna waga, inne cele

Kamil Małecki jako orlik i młody zawodowiec dał się poznać jako kolarz dobrze radzący sobie na pagórkach, odnajdujący się na finiszach z okrojonych grupek. Na polskim podwórku wygrał CCC Tour i Bałtyk – Karkonosze Tour, stał na podium Karpackiego Wyścigu Kurierów, a w pierwszym roku w zawodowym peletonie ducha walki pokazał 6. miejscem w Tour de Pologne i czwartą lokatą na etapie Giro d’Italia.

Utrata wagi w długim procesie rekonwalescencji da o sobie znać w sezonie 2022. Małecki do celów podchodzi ostrożnie, ale sprawdzi się na trasach wyścigów jako zawodnik lżejszy i wie, że to może kosztować go przyspieszenie na finiszu.

Na razie chciałbym zostać przy tej wadze, około 64 kilo. Nie wiem czy dam radę być takim kolarzem jak kiedyś, takim, który walczył na finiszach z grupek. Chciałbym zobaczyć czy poprawiłem się w górach i skupić się na tym, żeby lepiej pokonywać podjazdy. I może walczyć o klasyfikację generalną jakiegoś mniejszego wyścigu. Na razie czuję się dobrze, a jak nie wyjdzie to będziemy wprowadzać zmiany

– wyjaśnił ostrożnie.

Wiem jakie waty kiedyś kręciłem. Na pewno dużo brakuje mi do tych najlepszych chwil. Widzę też po sobie na treningach: chłopaki robię ćwiczenia, ja też je robię i mimo że utrzymuję to, co muszę, to oni mi trochę odjeżdżają. Wiem, że trochę mi brakuje, ale wiem też, że jestem w stanie się troszeczkę poprawić. Z każdym dniem takich prób moja forma będzie rosła. Ale bólu nie przeskoczę, jak będzie bolało, to muszę przerwać. Po wypadku dla mnie najważniejsze jest zdrowie.

Polaka zobaczymy w wyścigach pagórkowatych i etapówkach, na których szanse dostają klasykowcy i harcownicy. Małecki pod koniec stycznia wystartuje w wyścigach Challenge Mallorca, następnie w Tour de la Provence i Faun-Ardèche Classic oraz Drome Classic. W jego kalendarzu są też Volta a Catalunya, Wyścig Dookoła Kraju Basków, Strzałę Walońską, Liege-Bastogne-Liege, etapówki w Norwegii, na Węgrzech i wreszcie Criterium du Dauphine.

Na razie wszystko idzie zgodnie z planem. Widzę, że jestem silniejszy niż na pierwszym zgrupowaniu. Jestem dobrej myśli, że pierwsze wyścigi pójdą w miarę dobrze i że później będzie już tylko lżej

– ocenił.

Ból będzie mi towarzyszył. Trzeba się z tym pogodzić, żyć z tym dalej. I tak jest lepiej niż rok temu, bo rok temu ból był naprawdę duży na każdym treningu. Nie mogłem wykonywać żadnych ćwiczeń. Ten ból odczuwam nadal, ale jest mniejszy. Moje ciało się do niego przyzwyczaja.

3 Comments

  1. Mr E

    20 stycznia 2022, 06:58 o 06:58

    Powodzenia, Kamil!

  2. Pedro

    21 stycznia 2022, 17:28 o 17:28

    Trzymaj się, mam nadzieję, że spełnisz swoje sportowe marzenia.

  3. charemski

    21 stycznia 2022, 21:49 o 21:49

    Będę trzymał wszystkie kciuki. Obiecująco to wyglądało pod koniec sezonu, chociaż to co mówi Kamil nie jest optymistyczne. Obawiam się, że skończy jak Beloki, Froome czy chociażby Domagalski. Z kolarskiego podwórka tylko Włoszczowska wróciła w wielkim stylu po poważnej kontuzji. Ale chyba nie tak poważnej…