Danielo - odzież kolarska

Bob Jungels odzyskał nadzieję

Bob Jungels

Bob Jungels w lecie tego roku poddał się operacji udrożnienia tętnic biodrowych w obu nogach. 29-latek w ostatnich sezonach nie był sobą i dopiero zdiagnozowanie endofibrozy położyło kres “ciemnym dniom” jego kariery.

Sezon 2021 od początku nie układał się po myśli Luksemburczyka. Po transferze do AG2R Citroën Team Jungels liczył na nowe otwarcie, ale pierwsze starty nie poszły po jego myśli. Pomimo intensywnych treningów, w Paryż-Nicea i Volta a Catalunya wyraźnie odstawał od czołówki. Kampanię ardeńską zrujnowała kraksa w Amstel Gold Race.

Czasami nie mogłem nadążyć nawet za peletonem. Pamiętam, że w Katalonii byłem zdruzgotany, ponieważ ciężko trenowałem. Robiłem wszystko, co mogłem.

– powiedział w rozmowie z “Cyclingnews”.

Globalna pandemia koronawirusa, a co za tym idzie przecięty rok 2020, negatywnie odbiły się na postawie 29-latka.

Za mną ciemne dni. Ostatnie dwa lata były bardzo trudne. Nie pomogły mi wszystkie rzeczy związanie z koronawirusem. To był ostatni rok mojego kontraktu. Nie byłem tym samym kolarzem co wcześniej. Podświadomie wiedziałem, że coś jest nie tak. Miałem problemy ze snem, jazda na rowerze wcale mnie nie cieszyła

– wyjaśnił zwycięzca Liege-Bastogne-Liege z 2018 roku.

Bob Jungels to utalentowany zawodnik potrafiący łączyć starty w klasykach i Grand Tourach. Większość kariery spędził w Quick-Stepie, a na koncie ma triumf w “Staruszce” o solowej akcji. W podobnym stylu triumfował w brukowanym klasyku Kuurne-Bruksela-Kuurne (2019). Luksemburczyk w 2017 roku wygrał też etap Giro d’Italia, a cały włoski wyścig kończył jako 6. (2016) i 8. (2017), w tych edycjach sięgając również po białą koszulkę najlepszego młodzieżowca.

Sportowe niepowodzenia i brak wyników na najwyższym poziomie negatywnie rzutowały na sferę mentalną i życie prywatne Luksemburczyka.

To był trudny okres. Nie można lekceważyć mentalnego wymiaru takiej sytuacji. Nie chciałem kończyć kariery w ten sposób. Nie wyobrażałem sobie, że już więcej nie będę walczył o zwycięstwa. Byłbym bardzo, bardzo nieszczęśliwy, jeśli taki stan rzeczy się utrzymał

– dodał.

Po kolejnych słabych występach w mniejszych wyścigach i nieudanym Tour de Suisse jeden z trenerów jako przyczynę zasugerował endofibrozę. Badania potwierdziły przypuszczenia szkoleniowca, a Jungels wreszcie odetchnął z ulgą.

Kiedy otrzymałem diagnozę, wiedziałem, że to poważana dolegliwość, ale szczerze, to była dla mnie wielka ulga

– zaznaczył.

Endofibroza tętnicy biodrowej to schorzenie znane w zawodowym peletonie. Dolegliwość najczęściej spowodowana jest charakterystyczną pozycją na rowerze, a powstająca w jej skutku niedrożność objawia się większym zmęczeniem, bólami oraz spadkiem generowanej mocy. Choroba hamuje przepływ krwi, ale nie postępuje linearnie, więc zawodnik czasami miewa nieco lepsze dni.

W ostatnich latach z tym problemem mierzyli się m.in.: Amanda Spratt, Fabio Aru, Annemiek van Vleuten, Antoine Duchesne, Sam Oomen czy Pauline Ferrand-Prevot. Operacja zazwyczaj wiąże się z długą rekonwalescencją, nie zawsze gwarantuje powrót do formy, a nawet ścigania. Były włoski zawodowiec Eugenio Alafaci przeszedł aż 5 takich zabiegów, ale żaden nie dał zadowalających efektów.

Jungels operację przeszedł w lecie i nie spieszył się z powrotem na rower. Co prawda stracił szansę na start w Tour de France i Igrzyskach Olimpijskich, ale, jak mówi, odzyskał radość i mógł z większym optymizmem spojrzeć na przyszłość.

Przebłysk jego dawnej formy widzieliśmy podczas Paryż-Tours. Przez długi czas 29-latek jechał w czołówce, odpowiadał na ataki rywali, kontrolując sytuacją dla kolegi z zespołu. Kolejnych wyzwań przed sobą jeszcze nie stawia.

Chcę tylko ponownie ścigać się na sto procent. Postrzegam tę sytuację jako drugą szansę. Drugą szansę, aby wrócić do miejsca, w którym byłem wcześniej

– zakończył.