Danielo - odzież kolarska

Patryk Stosz: „Potrafię odnaleźć się w sprinterskiej końcówce”

Finiszem z grupy zakończył się pierwszy z etapów tegorocznego Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków. Najszybszy na kresce w Łodzi okazał się Patryk Stosz.

Dla Stosza to już trzecie etapowe zwycięstwo odniesione w tym sezonie. Za każdym razem po sukces sięgnął pokonując rywali w sprinterskiej rozgrywce, co jasno pokazuje, jak rozwija się w tym kierunku.

Przestawiłem się i rzeczywiście wolę teraz jakieś sprinty, niż jeździć ciężkie etapy po górach. Już w zeszłym roku próbowałem trochę finiszować. Robię specjalne treningi pod to i w tym roku czuję się na tym polu już lepiej. Potrafię odnaleźć się w sprinterskiej końcówce i jestem zadowolony

– mówił na mecie w Łodzi kolarz grupy Voster ATS, przyznając że w takiej specjalności czuje się bardziej konkurencyjny.

Drużyna Voster ATS na Wyścig Solidarności i Olimpijczyków przyjechała w mocnym składzie, nastawiona na kontynuowanie zwycięskiej passy. W składzie prowadzonym przez Mariusza Witeckiego nie zabrakło Sylwestra Janiszewskiego, Pawła Franczaka czy świeżo upieczonego mistrza Polski Macieja Paterskiego, który właśnie na starcie w Pabianicach zaprezentował się po razy pierwszy w biało-czerwonej koszulce.

Przyjechaliśmy po to, żeby wygrać ten wyścig i mam nadzieję, że nam się to uda. Jesteśmy w dobrym składzie, więc myślę, że będzie dobrze

– ocenił krótko i zdecydowanie Stosz, zapytany o to, jakie cele ma jego zespół na „Solidarkę”.

Trudno jednak, by cele były inne, gdy spojrzeć na klasyfikacje generalne ostatnich kilku edycji. W czołówce „Solidarkę” regularnie kończyli wspomniani Janiszewski, Paterski czy właśnie Stosz. Na dokładkę w 2018 roku ekipa Voster sięgnęła po zwycięstwo w klasyfikacji generalnej za sprawą swojego ówczesnego zawodnika, Mateusza Komara.

Na pierwszy dzień Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków organizatorzy zaplanowali dwa etapy, przy czym oba to odcinki ze startu wspólnego – rozwiązanie bardzo nietypowe i raczej rzadko spotykane.

Dwa etapy wspólne w jednym dniu na pewno są bardziej męczące. Wolałbym rano wystartować do etapu 180-kilometrowego i mieć spokój, niż robić taką przerwę w ciągu dnia i wracać na kilka godzin do hotelu, ale oczywiście skoro jest taki program, to trzeba to uszanować

– ocenił pierwszy lider WSiO, zaznaczając jednak, że na szczęście warunki pogodowe są lepsze od tych, w jakich w miniony weekend ścigał się w wyścigu wspólnym o mistrzostwo Polski.

Źle wspominam te Kartuzy, nawet nie chcę wracać do tego myślami. Bardzo się tam męczyłem, było jakieś 35 stopni i się “ugotowałem”. Dziś jest fajna pogoda dla mnie to i nogi są dobre.