Danielo - odzież kolarska

Giro d’Italia 2021. Bettiol raz w górach, raz w ucieczce

Alberto Bettiol miał jedną szansę i wykorzystał ją. Włoch dał zespołowi EF Education-Nippo pierwszy etapowy sukces na trasie Giro d’Italia i wywalczył drugie w karierze duże zwycięstwo.

Bettiol do Giro d’Italia przystąpił w bardzo dobrej dyspozycji. Włoch znany z występów w imprezach klasycznych w ostatnich dwóch tygodniach stanowił oparcie dla Hugh Carthy’ego na górskich odcinkach “Corsa Rosa”, regularnie zostając z Brytyjczykiem w mocno już przetrzebionej grupce faworytów wyścigu.

Carthy wczoraj poniósł straty na podjeździe do Sega di Ala, ale pozostaje piąty w klasyfikacji generalnej na trzy etapy przed końcem zmagań.

Bettiol, niczym Mikel Nieve w 2018 roku, znalazł dla siebie jeden etap, zabrał się w ucieczkę i najlepiej rozegrał końcówkę. 231-kilometrowy odcinek do Stradelli był ostatnim, na którym na zwycięstwo liczyć mogli nie-górale. Włoch na krótkich podjazdach w finale najlepiej wyczuł moment, a przewaga kilkunastu sekund na dojeździe do mety wystarczyła, by na podium otrzymać szampana.

To dużo, bardzo dużo dla mnie znaczy, dla zespołu i tych, którzy we mnie wierzyli. To zwycięstwo jest dla mojego byłego agenta, Mauro Battaglina, który zmarł rok temu, który był dla mnie jak ojciec. On patrzy na mnie z góry, jestem tego pewien. Chciałbym też wspomnieć ofiary wypadku w Mottarone i ich rodziny

– powiedział przed kamerami telewizji zwycięski Włoch, odnosząc się do wypadku kolejki linowej, w której 23 maja zginęło 14 osób. Giro d’Italia ofiary uczciło minutą ciszy, a organizatorzy zmienili trasę 19. etapu, która przebiegać miała przez dotkniętą tragedią miejscowość.

fot. Marco Alpozzi/LaPresse

Bettiol w finale 18. etapu ścigał mistrza Francji w jeździe indywidualnej na czas, Remiego Cavagnę. Umęczonego kolarza Deceuninck-Quick-Step dopadł na ostatnim podjeździe i ostatnie 5 kilometrów pokonał samotnie. Pytany o odczucia w pogoni za jednym z najlepszych specjalistów w jeździe na czas, roześmiał się.

Ja też jestem jednym z najlepszych czasowców (śmiech)… Finał był wyczerpujący, wielu kolarzy na mnie patrzyło. Ja byłem pewien, że tak silny kolarz jak Cavagna zaatakuje wcześniej. Na szczęście to jest trzeci tydzień zmagań, mogłem wykorzystać formę, którą złapałem po słabszym okresie. Jechałem wszystko co mogłem, wiedziałem, że podjeżdżam lepiej od niego, ale musiałem wygrać walkę psychologiczną i dlatego zaatakowałem go od razu. Potem obawiałem się Nico Roche’a, który jest moim przyjacielem, ale udało mi się mu odjechać. Matti Breschel instruował mnie z samochodu, co pomogło

– relacjonował.

Zwycięstwo w Ronde van Vlaanderen zmieniło moje życie, ale musiałem osiągnąć więcej. Chciałem wrócić na Giro i wygrać. Dziś miałem wyjątkową okazję. Kolarstwo uczy pokory, wiesz więcej o przegrywaniu niż o wygrywaniu. No chyba, że nazywasz się Merckx

– dodał 27-latek, dla którego to zaledwie trzecie zwycięstwo w zawodowej karierze.