Danielo - odzież kolarska

Giro d’Italia 2021. Wszystkie odcienie występu Remco Evenepoela

Remco Evenepoel przed debiutem w Giro d’Italia tonował oczekiwania. W pierwszym tygodniu młody Belg jechał świetnie i choć nadal zastrzegał, że nie wybiega myślami zbyt daleko, to zaczął mówić o sobie w perspektywie trzech tygodni. Napompowane oczekiwania w stosunku do 21-latka na ziemię sprowadził jednak jedenasty etap wyścigu.

Belg, który w przeszłości nigdy nie ścigał się na szutrach, w Toskanii miał problemy już na pierwszym odcinku “białych dróg”, a na trzecim odpadł z grupki naciąganej przez zespół Ineos Grenadiers i Egana Bernala. Na mecie skończyło się to stratą 2:08 do Kolumbijczyka i spadkiem z drugiej na siódmą pozycję w klasyfikacji generalnej.

Evenepoel na mecie nie rozmawiał z dziennikarzami, swoje odczucia przedstawił tylko w komunikacie prasowym zespołu.

To nie był mój najlepszy dzień. Męczyłem się na drugim sektorze, potem na trzecim, kiedy zaczęli sprintować. Nie miałem nic w baku, dlatego jechałem na ostatnim miejscu, nie byłem w stanie utrzymać się w grupie. Tak zareagował mój organizm po 11 dniach, po dziewięciomiesięcznym rozbracie z rowerem. Nadal jestem siódmy w klasyfikacji generalnej, do Mediolanu daleka droga

– powiedział.

Wiedzieliśmy, że to będzie trudny etap. Straciliśmy trochę czasu, ale to nie koniec świata. Nie jesteśmy jedynymi, którzy ponieśli straty. Pozostajemy zmotywowani i optymistycznie nastawieni przed górskimi etapami

– uzupełnił dyrektor sportowy zespołu Deceuninck-Quick-Step, Klaas Lodewyck.

Remco debiutant, Remco już faworyt?

Evenepoel przed startem pozycję miał złożoną: mimo że nigdy nie doświadczył trudów trzytygodniowego ścigania, przed 104. edycją Giro traktowany był przez większą część mediów, kibiców oraz organizatorów jak jeden z faworytów.

Wyzwanie to duże, biorąc pod uwagę, że wygraną w debiucie w Grand Tourze po raz ostatni udała się Bernardowi Hinault w 1978 roku. Warto zaznaczyć, że młodzi kolarze w debiutach kończyli już Grand Toury na podium, aczkolwiek ostatnio dokonał tego tylko Tadej Pogacar (Vuelta 2019), a na Giro, choć w innych czasach, Jose Rujano (2005) i Andy Schleck (2007).

Co więcej, Evenepoel we Włoszech rozpoczynał ściganie po 9-miesięcznej przerwie i kontuzji, co wątpliwości rzuciłoby na start znacznie bardziej doświadczonych grandtourowców.

21-latek przed startem publicznie odżegnywał się od roli lidera ekipy, ale po słabszym występie João Almeidy na 4. etapie i solidnej jeździe na odcinkach zaplanowanych w pierwszym tygodniu, znalazł się blisko maglia rosa. Czy sam uwierzył, że jest w stanie rywalizować z najlepszymi przez trzy tygodnie, czy po prostu jechał z dnia na dzień i wyszło mu dziesięć dni ścigania? Tego nie mówił, ale różnica między przedstartowymi zapowiedziami a komentarzami w trakcie wyścigu była wyraźna: po etapach Belg wypowiadał się jak kolarz jadący na klasyfikację generalną, momentami tylko przypominając, że sam tak naprawę nie wie, co dalej.

W ostatnich dwóch dniach poczułem ból nóg. Mam nadzieję, że inni też tak mieli. Po 10 dniach jestem drugi, za zwycięzcą Tour de France. To jak sen. Cieszę się z tego, gdzie jestem. Do teraz wszystko poszło dobrze, ale po 9 miesiącach poza wyścigami sam nie wiem, jak zareaguję i jak będę się czuł w kolejnych dniach. Za tydzień mogę siedzieć na te konferencji prasowej jako 10. kolarz wyścigu. Nie ma co przeliczać

– mówił podczas konferencji prasowej w dniu przerwy.

Evenepoel podczas spotkania z dziennikarzami potwierdził, że wartości mocy generowane w pierwszym tygodniu są bliskie lub równe jego najlepszym osiągom. Dodał, że w krótkich przygotowaniach do “Corsa Rosa” myślał o dniach przerwy.

Przed Giro próbowałem różnych scenariuszy na dzień odpoczynku, sprawdzałem jak się będę czuł. Przejechaliśmy luźno półtorej godziny, żeby rozkręcić nogi. Każdy kolarz reaguje inaczej.

Belg zaznaczył, że rozumie, iż wyścig rozegra się na minuty w trzecim tygodniu, ale zaciętą walkę o sekundy na lotnym finiszu podczas 10. etapu określił jako dobrą zabawę.

Dla mnie najważniejsze jest, aby nie stracić za dużo czasu. Każda sekunda, którą mogę zdobyć, to jedna sekunda zaoszczędzona. To była fajna zabawa, taki mały wyścig z Eganem

– mówił we wtorek.

Duży wyścig rozegrał się za to na szutrach, a Evenepoel znalazł się w nowej sytuacji. 21-latek, który wygrywał wszystko jako junior i do zawodowego peletonu wszedł z hukiem – w pierwszym roku zdobywając mistrzostwo Europy i wicemistrzostwo świata w jeździe indywidualnej na czas oraz Clasica San Sebastian – na trasie Giro d’Italia poznał limit swoich możliwości. Szutrów nie znał i nie czuł się na nich komfortowo, dzień przerwy wybił go nieco z rytmu. Kolarz, który zdawał się sięgać po kolejne cele z łatwością, tym razem został sam w tumanach kurzu.

Przed startem tego odcinka wiedział, że wkracza na terra incognita.

Nie wiem, naprawdę nie wiem. Nigdy czegoś takiego nie jechałem

– uciął pytanie o swoje możliwości na sterrato.

fot. Massimo Paolone/LaPresse

Remco, twarz zespołu

Kolarz Deceuninck-Quick-Step, po 10 etapach wicelider Giro, we wtorek był głównym punktem zainteresowania mediów. Jego konferencję prasową Patrick Lefevere wykorzystał, aby ogłosić przedłużenie umowy z jednym ze sponsorów. Z punktu widzenia PR-u ruch był świetnie pomyślany, wirtualna konferencja zgromadziła bowiem około 70 dziennikarzy z całego świata.

Może tylu dziennikarzy miało akurat czas, żeby się połączyć

– zażartował.

Nie czuję presji. Jestem bardzo szczęśliwy, że mogę się znów ścigać. Czułem się dobrze w pierwszych dniach, ale nie mam żadnej presji ze strony zespołu ani kolegów. Bawimy się, póki co idzie dobrze. Mamy nadzieję, że będziemy w stanie kontynuować.

Co dalej z włoską kampanią Evenepoela? Belg wczoraj miał problemy, ale strata dwóch minut nie wydaje się tak duża, jeśli pod uwagę wziąć, że na szutrach jechał już ponad minutę za grupą. To oznacza, że na trudnej wspinaczce w finale mimo zmęczenia, poradził sobie dobrze. Oficjalne deklaracje nadal mówią o “długiej drodze do Mediolanu”, ale dziś młody organizm lidera Deceuninck-Quick-Step sprawdzi górski etap w Apeninach, a potem pierwsze długie podjazdy Giro.

Evenepoel może sam nie wiedzieć, na co jeszcze będzie go stać. Próbował na pewno będzie, co w ciekawy sposób przedstawił na konferencji prasowej.

Gdybym nie wierzył w siebie, nie wystartowałbym. Nie mówię nie, nie mówię tak

– powiedział, gdy holenderki dziennikarz próbował wydobyć od niego odpowiedź na pytanie czy wierzy w wygraną.

3 Comments

  1. VinesX

    20 maja 2021, 11:29 o 11:29

    Szkoda, liczyłem na dobry występ, choć nie ma co go skreślać – jest 7 w KG, jak na debiut to nie najgorzej. Ważne żeby się nie zajechał teraz.

  2. Maciek79

    20 maja 2021, 11:48 o 11:48

    Powiem tak, to że Remco wystartował w tym wyścigu to juz jest dziwne. Po takiej kontuzji i tak dlugiej rekonwalescencji. Pierwszy start i od razu Giro!
    Rozpisywac sie czy Remco był czy też jest faworytem przemawia za podstawowym brakiem wiedzy w temacie.
    To że chłopak wogóle daje radę to jest ewenement.
    Wielu kolarzy po takiej kontuzji i tak dlugiej przerwie juz by nie było w peletonie. Tym bardziej w Grand Tourze.
    Trzymam kciuki za chłopaka i wierzę że jeszcze przyjdzie jego czas.

  3. Piter

    20 maja 2021, 16:14 o 16:14

    Pompowanie balonika.