Danielo - odzież kolarska

Tirreno-Adriatico 2021. Pogacar w deszczu lepszy od Van Aerta i o krok od zwycięstwa

Tadej Pogacar występem w Tirreno-Adriatico pokazał, że świetnie odnajduje się nie tylko na górskich etapach, ale że potrafi się świetnie regenerować i na krótkich i sztywnych podjazdach dotrzymywać kroku klasykowcom. Słoweniec niedzielę wybił z głowy Wouta van Aerta myśli o zwycięstwie w “Wyścigu Dwóch Mórz” i niewiele zabrakło mu by odebrać etapowy triumf Mathieu van der Poelowi.

Pogacar w deszczu czuje się dobrze: poprzednio znakomicie pokazał się na etapie Vuelta a Espana (2019), do zalanej deszczem Andory dojeżdżając przed liczną grupą faworytów. Słoweniec na stromych podjazdach włoskiego regionu Marche w niedzielę do mety dojechał drugi i umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej.

22-latek do etapu przystąpił z 35-sekundową przewagą nad Woutem van Aertem, ale nie zamierzał Belga dowieść na finisz w Castelfidardo. W deszczu i przy niskiej temperaturze lider wyścigu ruszył do ataku 17 kilometrów przed metą, zostawiając lidera Jumbo-Visma samego i odizolowanego od osłaniających go zwykle drużynowych kolegów.

Zaatakowałem, kiedy wyczułem szansę zgubienia Wouta van Aerta. Czułem się dobrze w tych zimnych warunkach, więc spróbowałem. Nie myślałem o generalce, chciałem po prostu nadrobić nad Woutem. Nie spodziewałem się, że zbliżę się tak do Van der Poela, nie myślałem, że uda mi się go złapać. Gratulacje dla niego, pojechał świetnie, tak długo w takich warunkach

– mówił na konferencji prasowej.

Lider UAE Team Emirates nadrobił nad rywalem 39 sekund oraz sekundę bonifikaty, co pozwoliło mu rozbudować przewagę do dość bezpiecznego poziomu 1:15. Ten stan posiadania utrzymał na szóstym etapie w poniedziałek.

Pogacar jutro zakończy pierwszy blok ścigania w sezonie 2021. Słoweniec musi tylko pokonać 11-kilometrowy odcinek jazdy indywidualnej na czas w San Benedetto del Tronto. Wygrana w Tirreno-Adriatico będzie jego drugim sukcesem w tym roku: wcześniej triumfował w UAE Tour. Jego kolejnymi startami będą Itzulia Basque Country (5-10 kwietnia) oraz ardeńskie klasyki.

fot. Gian Mattia D’Alberto – LaPresse

Van Aert, który do Włoch przyjechał by sprawdzić się w walce o miejsca w klasyfikacji generalnej, wyścig ze Słoweńcem przegrał, ale z Włoch wyjdzie zadowolony. W siedmiodniowym wyścigu pojechał lepiej od wielu doświadczonych wspinaczy i choć jego celem będą wciąż klasyki, zdaje się, że tegoroczny “Wyścig Dwóch Mórz” otwiera mu drogę ku imprezom etapowym.

Chciałem wygrać etap, ale widzieliście co się wydarzyło: Tadej Pogacar okazał się silniejszy od wszystkich. Spodziewałem się wczesnego ataku Mathieu van der Poela, jego wysiłek był imponujący. Tadej pokazał, że jest zdecydowanie najsilniejszy, a ja jestem na dobrej ścieżce by zakończyć wyścig na drugim miejscu.

– mówił w Castefidardo

Etap był walką o przetrwanie. Nie mogłem zrobić nic więcej. Było bardzo ciężko, deszcz uczynił ten etap wyjątkowo trudnym

– dodał.

Van Aert powalczyć będzie chciał o zwycięstwo na wtorkowym etapie jazdy na czas, aczkolwiek obecność w stawce mistrza świata w tej specjalności wysoko zawiesi poprzeczkę. Lider Jumbo-Visma wraz z kolegami nie angażował się w gonitwę na szóstym etapie wyścigu, pozwalając sobie na chwilę odpoczynku.

Zdecydowaliśmy, że nie będziemy ciągnąć. Czułem się zmęczony po wczorajszym etapie. Ucieczki zabierały się bardzo silne, wiele ekip próbowało. Z perspektywy mojej i kolegów dobrze było mieć lżejszy dzień, obserwowaliśmy co zrobią inni. Inne ekipy być może zlekceważyły uciekinierów, to była mocna grupa

– mówił po zakończeniu zmagań.

Filippo Ganna jest faworytem, bo wygrał każdą czasówkę, w jakie startował w ostatnich miesiącach. Będzie trudno go pokonać, zwłaszcza po trudnym tygodniu walki o generalkę, ale spróbuję

– zapowiedział Belg.