Danielo - odzież kolarska

Tirreno-Adriatico 2021. Stybar zagiął Van Aerta, Van der Poel szansę wykorzystał

Mathieu van der Poel popisał się świetnym wyczuciem w finale trzeciego etapu Tirreno-Adriatico. Mistrz Holandii skorzystał na wczesnym ruchu Zdenka Stybara oraz odpowiedzi Wouta van Aerta i na ostatnich metrach pewnie ruszył po zwycięstwo.

Dla 26-latka to drugi w karierze etapowy sukces na trasie “Wyścigu Dwóch Mórz” i trzecia wygrana w tym sezonie, po etapie UAE Tour i Strade Bianche.

Tirreno-Adriatico anonsowało batalię największych gwiazd klasyków, a ci póki co nie zawiedli. “Święta trójca” klasyków ścierała się bezpośrednio dwa razy w trudniejszych końcówkach, co kończyło się odpowiednio triumfami Juliana Alaphilippe’a i Mathieu van der Poela. Van Aert na obu etapach stał na podium, a swoje zwycięstwo zawdzięczał włączeniu się do walki sprinterów na pierwszym etapie. Belg szukał sekund bonifikaty w kontekście planu walkę w klasyfikacji generalnej, natomiast Alaphilippe i Van der Poel we Włoszech polują na zwycięstwa etapowe.

Holender na mecie w umbryjskim Gualdo Tadino nie krył zadowolenia i na metę wjechał z rękami złożonymi w geście kołyski.

Jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem wygrać, zwłaszcza po ciężkiej pracy zespołu, który gonił dziś ucieczkę. Mój gest zwycięstwa to coś co podpatrzyłem podczas MotoGP. Nie pamiętam, kto tak świętował, ale znaleźliśmy zdjęcie na Instagramie i obiecałem kolegom, że spróbuję tak świętować

– mówił Van der Poel, odnosząc się do gestu skrzyżowanych rąk, “kołyski” wykonanego w 2020 roku przez Fabio Quartararo podczas Andalucian GP. Gest bardziej znany jest z piłkarskich boisk, z wykonania francuskiego napastnika Kyliana Mbappe.

Van der Poel świetnie wykończył pracę zespołu, który zaangażował sporo sił w pogoń za ucieczką, która na 219-kilometrowym odcinku uzyskała 8-minutową przewagę. W prowadzącej delikatnym wzniesieniem szosie w finale ton rywalizacji nadawali Zdenek Stybar i Julian Alaphilippe, rozprowadzający Davide Balleriniego. Czech ruszył samotnie 700 metrów przed metą, co w krętej końcówce do reakcji zmusiło Van Aerta. Belg dociągnął grupę do Stybara, ale na finiszu nie zdołał już wykrzesać z siebie energii by pokonać startującego płynnie z wirażu Van der Poela.

Wout zareagował, inaczej mógł to być niebezpieczny ruch. Ja dobrze wybrałem, siedziałem na kole. To był trudny sprint, droga prowadziła nieco pod górę, a po takim długim etapie bardzo bolało. Chciałem wygrać etap, dlatego wczoraj byłem zły na siebie, bo zrobiłem błąd w finale

– komentował mistrz Holandii.

Drugi na kresce Van Aert wiedział od razu, co zadecydowało o wygranej.

Jestem zawiedziony drugim miejscem, przegrałem sprint, bo musiałem spawać wyrwę za [Zdenkiem] Stybarem. To był niespodziewany ruch ze strony Deceuninck-Quick-Step, wyprztykałem się zbyt wcześnie, a w starciu z takim kolarzem jak Mathieu, robi to różnicę

– mówił na konferencji prasowej.

Mój sprint był lepszy niż wczoraj. Musiałem zareagować na ruch Deceuninck-Quick-Step, na kole miałem Van der Poela, więc to była strata energii.

Van Aert dzięki bonifikatom czasowym i wygranej na pierwszym etapie nadal jest liderem wyścigu. Jutro Belga górale sprawdzą na Prati di Tivo, podjeździe, który powinien ustawić klasyfikację generalną wyścigu.

Czuję się dobrze, jutro zobaczymy jak daleko zajadę

– powiedział zdawkowo lider Jumbo-Visma.

Podium dnia dopełnił Davide Ballerini. Kolarzom Deceuninck-Quick-Step nie udało się ograć Van Aerta i Van der Poela, ale belgijska ekipa próbowała i próbować będzie, co zapowiadał jej szef, Patrick Lefevere.

Ja jechałem za Julianem [Alaphilippem], a ten wypuścił Strybara, aby ten spróbował swoich sił. Niestety reszta zareagowała, skupiliśmy się więc na finiszu, ale kiedy wychodziliśmy z zakrętu, jeden z kolarzy wyszedł przed nas i zamiast przyspieszyć, musieliśmy hamować. Mimo to udało się wywalczyć trzecie miejsce, co jest dobrym wynikiem w tych warunkach

– mówił Włoch.