Danielo - odzież kolarska

Elynor Bäckstedt. Walijka, co podbić chce brukowy świat

Elynor Bäckstedt talent do jazdy na brukach pokazywała już jako juniorka. Zawodniczka z Walii marzy o powtórzeniu sukcesu ojca, ale także o zbudowaniu własnej marki w zawodowym peletonie. Pierwsze kroki ku temu stawia w zespole Trek-Segafredo.

Nowe barwy, przeskok z kategorii juniorskiej na poziom WorldTour, przeprowadzka do belgijskiego Oudenaarde – miasta, w którym kończy się słynne Ronde van Vlaanderen – pierwsza poważna okazja, aby ścigać się wśród elity kobiet w najważniejszych wyścigach w kalendarzu. 19-letniej Elynor Bäckstedt rok 2020 przynieść miał sporo zmian i nowych możliwości.

Debiut w zawodowym peletonie nie skończył się jednak najlepiej. Najpierw wszystkie wyścigi zostały odwołane ze względu na pandemię Covid-19, zaś pod koniec maja Bäckstedt złamała kość piszczelową podczas jazdy treningowej na rowerze MTB. Przez to straciła jakiekolwiek szanse na dalsze ściganie po wznowieniu rywalizacji.

Sezon 2021 to nowe otwarcie. Młoda zawodniczka potwierdziła, że powrót do zdrowia idzie dobrze i po dłuższej przerwie jest w stanie ponownie realizować swoje marzenia. O startach na razie mówi dość ostrożnie, aczkolwiek liczy na powrót do rywalizacji już na wiosenne klasyki.

Chcę zacząć w marcu, ale jeszcze nie wiem dokładnie. Przede wszystkim teraz chodzi o zdrowie i upewnienie się, że będę w stanie wrócić na wyścigi [w formie], a nie od razu trafić na głęboką wodę. Długo się nie ścigałam, mój ostatni start był w marcu, więc akurat minie rok. Długo też nie było mnie na rowerze

– tłumaczyła zawodniczka Trek-Segafredo podczas rozmowy z wąskim gronem mediów, w tym z “Rowery.org”.

Od “roweru z cienkimi kołami i śmieszną kierownicą”

Elynor Bäckstedt poniekąd od początku życia ma kontakt z kolarstwem – jej rodzice to byli kolarze, tata Magnus znany jest jako zwycięzca Paryż-Roubaix z 2004 roku i triumfator jednego z etapów Tour de France z 1999 roku, zaś mama Megan to mistrzyni Wielkiej Brytanii z 1998 roku. Mimo to, Elynor sama podjęła decyzję o podjęciu kariery kolarskiej. Podobną decyzję podjęła również jej młodsza o dwa lata siostra, Zoe.

Oni chyba nigdy nie myśleli, że będę zawodniczką. Zawsze im mówię, że to było głupiutkie. Nigdy mnie nie zmuszali do niczego. Oczywiście, gdy miałam trzy czy cztery lata, kupili rower i nauczyłam się na nim jeździć. Potem, gdy miałem siedem czy osiem lat, dostałam rower Bianchi, bo chciałem mieć taki sam, jak tata. Poprosiłam o to na urodziny. On zapytał, czy chcę rower tego samego koloru, a potem zawsze opowiadał, że odpowiedziałam “nie, chcę taki z cienkimi kołami i śmieszną kierownicą”. Ale skoro on wtedy się ścigał był w stanie załatwić mi malutki rower szosowy, z malutkimi kółkami

– śmiała się.

Nigdy mnie nie zmuszali do zostania zawodniczką, za co jestem im wdzięczna. Zawsze sprawdzali, czy robię to z właściwych powodów, czyli nie z powodu nazwiska. To ma swoje wady, ale też bonusy. Zawsze byli dumni ze wszystkiego, jeżeli dałem czemuś 100%

– dodała.

Bäckstedt spędziła lata trenując na poziomie klubowym, a w 2018 roku zajęła trzecie miejsce w jeździe indywidualnej na czas juniorek podczas szosowych mistrzostw świata w Innsbrucku. Wkrótce potem otrzymała nagrodę dla najlepszej juniorki na Walii, przyznawanej corocznie przez walijski oddział stacji BBC, i została członkinią ekipy Storey Racing, stworzonej przez damę Sarah Storey, multimedalistkę igrzysk paraolimpijskich w pływaniu i kolarstwie.

Decyzję o tym, że chce zostać profesjonalną kolarską, podjęła z kolei dużo wcześniej – w wieku 13 lat, gdy złamała kość piszczelową, dokładnie tak samo, jak w ubiegłym roku. Wówczas przez sześć miesięcy musiała chodzić z nogą w gipsie i nie mogła trenować.

Zrozumiałam, że kolarstwo to moja działka, bo bardzo za tym tęskniłam, spędziłam sześć miesięcy z dala od roweru, potem powrót zajął mi kolejne dwa. Nawet wtedy nie robiłam nic specjalnego [z myślą o karierze], tylko dodałem kilka dodatkowych przejażdżek do programu. Ale od wtedy wiedziałem, że taki powinien być mój zawód. Kiedy dochodzisz do wieku, w którym staje się to pracą, to niesamowite, że możesz robić coś, o czym marzyłaś od dzieciństwa

– podkreśliła.

fot. Trek-Segafredo

Kariera na brukach

Bäckstedt dawała z siebie wszystko w nowej ekipie i już w pierwszym sezonie wygrała jeden z najważniejszych wyścigów klasycznych w peletonie juniorek – młodzieżową wersję wiosennego klasyku Gandawa-Wevelgem. Już wtedy pokazała, że jazda na brukach i po nierównej nawierzchni nie jest jej obca i że talent ma właśnie w tej specjalności. 

Jak przyznaje, jej marzeniem jest powtórzenie sukcesu taty z 2004 roku. To marzenie bliższe stanie się o tyle, że w 2021 roku po raz pierwszy wyścig Paryż-Roubaix zorganizowany zostanie dla elity kobiet.

Kocham bruki i równocześnie ich nienawidzę. Chyba wszyscy tak mają. Umiłowanie bruków jest chyba rodzinne, tata wygrał przecież Paryż-Roubaix. [Jazda po bruku] jest trudna, ale jednocześnie uwielbiam to, uwielbiam ból z tym związany. Wciąż jestem dość nowa, jeżeli chodzi o ściganie się na tej nawierzchni – wśród juniorów mamy tylko Gandawa-Wevelgem. Tam, gdzie mieszkam, bruki są wszędzie. Bardzo chciałabym wygrać Paryż-Roubaix, takie dwa zwycięstwa ojca i córki byłyby wspaniale. Chcę także wygrać inne wielkie klasyki, bawić się, dużo się ścigać… no, znowu wygrać jakieś klasyki, jakieś inne wyścigi. Cóż może pójść nie tak?

– stwierdziła z uśmiechem zawodniczka Trek-Segafredo.

W roku 2019 Brytyjka dopisała również do swojego palmarès sukcesy na dwóch etapach i w klasyfikacji generalnej juniorskiego wyścigu EPZ Omloop van Borsele, a także drugie miejsce w juniorskim Healthy Ageing Tour. Ponadto w maju zadebiutowała wśród elity, zajmując 35. miejsce na kobiecym wyścigu ASDA Tour de Yorkshire, a jesienią, na ulicach Harrogate, ponownie sięgnęła po brąz mistrzostw świata w jeździe indywidualnej na czas juniorek. W wyścigu ze startu wspólnego z kolei zajęła piąte miejsce.

Elynor Bäckstedt ma także doświadczenie z toru – w 2019 roku w Gandawie została mistrzynią Europy w wyścigu indywidualnym na dochodzenie i w madisonie, razem z Sophie Lewis. W juniorskich mistrzostwach świata w kolei w tych samych konkurencjach zdobyła srebra. Teraz jednak jazda na welodromie zeszła na dalszy plan – celem jest przede wszystkim rozwój na szosie.

Sama podjąłem taką decyzję rok temu. To nie znaczy, że nie wrócę na tor, ale teraz jestem na szosie, z czego jestem zadowolona. Lubię jeździć na zewnątrz, a przy kolarstwie torowym dużo czasu spędzasz wewnątrz. Najgorsza jest zima – jedziesz na tor gdy jest ciemno i wracasz gdy jest ciemno. To bywa trudne

– podkreśliła.

Teraz na wyniki 19-latki z południowej Walii wielu spogląda przez pryzmat osiągnięć i kariery jej ojca, lecz młoda zawodniczka nie ma nic przeciwko temu. Liczy jednak, że w przyszłości ta sytuacja nieco ulegnie zmianie.

Zawszę będę córką Magnusa Bäckstedta, ale chcę też być znana przede wszystkim jako Elynor Bäckstedt. Niczego mu nie ujmuję, wiem, że zawsze będziemy łączeni ze względu na to, że jestem jego córką. Mam nadzieję, że będę jednak w stanie wygrać kilka dobrych wyścigów i że ludzie będą mnie znać właśnie ze względu na moje osiągnięcia

– powiedziała.

Bäckstedt sprawia wrażenie osoby niezwykle zmotywowanej i podbudowanej, lecz jednocześnie świadomej swojego wielkiego talentu i możliwości. Brytyjka zna swoje umiejętności i jest świadoma tego, że w przyszłości może rzeczywiście walczyć na trasie kobiecego “Piekła Północy”, a także na innych wiosennych klasykach.

Lubię myśleć o sobie jako o wesołej osobie, ale każdy ma gorsze dni. Ten rok był dla mnie najtrudniejszy ze wszystkich w życiu. Kocham sport, który uprawiam. Są dni, kiedy pada czy kiedy jesteś kontuzjowana i myślisz “dlaczego ja sobie to robię?!”. Ale potem są dni, kiedy słońce świeci i noga dobrze kręci. Jestem po prostu bardzo zadowolona z tego, gdzie jestem, z kim się ścigam. Bardzo doceniam warunki, w których mogę robić to, co kocham od dzieciństwa

– podkreśliła.