Danielo - odzież kolarska

Vuelta a Espana 2020. Hugh Carthy: “wiedziałem, że mam w sobie to coś”

Hugh Carthy na podium Vuelta a Espana 2020

Hugh Carthy w niedzielę stanął na podium Vuelta a Espana obok Primoza Roglica i Richarda Carapaza. 26-latek to kolejny brytyjski zawodnik, który w wyścigach etapowych nie tylko dobrze się zapowiadał, ale i potencjał potwierdził.

Pochodzący z hrabstwa Lancashire na północy Anglii kolarz w europejskim peletonie markę wyrabiać sobie zaczął w 2016 roku. Triumf w Vuelta a Asturias i seria dobrych wyników w Hiszpanii dały mu przepustkę na poziom WorldTour, ale wyniki w wyścigach etapowych przyszły dopiero po dwóch i pół roku.

Brytyjczyk, zwykle nieśmiały, na pytania odburkujący pojedynczymi słowami, po 18 dniach ścigania w Hiszpanii w Madrycie świętował trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej Vuelta a Espana.

Jestem bardzo szczęśliwy. W ostatnich tygodniach udowodniłem wielu osobom, że jestem kolarzem na takie wyścigi. Dowiodłem, że potrafię. Wiedziałem, że mam w sobie to coś. Trochę zajęło, bym mógł to pokazać, ale nie żałuję. Było warto poczekać

– mówił w wywiadzie ze stacją “ITV”.

Carthy po 11. miejscu w Giro d’Italia (2019) i wygranej etapowej na trasie Tour de Suisse wypłynął na powierzchnię, ale w kontekście wyścigów trzytygodniowych nie był wśród oczywistych kandydatów do walki na trasie Vuelta a Espana.

Brytyjczyk otwarcie przyznał, że na Vueltę jechać nie chciał, liderem nie miał być. Na ile oddaje to chaos organizacyjny ekipy EF Pro Cycling, a na ile szczęśliwy dla niego splot okoliczności i długo oczekiwane rezultaty przygotowań, trudno ocenić, natomiast pozycja 26-latka w ekipie w kolejnym roku na pewno ulegnie zmianie.

Nie za bardzo chciałem jechać, ale wiedziałem, że pojadę. Nie spodziewałem się tego. Nie czułem presji: mogłem nie jechać, ale zdecydowałem, że pojadę, że będę pracował na kolegów, może powalczę o etap. Dziękuję kolegom, im też udowodniłem, że było warto. Nie byłem zawodnikiem, którego mieli ochraniać przez trzy tygodnie, ale dowiodłem, że ich wysiłek był tego warty

– wyjaśniał Carthy.

Brytyjczyk rolę lidera objął po tym jak czas straciła dwójka jego kolegów: Michael Woods i Daniel Martinez. Wysoki Brytyjczyk jechał bardzo równo, do ścisłej czołówki awansował na szóstym etapie, a na asturyjskim etapie z metą na Alto de l’Angliru jako jedyny oderwał się od czołówki i sięgnął po etapowe zwycięstwo. Świetnie przejechana czasówka po dniu przerwy pozwoliła mu włączyć się do gry o podium.

Jedziemy po coś więcej niż trzecie miejsce. Nie wiem czy to głupie podejście, ale mamy tę ambicję. Na Angliru pokazał, że jestem tu jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym góralem. Ostatni podjazd będziemy jechali pod wiatr, więc możliwe, że trzeba będzie poczekać

– mówił przed ostatnim górskim rozdaniem.

Carthy na Alto de la Covatilla zaatakował w ślad za Richardem Carapazem na ostatnich 3 kilometrach. Nad Primozem Roglicem nadrobił 6 sekund, co nie zmieniło jego sytuacji w klasyfikacji generalnej, ale kolarz Jonathana Vaughtersa nie żałował.

Carapaz był najsilniejszym zawodnikiem na ostatnim górskim etapie, Roglic najsilniejszym kolarzem wyścigu. Klasyfikacja to odzwierciedla, 10-kilometrowy podjazd nie miał potencjału zmienienia całego wyścigu

– komentował.