Danielo - odzież kolarska

Vuelta a Espana 2020. Marc Soler przeciera szlak Enricowi Masowi

Marc Soler na trasie Vuelta a Espana wyprowadził już dwa udane ataki. Pierwszy dał mu etapowe zwycięstwo, drugi miejsce w czołówce wyścigu. Trzeciego rywale raczej nie odpuszczą.

Soler w składzie ekipy Movistar jest jednym z dwóch liderów i ma stanowić wsparcie dla Enrica Masa. Duet pokazał już, że nie zamierza się jednak zajmować wspólną jazdą za rywalami, ale próbuje ugrać coś ofensywną jazdą i niezłą pracą zespołową. Jej kolarze już przed wjazdem do Asturii szukali sposobu by swoich liderów włączyć do rozgrywki o podium.

Ataki daleko przed metą? Nie wiem co zrobimy. Musimy uzgodnić między sobą i z ekipą kiedy wykonamy jakieś posunięcia

– mówił enigmatycznie po piątkowym etapie Mas.

Dwójka na sobotę znalazła rozwiązanie i najpierw do ucieczki wrzuciła Nelsona Oliveirę. Soler zaatakował 82 kilometry przed metą i grupkę złapał jeszcze na podjeździe pod Alto de la Cobertoria. Katalończyk następnie napędzał akcję na Puerto de San Lorenzo i ostatni podjazd rozpoczął 3 minuty przed grupką liderów wyścigu. Po raz ostatni ruszył 5 kilometrów przed metą zaatakował, zabierając ze sobą Davida Gaudu.

Francuski kolarz w finale Hiszpana ograł jak niedoświadczonego orlika, ale Soler, który metę osiągnął 59 sekund przed grupką Primoza Roglica i Richard Carapaza, nie lamentował.

Jestem trochę zły, bo ruszyłem zbyt wcześnie na ostatnich metrach. Dyrektorzy sportowi ostrzegali mnie, że na finiszu będziemy mieli silny wiatr w twarz, ale ja myślałem, że nie będzie to taki problem. Na ostatnich 200 metrach zabrakło mi sił i nie byłem w stanie walczyć o zwycięstwo z Gaudu

– komentował po etapie.

fot. Photo Gomez Sport / Unipublic

26-latek, który wygrał już drugi etap tegorocznych zmagań, zaczynał sobotni etap jako 10. kolarz wyścigu, zaliczając się do grupki zawodników, którzy do prowadzących Primoza Roglica i Richarda Carapaza tracili trzy minuty z hakiem. Atak na asturyjskich podjazdach wykonany został podręcznikowo: kolarza mającego blisko 4 minuty straty ścigać nie chcieli od razu zawodnicy Jumbo-Visma ani Ineos Grenadiers, a przeskok do ucieczki dnia i tchnięcie w nią życia nie zapowiadało jeszcze trzęsienia ziemi w klasyfikacji generalnej. Mas siedział cicho, wiedząc, że cała ta rozgrywka jest mu na rękę.

Myślę, że jeśli Jumbo i Ineos goniły na dwóch podjazdach, to w końcu zorientowały się, że kolarz 4-minutową stratą nie jest dla nich takim zagrożeniem. Nie chcieli ryzykować za mocnego tempa i ewentualnie otwierać się na mocniejsze kontry

– komentował piąty kolarz wyścigu.

Wielcy wyścigu Vuelta a Espana mogli zatem przełknąć odjazd jednego z dwóch liderów Movistaru. Etap z metą na La Farrapona zakończył się remisowo, ale Soler odrobił 59 sekund i złapał bonifikatę za drugie miejsce na etapie, co wywindowało go na szóste miejsce w klasyfikacji.

Cieszę się jednak z tego jak jechałem: odrobiłem trochę do rywali, ekipa zaznaczyła swoją obecność w wyścigu. Praca Nelsona [Oliveiry] w ucieczce była po prostu niesamowita, jechał fantastycznie gdy dołączyłem od jego grupki. L’Angliru? To kolejna szansa: będziemy próbowali!

– zapowiedział Soler.

Niedzielne zmagania to królewski etap: 109-kilometrów, pięć górskich premii i finał na Alto de L’Angliru (12,4 km; 9,9%).

Rozstrzygnięcia zatem na niedzielnym etapie. Ja czułem się bardzo dobrze, finiszowałem z zawodnikami, którzy mają znacznie lepszy sprint ode mnie, a to nie udawało mi się na poprzednich etapach. Zobaczymy co uda się zrobić to krótki etap, ale zadecyduje o Vuelcie

– ocenił Mas.

Po 11 etapach liderem Vuelty pozostaje Primoz Roglic, który sklasyfikowany jest z tym samym czasem do Richard Carapaz. Piąty Mas traci 1:54, szósty Soler 2:44.