Danielo - odzież kolarska

Giro d’Italia 2020. Geraint Thomas jak na skrzydłach

Geraint Thomas na czasówce

Ekipa Ineos Grenadiers nie mogła sobie wymarzyć lepszego początku rywalizacji w Giro d’Italia. Brytyjski zespół pierwszego dnia rywalizacji zdobył maglia rosa, a jej lider, Geraint Thomas, znajduje się na znakomitej pozycji wyjściowej by walczyć o jej przejęcie.

Triumf Filippo Ganny na otwierającej 103. edycję wyścigu czasówce był spodziewany, dobry występ Gerainta Thomasa także. Różnice powstałe na 15-kilometorywm odcinku w Palermo zaskoczyły jednak samych zawodników.

Silny wiatr i długi odcinek zjazdu w kierunku położonego na północy Sycylii ośrodka wprowadziły różnice między przedstartowymi faworytami wyścigu. Walijczyk na 15-kilometrowym etapie poradził sobie z tymi warunkami najlepiej z tej grupy i zajął czwarte miejsce.

Wiało, ale ja czułem się dość komfortowo na rowerze czasowym. To były takie powiewy, ale ja miałem solidny dzień. To dodatkowa przewaga. Chyba pojechałem za mocno początek, bo na ostatnich 2 kilometrach nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa. Szkoda, bo tam akurat wiało w twarz. Tak czy inaczej, wycisnąłem z siebie wszystko

– zapewnił 34-latek.

Uważałem w zakrętach, bo widziałem, że kilku kolarzy upadło. Nie ryzykowałem, mogę być zadowolony z tego, jak mi poszło

– dodał.

Thomas zaczyna Giro d’Italia z komfortowym buforem nad zawodnikami, którzy w normalnych warunkach mogliby myśleć o zbliżeniu się do niego w jeździe indywidualnej na czas. W Palermo 1:05 stracił do niego Wilco Kelderman, a 1:21 Steven Kruijswijk.

Poz. w KGZawodnikGrupaCzas
4.Geraint ThomasInoes Grenadiers15:47
17.Simon YatesMitchelton-Scott00:26
54.Aleksandr VlasovAstana00:57
62.Patrick KonradBora-hansgrohe00:59
68.Wilco KeldermanTeam Sunweb01:05
69.Vincenzo NibaliTrek-Segafredo01:06
96.Steven KruijswijkJumbo-Visma01:21
100.Jakob FuglsangAstana01:24
122.Rafał MajkaBora-hansgrohe02:00

Thomas w tym roku spodziewał się powołania na Tour de France, w którego ostatnich dwóch edycjach zajął odpowiednio 1. i 2. miejsca. W składzie ekipy się nie znalazł i oddelegowany został na Giro d’Italia. Walijczyk z włoskim wyścigiem ma niewyrównane rachunki: w 2017 roku przyjechał jako jeden z faworytów, ale kraksy przekreśliły nadzieje o włączeniu się do walki o maglia rosa.

W tym roku formę zbudował na czas i po drugim miejscu w Tirreno-Adriatico oraz czwartym w mistrzostwach świata do Italii przyjechał jako zawodnik utytułowany, na celu mający wygraną w Grand Tourze.

Miło słyszeć, kiedy mówią, że jesteś faworytem, ale ja nie myślę tak o sobie. Chodzi o to, żebym podszedł do wyścigu w jak najlepszej formie, a potem ścigał się najlepiej jak potrafię

– powiedział przed startem wyścigu, w czasie wirtualnej konferencji prasowej.

Wygrałem Tour w 2018 roku, przed rokiem zajął 2. miejsce. Tegoroczne treningi minęło dobrze, moja dyspozycja poprawiała się przez starty w Tirreno-Adriatico i czasówkę na mistrzostwach świata. Czuję, że jestem w formie by walczyć. Zrobiłem swoje, to wszystko, co mogę kontrolować. Mam nadzieję, że to pozwoli mi się liczyć

– zaznaczył.

Thomas w roli głównego faworyta wyścigu został wymieniony przez w zasadzie wszystkich rywali. Walijczyk swoją wartość zna, ale do rywalizacji podchodzi z właściwym sobie spokojem i pragmatyzmem działań oraz wypowiedzi, który najlepiej uzewnętrznia się w mówieniu o jechaniu “z dnia na dzień”.

Jasne, że będzie inaczej: to październik, nie maj. Na przebieg zmagań w ostatnim tygodniu może mieć pogoda, ale, z perspektywy zawodnika, trzeba podchodzić do tego z dnia na dzień

– przyznał.

Thomasa faworyzują trzy etapy jazdy indywidualnej na czas, którymi organizatorzy przeplatają tegoroczną rywalizację w Italii. W sumie na rowerze czasowym kolarzom przyjdzie spędzić 65 kilometrów, w tym 49 przed wjazdem na kluczowe górskie etapy.

Trzy czasówki mi pomogą, ale to jest ciężki wyścig. Pogoda go nie ułatwi. To duże wyzwanie, ale nie mogę się go doczekać. Spodziewam się ataków górali, ale to przecież nie tak, że jadę sam przeciw nim

– ocenił.