Danielo - odzież kolarska

Katarzyna Niewiadoma: “nie narzuciłam na siebie żadnej presji”

Katarzyna Niewiadoma w barwach reprezentacji Polski

Drugie miejsce jak zwycięstwo, lepsza zawodniczka wzorem do naśladowania, a wewnętrzny spokój kluczem do wykorzystania sportowego potencjału. Katarzyna Niewiadoma po drugim miejscu w Giro Rosa ze spokojem patrzy na kolejne starty: mistrzostwa świata i kampanię klasyków.

25-latka w sobotę zakończyła na drugim miejscu wyścig Giro d’Italia Femminile Internazionale, znany też jak Giro Rosa. Polka stanęła na podium za mistrzynią olimpijską Anną van der Breggen i przed wicemistrzynią Europy i brązową medalistką olimpijską Elisą Longo Borghini.

Bardzo się cieszę. Nie spodziewałam się tego wyniku przed startem. Celem nie było miejsce w klasyfikacji generalnej, więc osiągnięcie tego przynosi tym większą satysfakcję. W poprzednich latach myślałam o klasyfikacji generalnej i zwykle kończyło się to zawodem. W tym roku po prostu chciałam dać z siebie wszystko. Drugie miejsce za Van der Breggen to sukces

– tłumaczyła w komunikacie prasowym zaraz po zakończeniu zmagań.

To kolejny wynik potwierdzający przynależność zawodniczki z Ochotnicy do światowej czołówki. Niewiadoma w sezonie okrojonym przez pandemię wirusa SARS-Cov-2 wywalczyła już brązowy medal mistrzostw Europy oraz 4. miejsce we francuskim wyścigu La Course by le Tour de France, jednodniowej namiastce Wyścigu Dookoła Francji kobiet.

Przed Polką 26 września występ w mistrzostwach świata, a następnie przeniesiony z wiosny na jesień sezon wyścigów klasycznych w Belgii, Francji i Holandii.

Dorastanie w roli liderki

Wyścigi klasyczne wiosną, Giro Rosa latem i mistrzostwa świata we wrześniu. Tak zwykle prezentowały się trzy kluczowe punkty programu startów Niewiadomej. Polka w toku tych kampanii zapisała na swoim koncie m.in. triumfy w Trofeo Alfredo Binda (2018) i Amstel Gold Race (2019), miejsca na podiach innych klasyków oraz triumf w brytyjskim wyścigu etapowym Women’s Tour (2017).

Z lipcowym Giro Rosa, które w kobiecym peletonie uznawane jest za najtrudniejsze i najbardziej prestiżowe z wyzwań, Niewiadoma relację ma skomplikowaną, aczkolwiek dobrze obrazującą wyzwania zawodowego sportu.

Polka od początku swojej kariery wysoko zawieszała sobie poprzeczkę. Obecność w czołówce najważniejszych wyścigów niejako ustawiała ją na pozycji zawodniczki mogącej walczyć o wysoką lokatę w Giro. Lokaty te Niewiadoma zajmowała, choć nie zawsze były jej przedstartowym założeniem. Dobre wyniki na pierwszych etapach potrafiły rozbudzić nadzieje, ale rywalizacja kilka razy kończyła się poczuciem niedosytu czy zawodu: początkowo przez braki w doświadczeniu, czasem przez problemy wynikające z wysokich temperatur czy lepsze przygotowanie do krótszych podjazdów, a nie alpejskich wspinaczek.

fot. Paweł Gadzała/rowery.org

Tak czy inaczej, przed skończeniem 24-go roku życia Niewiadoma miała na koncie dwa piąte, dwa siódme, ósme i jedenaste miejsca w Giro Rosa oraz dwa zwycięstwa w klasyfikacji młodzieżowej wyścigu. Z jednej strony zatem, już jako młoda, wciąż ucząca się zawodniczka, notowała świetne wyniki., z drugiej, na wczesnym etapie kariery mierzyć się musiała z poczuciem odpowiedzialności za rezultat ekipy, niełatwymi wyborami w przygotowaniach, przetrenowaniem i presją związaną z regularnymi występami w gronie najlepszych zawodniczek globu.

Dziś nie uważa Giro za najbardziej prestiżowy start sezonu, do imprezy nabrała zdrowego dystansu.

 W tym roku, ze względu na koronawirusa i te wszystkie niepewne starty, nie narzuciłam na siebie żadnej presji. Nie podchodziłam do startu, że „muszę wygrać”… wydaje mi się, że każdego roku przed Giro czułam taką dziwną presję, nawet nie wiem skąd ona pochodziła. Każdy mi mówił, że to super wyścig dla mnie, że będę walczyć… A ja tego nigdy nie czułam. Myślałam, że nie chcę walczyć na Giro, że to nie jest wyścig dla mnie, cały czas się jakoś blokowałam

– przyznała w rozmowie z “Rowery.org” po zakończeniu zmagań.

Proces wydeptywania swojej ścieżki w peletonie i balansowania między wyzwaniami trwał. Niewiadoma równowagę łapać zaczęła po sezonie 2018: mówiła wtedy o ponownym odnalezieniu radości z jeżdżenia na rowerze, mniejszym skupianiu się na oczekiwaniach, a przede wszystkim wyważeniu ciężkich przygotowań oraz życia poza kolarstwem. W tym roku pomógł wymuszony okresem kwarantanny odpoczynek, po którym Polka zaliczyła dwa udane starty i stwierdziła, że do kolejnych podchodzi z odblokowaną głową. 

W tym roku nie miałam żadnych oczekiwań, nie miałam nic zaplanowanego w głowie. Chciałam się ścigać, pokazać, że dobrze przetrenowałam ten cały lockdown, że jestem w dobrej formie. Chciałam czuć, że jestem w wyścigu, a nie, że cały czas na coś czekam, albo że jakiegoś ataku się obawiam

– wyjaśniła.

Giro Rosa składało się z dziewięciu etapów, prowadzących peleton szosami Toskanii, Lacjum, Kampanii oraz Apulii. Aż cztery etapy kończyły się krótkimi i stromymi podjazdami, jeden sprawdzał zgranie ekip w konkurencji drużynowej walki na czas, a na całej trasie uzbierało się ponad 14 kilometrów przewyższenia.

W trzecim sezonie w zespole Canyon-SRAM po raz kolejny procentowała więź budowana z drużynowymi koleżankami. Niemal niezmieniony skład już przed rokiem wypadł świetnie, a niespodziewane zwycięstwo na odcinku jazdy drużynowej na czas dało wtedy Niewiadomej koszulkę liderki i ostatecznie piąte miejsce w klasyfikacji generalnej.

fot. Simon Wilkinson/SWpix.com

Polka po raz kolejny podkreśliła jak ważna jest relacja z drużynowymi koleżankami, z którymi przez dziewięć dni na kiepsko przygotowanych włoskich trasach dzieliła każdą lepszą i każdą gorszą chwilę.

Miałyśmy super atmosferę w ekipie: dziewczyny się rozumiały dobrze. Każda z nas wierzyła, że możemy coś fajnego zrobić… bez mówienia tego na głos. Każdego dnia podchodziłyśmy do etapu tak, jakby to był zupełnie oddzielny wyścig. Nie myślałyśmy o generalce. Gdzieś tam było to z tyłu głowy, dziewczyny były wokół mnie, chciały pomóc, żebym nie straciła gdzieś głupio sekund. Ale nie było żadnego stresu, związanego z tym, że musimy cały czas być za Anną czy Annemiek. Miałyśmy swój własny plan i dzięki temu mogłyśmy się lepiej ścigać, skupić się na sobie, a nie na naszych rywalkach

– zaznaczyła.

W tym roku zespołowemu zgraniu pomóc miała osoba nowego dyrektora sportowego, Rolfa Aldaga. Niemiec po raz pierwszy w karierze kieruje składem żeńskim: wcześniej sam ścigał się w latach 1993-2005, po dopingowej konfesji w 2007 roku prowadził z sukcesami ekipę HTC Highroad, a następnie pracował w grupach Quick-Step i MTN-Qhubeka. Do Canyon-SRAM dołączył przed sezonem 2020.

Ściganie jest zupełnie inne w porównaniu do tego z ubiegłego roku czy sprzed dwóch lat. Może nie byłyśmy do końca ze sobą szczere, bo każda pochodzi z innego środowiska, nie wiedziałyśmy co powiedzieć, co zrobić. I zawsze coś było schowane. W tegorocznej edycji każda z nas była bardzo szczera, powiedziała na początku, co chce zrobić, jaką ma formę, jak jest w stanie pomóc. Trudno to opisać. Może to przez nowego dyrektora sportowego… każda z nas czuła się spokojna, nie miałyśmy żadnego stresu czy dodatkowych nerwów. Wszystko było spokojne, co było mega dziwne, bo nigdy się tak nie czuję przed wyścigiem

– opisywała Niewiadoma.

W zmaganiach przez pierwsze siedem dni prym wiodła mistrzyni świata Annemiek van Vleuten. Holenderka o prawie 2 minuty wyprzedzała drugą Niewiadomą i trzecią Van der Breggen i na dwa dni przed końcem zmagań zdawała się mieć bezpieczną przewagę. Nieszczęśliwy wypadek Holenderki i złamanie nadgarstka otworzyły walkę o zwycięstwo na nowo. Na ósmym etapie, zwieńczonym katorżniczym podjazdem do San Marco la Catola, na prowadzenie wyszła Van der Breggen, natomiast jadąca tego dnia w “odziedziczonej” po Van Vleuten koszulce liderki Niewiadoma spadła z powrotem na drugą pozycję.

Układ klasyfikacji nie zmienił się ostatniego dnia, a Holenderka, Polka i Włoszka zapisały się na podium imprezy. Dla Niewiadomej, pomnej wcześniejszych doświadczeń, to sukces, na który złożyło się dobre przygotowanie, spokój wewnętrzny i wsparcie zespołu, ale także rozgrywanie zmagań w innym niż normalnie terminie.

W tym roku pomógł też fakt, że Giro obyło się we wrześniu, a nie w lipcu. Nie chcę cały czas zwalać na temperaturę, ale czuję, że jak jest powyżej 35 stopni, taki typowy włoski upał, to nie jestem sobą. Czuję jakby moje ciało było odłączone od mojej głowy, nie mam energii. Nie daję sobie z tym rady

– dodała.

fot. Lapresse / Massimo Paolone

Rywalka może być wzorem do naśladowania

Po finiszu potwornie trudnego, ósmego odcinka Giro, na którym atak Van der Breggen odebrał prowadzenie Niewiadomej, Internet obiegło nagranie momentu spotkania dwóch zawodniczek. Do łapiącej oddech na chodniku Niewiadomej podjeżdża zwycięska Holenderka. Zawodniczki ściskają się.

Bardzo się cieszę, zasłużyłaś na to [na koszulkę] – mówi Polka. – Musiałam to zrobić dla ekipy, ale gdybyś to Ty była liderką, nie miałabym nic przeciwko. Jutro powtórka? – odpowiada z życzliwym uśmiechem mistrzyni olimpijska. – Mogę Ci już dać koszulkę. Dobra robota dziewczyno! – rzuca na pożegnanie Niewiadoma.

Tercet Van der Breggen – Niewiadoma – Longo Borghini zna się dobrze: razem stały już wcześniej na podium mistrzostw Europy (2016) i prestiżowego klasyku Strade Bianche (2018). Regularnie rywalizują ze sobą na trasach najważniejszych imprez w kalendarzu, a Polka i Holenderka przez trzy lata razem ścigały się w zespole Rabobank.

Jak Polka opisałaby swoje rywalki?

Anna jest sympatyczną i miłą osobą. Jeździ z sercem, cieszy się jak ktoś inny wygrywa, nie jest zawistna. Jeśli wie, że ma szansę, to zrobi wszystko by wygrać. Nie zmienia się, nie ważne czy wygra mistrzostwa świata czy inny wielki wyścig. Zawsze jest Anną, którą poznałam w 2013 roku. Najbardziej cenię w niej to, że wie, co chce w życiu osiągnąć, ale też nie ma takiej obsesji na punkcie kolarstwa. Wie, że jest życie normalne i zawodowe i że należy je oddzielić. Zawsze wydawało mi się, że chciałabym być taka jak ona, iść w jej ślady. To jest wszystko takie ludzkie: możesz być kobietą, możesz mieć rodzinę i możesz wygrywać

– odparła po chwili zastanowienia.

Elisy nie znam tak dobrze, bo nigdy nie byłam jej koleżanką z drużyny. Natomiast, z tego co widzę w peletonie, to ona jest mega waleczna. Gdybym miała wybrać jedną dziewczynę, z którą miałabym być w ucieczce, byłaby to Elisa. Nigdy nie czaruje, nie oszczędza się… może to nie jest zbyt dobre dla niej, ale zawsze jest gotowa walczyć. Na przykład, drugi etap Giro nie poszedł jej za dobrze, ale od razu się odbiła, kolejnego dnia już próbowała atakować

– dodała.

Z czego bierze się natomiast przewaga mistrzyni świata Annemiek van Vleuten?

Wydaje mi się, że Holenderki są zawsze dobre: w Holandii widzisz ile dzieciaków siedzi na rowerach od bardzo wczesnego wieku. Dorastają w takich warunkach, gdzie rower jest codziennością. Annemiek robi wielką przewagę, bo wszystko, co ma, kieruje na swój rozwój. Spędza bardzo dużo czasu na zgrupowaniach wysokogórskich. Jej życie obraca się chyba tylko wokół tego, na tym zyskuje te dodatkowe procenty, które pozwalają jej wygrywać z nami

– oceniła Niewiadoma.

Przyszłość

Niewiadoma z mety Giro obrała kurs na włoską Imolę, gdzie 26 września wystartuje w wyścigu ze startu wspólnego elity kobiet.

Będzie ciężko. Nie wiedziałam, że te podjazdy są tak trudne. Wyścig potoczy się według schematu podobnego do Liege-Bastogne-Liege albo Amstel Gold Race, tylko podjazdy będą cięższe. Jedziemy pięć rund, na każdej dwa ciężkie podjazdy, będzie selekcja naturalna

– podsumowała trasę.

Niewiadoma w kadrze Polski pojedzie ze wsparciem sprawdzonych w imprezach mistrzowskich zawodniczek: Anny Plichty, Małgorzaty Jasińskiej i Katarzyny Wilkos, a także mistrzyni Polski elity Marty Lach i mistrzyni Polski orliczek Karoliny Kumięgi.

Teraz chcę odpocząć. Nigdy nie startowałam tydzień po Giro. Miałyśmy zwykle La Course parę dni po Giro, ale to się jechało na zmęczeniu. W tym roku nie będzie ataku Annemiek, wątpię czy ktoś zaatakuje 100 kilometrów przed metą

– dodała.

Polka, zgodnie ze wcześniejszymi zapowiedziami, pojedzie także w wyścigach klasycznych, w tym kończącym sezon Paryż-Roubaix, które w tym roku zorganizowane zostanie po raz pierwszy dla kobiet.

Dalsze cele nie są sprecyzowane, ale w kontekście rywalizacji na trasie Giro Rosa, Niewiadoma ma pomysł na sezon 2021. Z włoskiej przygody może zrezygnować, a zamiast tego skupić się na przygotowaniach do Igrzysk Olimpijskich w Tokio.

Chcę mieć jeden rok bez Giro, chcę zobaczyć, jak organizm się zachowa pod koniec sezonu. Gdy mamy normalny sezon, zawsze czuję się dobrze wiosną i do [czerwcowego] Women’s Tour. W momencie, w którym jadę Giro, ścigam się w tych upałach, to po prostu czuję się wykończona do końca sezonu. W następnym roku chciałabym ominąć Giro ze względu na Igrzyska w Tokio. Chciałabym przygotować się w 100% do tego wyścigu. Analizowałabym trasę, wszystkie wysiłki robiłabym z myślą o tej trasie.

Czy to największy cel?

Tak. Jak sobie teraz pomyślałam o medalu olimpijskim… to byłoby takie spełnienie marzeń. To byłoby coś, co sprawiłoby, że myślałabym też np. o zakończeniu kariery – mam medal olimpijski, to mogę w spokoju skończyć się ścigać.

fot. Agnieszka Małgorzata Torba | rowery.org

2 Comments

  1. taki tam

    25 września 2020, 04:51 o 04:51

    Drogi autorze, przecież tego nie da się czytać. Stylistyka, interpunkcja i wiele innych błędów. Aż zęby bolą. Po co się silić na kwiecisty język, jak z tego takie “kwiatki” wychodzą.

    • ssssen

      25 września 2020, 12:18 o 12:18

      Święta prawda…