Danielo - odzież kolarska

Greg van Avermaet: “wiedziałem, że będzie na styk, kiedy Alaphilippe ruszył”

Greg van Avermaet

Greg van Avermaet w swoim stylu wygrał GP de Montreal. Belg z CCC Team w Kanadzie zachował chłodną głowę w szaleńczej gonitwie na ulicach Montrealu i wykorzystał swój największy atut – dobry finisz w finale długiego wyścigu – gdy na panewce spaliły plany najgroźniejszych rywali.

Jestem oczywiście zadowolony. W tym roku miałem sporo miejsc w pierwszych dziesiątkach i na podium, ale pozostawałem bez dużego zwycięstwa w WorldTourze. Cieszę się ze względu na ekipę, sponsora no i siebie

– mówił w komunikacie prasowym zespołu.

Dla ekipy CCC to druga wygrana w wyścigu klasy WorldTour i szósta w tym sezonie. 34-letni Van Avermaet triumfował po raz trzeci w tym roku, zwycięstwo odnosząc po zajętych ostatnio 6. miejscu w Bretagne Classic oraz 3. lokacie w GP de Quebec.

Nie panikowałem, ale jako lider zespołu, szczególnie tego zespołu, dobrze jest zapisać na koncie sukcesy. Byłem blisko wiosną, blisko na Tour de France, drugi w San Sebastian. Zaczynasz wątpić [w takiej sytuacji], ale prezentowałem świetną formę przez cały rok i to wygrane są najważniejsze. Wreszcie się udało, to ważne dla mnie i dla ekipy. Miałem przeczucie, że wygrana przyjdzie, czułem się dobrze w Quebecu, ale trzeba to wykończyć odpowiednio na trasie

– podkreślił.

Ekipa CCC z głową przejechała drugi z kanadyjskich klasyków, a w finale na czoło wysunęła Michaela Schara, który upewnił się, że Van Avermaet jest w stanie reagować na ruchy rywali. Kluczową akcją okazał się atak Benoita Cosnefroya (AG2R La Mondiale), do którego niecałe 3 kilometry przed metą dojechał Julian Alaphilippe (Deceuninck-Quick-Step). Dwójka zyskała niewielką przewagę, ale na plecach czuła oddech pogoni, którą organizowali Tim Wellens (Lotto Soudal), Peter Sagan (Bora-hansgrohe) oraz Van Avermaet.

Wiedziałem, że będzie na styk, kiedy Alaphilippe ruszył. Wszystko poszło jednak dobrze. Dojechaliśmy z Wellensem na ostatniej wspinaczce, ale wszystko się rozciągnęło i powstały małe grupki. W finale na szczęście doszło do połączenia. Finisz mi odpowiadał, wiedziałem też, że po takim wyścigu jestem dobry na finiszu. Złapałem koło Ulissiego i zdołałem jeszcze ruszyć na ostatnich 200 metrach

– relacjonował mistrz olimpijski.

Van Avermaet po kanadyjskich klasykach ma w planie start w mistrzostwach świata. Pagórkowata, 280-kilometrowa trasa zdaje się być dobrze dopasowana do jego umiejętności.

Jestem w dobrej formie, zobaczymy jak będę się czuł za dwa tygodnie podczas mistrzostw świata. Trasa mi odpowiada, ja jestem zadowolony ze swojej dyspozycji. Zobaczymy jaki plan będzie miała reprezentacja

– zadeklarował ostrożnie.