Tour of California 2019. Kompromitujący finał czwartego etapu

Czwarty etap Tour of California zakończył się skandalem. Komisja sędziowska dwie godziny po zakończeniu rywalizacji przywróciła na pozycję lidera wyścigu Tejaya van Garderena, pomimo że ten przyjechał na metę spóźniony o 50 sekund.

Kolarz Education First upadł 10 kilometrów przed metą, następnie goniąc peleton nie wyrobił się na jednym z zakrętów. Wreszcie, zbliżając się do głównej grupy został zatrzymany przez kraksę, do której doszło jeszcze przed strefą ochronną. Wszystko to doprowadziło do spóźnienia na mecie i nieuchronny spadek w klasyfikacji generalnej. Tylko pozornie.

Po ponad dwóch godzinach od zakończenia etapu, jury postanowiło sklasyfikować wszystkich zawodników biorących udział w kraksie w czasie zwycięzcy.

Wielka kraska pod koniec czwartego etapu miała miejsce nieco ponad trzy kilometry przed metą. Sędziowie postanowili wszystkim zawodnikom zaplątanym w upadek lub zmuszonym do zatrzymania się przyznać czas pierwszej grupy

– poinformowano w komunikacie.

Niezrozumiała decyzja, zwłaszcza że Van Garderen w momencie kraksy wciąż znajdował się około 10 sekund za peletonem, sprowokowała do krytycznego komentarza Patricka Lefevere, którego zawodnik Kasper Asgreen powinien objąć prowadzenie w Kalifornii.

W przyszłości nie będzie klasyfikacji generalnej w etapówkach, tylko ta z punktami, jeśli Philippe Mariën – szef sędziów na Tour of California – zdecyduje się naruszyć przepisy UCI. Nasz zespół walczył ze wszystkich sił, aby jechać z przodu, wygrać etap i uniknąć upadków. A potem Mariën przywraca Tejaya van Garderena na szczyt rankingu. To bardzo niebezpieczny precedens i osobiście jestem przeciwny tej decyzji. Jestem ciekaw, co myślą o tym inne zespoły. Jeśli będzie tak dalej to wideo-sędzia wkrótce wybierze zwycięzcę każdego etapu (odniesienie do dyskwalifikacji Vivianiego na Giro), a przewodniczący komisji sędziowskiej będzie mógł wyznaczyć żółtą koszulkę

– napisał menadżer Deceuninck-Quick Step na Twitterze.