Geraint Thomas kończy magiczny dla siebie sezon, w którym odniósł zwycięstwo w Tour de France i wreszcie, nieniepokojony przez wypadki losowe, zaprezentował swój budowany od lat potencjał.
Od zakończenia Tour de France minęło już sześć tygodni, a świat wciąż przyjmuje wiadomość, że trzyletnie panowanie Chrisa Froome’a dobiegło końca, a Tour de France zakończyło się innym wynikiem, niż zazwyczaj.
Wynikiem, który zaskoczył, aczkolwiek od samego początku był bardzo możliwy. Szansę bowiem wykorzystał kolarz, który stopniowo wkraczał do światowej czołówki, a teraz skutecznie zakończył swój pierwszy wyścig jako lider, bądź jeden z liderów, ekipy sir Dave’a Brailsforda. Kolarz, który zapracował na sukces i teraz może w końcu się z niego cieszyć.
Walijczyk otrzymał pierwszą szansę od kierownictwa Team Sky w ubiegłym roku, gdy w maju razem w Mikelem Landą dzielił się rolą przewodzącego „Niebiańskich” na Giro d’Italia. Pierwsze straty poniósł jednak na dziewiątym etapie, gdzie w wyniku kraksy z motocyklem doznał kontuzji ramienia i kolana. O ile radził sobie z pierwszą dolegliwością, druga sprowadziła go na ziemię i zmusiła go do rezygnacji z dalszej rywalizacji. Z kolei w lipcu, podczas Tour de France, gdzie „G” zwyciężył na otwierającej rywalizację czasówce w Düsseldorfie, znów pechowy okazał się dziewiąty etap. Na karkołomnym zjeździe z Col de la Biche wywrotka spowodowała złamanie obojczyka, które również przekreśliło całą nadzieję.
Thomas przeszedł jednak długą i ciężką drogę, aby dojść do pozycji, w której się znajduje. Były mistrz świata w kolarstwie torowym w wyścigu drużynowym na dochodzenie początkowo był uznawany za specjalistę od klasyków – w 2015 roku wygrał w E3 Harelbeke i kilkukrotnie kończył najważniejsze jednodniowe wyścigi na czołowych pozycjach. Stopniowo jednak pojawił się rozwój w etapówkach. Pierwszym znakiem poprawy umiejętności były odniesione w 2016 roku sukcesy w Paryż-Nicea i Volta ao Algarve, do których w kolejnym sezonie dorzucił sukcesy w Tour of the Alps. W tym roku nie spuścił z tonu i stał się poważnym rywalem podczas wielodniowej rywalizacji. Sukces w Criterium du Dauphiné, drugie miejsce i zwycięstwo etapowe w Volta ao Algarve i Tirreno-Adriatico sprawia, że Brytyjczyk nie ma powodu, aby narzekać na swoje osiągi.
Zapytany o to, czy ten sezon jest nagrodą za dotychczasową karierę, Brytyjczyk bez wahania odpowiedział twierdząco.
Na pewno. Kiedyś spotykał mnie pech i w ogóle, więc miło było pokonać wyścig bez żadnych problemów. Nie mogło pójść lepiej. To były wspaniałe trzy tygodnie
– podkreślił w krótkiej rozmowie z “Rowery.org” przed startem ostatniego etapu Tour of Britain.
W lipcu Thomas zaskoczył, otrzymując niepowtarzalną okazję, aby triumfować na francuskich szosach. Na Tour de France przyjechał jako, obok Chrisa Froome’a, jeden z liderów ekipy, ale odbijające się na formie kolegi Giro d’Italia i brak widocznego boju w ego, pozwolił na dość płynne przekazanie pałeczki w ekipie. Thomas koszulkę lidera przejął po sukcesie etapowym w La Rosière i potwierdził dyspozycję na słynnym Alpe d’Huez, kręcąc razem z najgroźniejszymi rywalami na 21 zakrętach i odskakując na końcowych metrach, znów sięgając po najwyższe laury.
Przez 10 dni jechał „na żółto” i ostatecznie dowiózł sukces na Pola Elizejskie, gdzie został trzecim brytyjskim zwycięzcą Tour de France.
Zwyciężając nad Sekwaną „G” jednocześnie po raz pierwszy w karierze stanął na podium trzytygodniowej imprezy i po raz pierwszy ukończył ją w czołowej „dziesiątce”. O ile wydaje się to zaskakujące, należy podkreślić że 32-latek już od lat był przymierzany do walki o najwyższe miejsca, a za każdym razem albo spotkał go pech, albo realizował podczas wyścigu inne cele i nie mógł walczyć na własną korzyść.
Oczywiście wszystko było szalone i w ogóle, ale chciałem się cieszyć z tego. Przede wszystkim chciałem wykorzystać to na maksa, takie zwycięstwo i wszystko co za nim idzie nie zdarza się codziennie
– tłumaczył.
W tym sezonie Thomas zaliczył 63 dni startowe i przystąpił do 11 różnych imprez. Sezon rozpoczął 14 lutego podczas Volta ao Algarve, a następnie przystąpił do Tirreno-Adriatico i dwóch klasyków – Paryż-Roubaix i Liège-Bastogne-Liège. Następnie pojechał na Tour de Romandie i, po miesiącu przerwy, wziął udział w Criterium du Dauphiné.
Dwa starty w mistrzostwach kraju były ostatnimi przed Tour de France. Po nim zaś zobaczyliśmy Walijczyka w Niemczech podczas Deutschland Tour i teraz, na właśnie zakończonym OVO Energy Tour of Britain.
32-latek nie ma jednak zamiaru brać udział w mistrzostwach świata, ani w jesiennych klasykach. Jego sezon dobiegł końca, gdy wczoraj przeciął ulokowaną w centrum Londynu metę swojego narodowego wyścigu.
To mój ostatni wyścig. Jestem już dość wykończony, więc nie mogę się doczekać odpoczynku
– podkreślił.
Wczoraj z kolei ekipa Sky ogłosiła, że urodzony w Cardiff zawodnik będzie reprezentował jej barwy przez kolejne trzy lata, do 2021 roku, stawiając tym samym kres plotkom na temat jego angażu w nowej ekipie CCC. Thomas ściga się w ekipie sir Dave’a Brailsforda od 2010 roku i w tym czasie rozwinął się nie do poznania – stopniowo, coraz bardziej skupiał się na szosie kosztem toru. Jedenaście razy przystąpił do rywalizacji w Wielkich Tourach, w tym osiem razy nad Sekwaną. Dawniej pełnił rolę pomocnika, jednak teraz nie ma mowy o powrocie do takiego stanu – Walijczyk jest głodny dalszych sukcesów i będzie chciał znów zaimponować na trasach wyścigów trzytygodniowych.
Thomas podkreślił jednak, że jego plan startów na kolejny rok jeszcze nie jest znany, a obecnie jego celem jest tylko i wyłącznie przerwa od rywalizacji na dwóch kółkach.
Jeszcze nic nie wiem. Myślę, że po tym, jak wypocznę porozmawiamy z ekipą i ustalimy cele
– zakończył.
Amy Pieters podała SD Worx do sądu. Nicholas van der Merwe wygrywa w Chełmży. Wiadomości i wyniki z czwartku, 2…
Sezon Wielkich Tourów obejmuje swe rządy. Przed kolarzami trzy tygodnie walki o bezcenną maglia rosa Giro d'Italia.
Demi Vollering (SD Worx-Protime) zdobyła na Alto del Fuerte Rapitan piąty etap La Vuelta Femenina oraz objęła prowadzenie w klasyfikacji…
Kirsten Faulkner wyczuła swój moment na Vuelta Femenina. Dominika Włodarczyk wraca do ścigania. Wyniki i informacje z 1 maja.
Kristen Faulkner (EF Education-Cannondale) wygrała w Saragossie czwarty odcinek La Vuelta Femenina.
Maxim van Gils (Lotto Dstny) wygrał we Frankfurcie nad Menem niemiecki klasyk Eschborn-Frankfurt.