Po raz pierwszy w historii do Alpe d’Huez jako pierwszy wjechał lider Tour de France. Geraint Thomas dziś znów okazał się najlepszy.
Na ostatnim podjeździe atakowali niemal wszyscy faworyci – m.in. Romain Bardet (Ag2r-La Mondiale), Vincenzo Nibali (Bahrain-Merida), Tom Dumoulin (Team Sunweb) i Mikel Landa (Movistar). Żaden z nich nie uzyskał jednak dużej przewagi nad konkurentami, którzy pokonywali kolejne kilometry razem. Tylko jeden kolarz zachował spokój i dzięki temu w końcówce był najświeższy, odskakując na kilka sekund wyjątkowo szybko i to tuż przed kreską. Mowa o Thomasie, który statuetkę dla zwycięzcy etapowego otrzymał drugi dzień z rzędu. Wczoraj bowiem triumfował na odcinku prowadzącym do La Rosière.
Już wczoraj mówiłem, że to wyścig dla mnie, a dziś jestem tego pewien. Trudno uwierzyć mi w to, co zrobiłem, brakuje mi słów, aby to opisać. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że dziś wygram. To niesamowite. Chciałbym już być w Paryżu
– powiedział uradowany 32-latek na mecie.
Teraz peleton opuści Alpy i pomknie w kierunku Masywu Centralnego, po którym czekać będą trudne etapy w Pirenejach, jedyna jazda indywidualna na czas i finałowa przejażdżka po Polach Elizejskich. Zarówno Thomas, jak i Froome świetnie spisują się w podczas samotnej walki z czasem, lecz wydaje się, że to “G” nieco lepiej radzi sobie z górskimi wyzwaniami na trasie tegorocznego Tour de France.
Sugerują to nie tylko wyniki na poszczególnych odcinkach, ale również porównanie stylów jazdy – urodzony w Kenii Brytyjczyk często podejmował mało skuteczne ataki, podczas, gdy kolarz z Cardiff zachowywał spokój, dzięki któremu wygrał zarówno wczoraj, jak i dziś.
Być może uda mi się zachować żółtą koszulkę przez następne etapy. Ten wyścig jest jednak strasznie trudny i nigdy nie wiesz, jak zareaguje ciało. Wciąż jadę dla Froome’a – to on jest naszym faworytem, być może jest najlepszym kolarzem w dziejach, jest legendą kolarstwa. Ja po prostu będę się cieszyć ze swoich osiągnięć, póki mogę
– podkreślił.
Następna walka pomiędzy faworytami powinna się odbyć w sobotę, na etapie prowadzącym do Mende i na tamtejsze lotnisko. Piątkowy odcinek nie przedstawia bowiem większej trudności i powinien zakończyć się rywalizacją sprinterów.
rob
20 lipca 2018, 00:40 o 00:40
Ciekawe czy skończy jak Wiggins…
BigL
20 lipca 2018, 11:03 o 11:03
To bardziej niż pewne…mozna się z wiekiem poprawiać trochę ale tu bardzo bardzo przeciętny koleś po 30tce przeskoczyl poziomem ludzi urodzonych w gorach. Fikcyjną Astma rządzi w ostatnich latach bez dobrego “papieru” ani rusz…