Danielo - odzież kolarska

Przemysław Kasperkiewicz w Delko Marseille Provence KTM

Przemysław Kasperkiewicz podpisał kontrakt z francuskim zespołem Delko Marseille Provence KTM.

23-letni Polak po sezonie spędzonym w irlandzkim zespole kontynentalnym An Post Chain Reaction po raz pierwszy ścigał się będzie w ekipie jeżdżącej z licencją ProContinental.

Zespół z Marsylii od roku 2015 startuje jako grupa drugiej dywizji i powoli rozbudowuje swoją siłę rażenia. Od roku 2017 jego barwy reprezentują Łotysz Gatis Smukulis (poprzednio Katusha) oraz Angel Madrazo (poprzednio Movistar i Caja Rural), a także Mauro Finetto. W roku 2018 błękitną koszulkę przywdzieje też Hiszpan Javier Moreno, przechodzący do francuskiej grupy ze składu z Bahrain-Merida.

Grupa w tym sezonie zapraszana była m.in. na Paryż-Nicea i Criterium du Dauphine, a w przyszłym sezonie liczy na kolejne szanse od ASO – potentata na rynku francuskich imprez.

Dlaczego Delko? Zawsze się kieruję programem wyścigowym ekipy. Jeżdżenie w ekipie ProConti, która jest np. z Hiszpanii i 90% jej wyścigów jest w terenie górzystym, nie stanowi dla mnie najlepszego rozwiązania. Trudno by było się pokazać. Lubię znać szczegóły zanim się na coś zdecyduję, w przypadku tej ekipy miałem dobre źródło – moim dyrektorem sportowym jest Neil Martin, tata Dana Martina. Daniel tam zaczynał ściganie, jeszcze nie byli zawodowcami, a było to chyba 9 lat temu. Teraz ekipa się rozwija w drugiej dywizji. Wiedziałem, że zakontraktują lepszych kolarzy, jest też duża szansa, że pojedziemy Tour de France. Neil mi poradził, żebym się nie zastanawiał, tylko podpisywał, bo to fajni, uczciwi ludzie i ekipa, która będzie mi odpowiadać pod każdym względem. I tak podpisałem swój pierwszy zawodowy kontrakt. Lubię Francję, wyścigi we Francji. Kolejny kraj, ludzie, język i wyzwanie. A ja to lubię

– tłumaczył wychowanek KTK Kalisz w rozmowie z Rowery.org.

Przemysław Kasperkiewicz składa podpis na umowie

fot. Delko Marseille Provence KTM

Kasperkiewicz w barwach irlandzkiej ekipy na koncie zapisał etapowe wygrane w Tour de Bretagne (2.2) i An Post Ras (2.2), dając się poznać jako zawodnik agresywny, potrafiący wygrywać rywalizację na pagórkowatych odcinkach i z powodzeniem walczyć w ucieczkach. Wyniki i aktywna jazda nie pozostały niezauważone. Kasperkiewicz jesień 2017 rok spędził pomiędzy ekipami An Post i Quick-Step Floors, barwy której reprezentował jako stażysta.

Staż był czymś szczególnym! Wiele się nauczyłem, poznałem wiele fajnych osób, zarówno kolarzy jak i obsługi. Jakoś się nie bałem tego wszystkiego. Wiem jak się ścigać nawet na poziomie ProTour, mimo że na co dzień się tam nie ścigam. Zaskoczyłem też w jakiś sposób siebie, ale myślę, że głównie ekipę. Pojechałem kilka fajnych wyścigów, trzy razy byłem w składzie, który wygrywał. Wiem, że odgrywałem duża rolę w tych wyścigach

– dodał.

Polak pomógł Iljo Keisse wygrać belgijski wyścig Omloop Mandel-Leie-Schelde Meulebeke, a w kolejnych startach, mimo nie najlepszej dyspozycji zdrowotnej, pracował na sukcesy Fernando Gavirii w Kampioenschap van Vlaanderen i Matteo Trentina w Primus Classic.

Dla Kasperkiewicza to kolejny epizod z belgijską ekipą Patricka Lefevere’a – wcześniej, w sezonach 2015 i 2016 jeździł w młodzieżowej filii jednej z najbardziej utytułowanych ekip w peletonie. Podpisanie kontraktu z ekipą WorldTour nie było jednak automatyczną kontynuacją stażu, ale opcją, na której powodzenie składało się wiele czynników.

UCI zmniejsza peleton, dlatego ekipy będą mniejsze w przyszłym sezonie. Również sytuacja z Cannondale wiele namieszała. Wielu kolarzy chciało odejść, wielu kontaktowało się z Quick Stepem. Ja chyba za późno zacząłem rozmawiać, ale Patrick był szczery ze mną w 100 procentach

– przyznał “Kasper”, zapytany o kulisy szukania nowego zespołu.

Powiedział, że na mój temat otrzymał dużo dobrych wiadomości od zawodników. Ja sam dostałem też wiadomości od chłopaków, że postarają się, abym został w ekipie. Jedyną opcją było czekanie, aż po mistrzostwach świata Lefevere podpisze kontrakt z jeszcze jednym sponsorem i wtedy mnie zakontraktuje. Ja nie mogłem jednak czekać i ryzykować. Miałem kontrakt na stole, Delko też naciskało i dało mi określony termin. Teraz, kiedy myślę o tym na spokojnie, to uważam, że postąpiłem rozsądnie. Lubię ryzykować, ale to by było wariactwo. Co gdyby ten sponsor nie podpisał umowy? Z końcem września byłbym bez ekipy. A tak mam umowę na dwa lata, fajny program, aby też coś pokazać i większą szansę jazdy na siebie

– wyjaśnił.

Dziękuję Quick Step Floors za to, że mogłem być chociaż przez chwilę częścią tej drużyny. Myślę, że zostawiłem fajny ślad po sobie i może jeszcze kiedyś będę się tam ścigał.