Danielo - odzież kolarska

Komentarze po prezentacji Tour de France 2017

Wszystkie francuskie masywy górskie znalazły się w programie 104. edycji Tour de France.

25 lat temu po raz ostatni peleton Grand boucle za jednym zamachem przemierzał Jurę, Wogezy, Masyw Centralny, Pireneje i Alpy. Christian Prudhomme, dyrektor wyścigu, ma nadzieję, że przyszłoroczna odsłona będzie miała charakter „catenaccio”.

Czym jest „catenaccio”, o tym wie każdy kibic piłkarski. Tak właśnie nazywa się tradycyjną strategię drużyn włoskich i reprezentacji, która zakłada bardzo mocną obronę i w miarę szybkie kontry. Na czym „catenaccio” miało być polegać w kolarstwie, tego Prudhomme nie skonkretyzował.

Obrońca tytułu Chris Froome jest zdania, że „Wielka Pętla”, choć z mniejszą ilością końcówek pod górę niż w tym sezonie, ponownie będzie zdominowana przez górali.

O zwycięstwie i porażce w wyścigu przesądzą góry. Jest mało kilometrów jazdy na czas, ale należą one do wyścigu. Będę się jednak koncentrował na podjazdach. Moja pierwsza reakcja? Mało szczytów powyżej 2000 m n.p.m. Ale Izoard, to jest coś, to będzie potwór

– powiedział kapitan Sky, który był obecny na prezentacji w Paryżu.

Jedna z największych niespodzianek tegorocznego Touru, Adam Yates, który wygrał klasyfikację młodzieżową, a w stolicy zameldował się tuż za podium w generalce, uważa, że ścigania będzie jeszcze więcej.

Ciężko skomentować profil trasy, bo dopiero na niego zerknąłem, ale moje pierwsze wrażenie jest takie, że będzie jeszcze ciekawiej, ponieważ jest mniej kilometrów w czasówce i kilka ciężkich wspinaczek

– mówił Brytyjczyk z zespołu Orica-BikeExchange.

Dla Richie Porte trasa jest za to bardzo dobrze zbalansowana.

Mało kilometrów w TT, dużo podjazdów, dużo finiszy w dół. Między etapem do Planche des Belles a Col d’Izoard będzie dużo odcinków, gdzie sporą rolę może odegrać wiatr. Nie wydaje mi się, żeby Tour był tylko dla górali. Zobaczymy

– stwierdził zawodnik BMC Racing, w tym sezonie piąty we francuskim tourze.

Z mitycznych podjazdów tym razem kolumna będzie musiała pokonać jedynie Col du Galibier, z czego cieszą się przede wszystkim sprinterzy. Dla niemieckich „rakiet” Tour de France A.D. 2017 będzie szczególny, bo rozpocznie się w Düsseldorfie.

Fajnie, że na start Touru będę mógł praktycznie przyjechać z własnego domu rowerem. Potrzebowałbym tylko kogoś, kto będzie za mną taszczył walizkę. Celuję w drugi etap z metą w Liege, gdzie wygrałem już odcinek Vuelta a Espana w 2009 roku. W ogóle będzie dużo finałów dla sprinterów, co jest dla mnie dobrą wiadomością

– oznajmił Andre Greipel (Lotto-Soudal).