Danielo - odzież kolarska

Vuelta a Espana 2015: wypowiedzi po 18. etapie

fot. Kuba Zimoch/rowery.org

Cool, Tom Dumoulin po prostu jest cool. Przynajmniej tak się na razie zachowuje na trasie Vuelta a Espana. W czwartek Holender pojechał mądrze taktycznie i obronił koszulkę lidera.

Zawodnik Giant-Alpecin nie przejął się atakami Fabio Aru (Astana).

Aru atakował, mocno atakował. Próbował wydrzeć mi koszulkę na ostatnim podjeździe, ale tak naprawdę nigdy nie byłem w niebezpieczeństwie, nie miałem poważniejszych problemów. Już po jego pierwszym przyspieszeniu byłem pewny, że dowiozę trykot do mety

– powiedział Dumoulin, który skoncentrował się wyłącznie na tylnym kole Włocha.

Próbowałem odizolować Dumoulina, miał wpaść w kłopoty. Niestety nie udało się. Może dzisiejszy dzień nie był najlepszy, by przeprowadzić taką szarżę. Idealna w tej kwestii będzie sobota. Różnica wynosząca trzy sekundy nie jest żadną różnicą

– tłumaczył Aru.

Oprócz niego odjechać chcieli też inni: Alejandro Valverde (Movistar), Joaquim Rodriguez (Katusha) czy Rafał Majka (Tinkoff Saxo). Polak zameldował się w grupce faworytów na 12. miejscu, w generalce nadal jest czwarty.

Czuję się znacznie lepiej niż 24 godziny temu po czasówce. Byłem zmotywowany, jestem cały czas zmotywowany i mam nadzieję, że w sobotę będzie tak samo. Zapowiada się szaleńczy etap. Moim celem jest jednak podium w Madrycie. Różnice nie są duże, dzisiejszy finałowy podjazd nie był na tyle trudny, by je powiększyć czy coś zmienić w czołówce

– mówił Majka.

Znowu sporą pomocą dla Rafy był Paweł Poljański, który jedzie bardzo dobrą Vueltę.

Założenia były takie: albo idę w odjazd, albo pomagam Rafałowi. Odjechałem, chcieliśmy wygrać etap. A jeśli to miało się nie udać, miałem zostać z przodu, by w razie czego wspierać Rafała. Lecz niestety na wzniesieniu poszli Nicolas Roche (Sky) i Haimar Zubeldia (Trek). Nie byłem w stanie za nimi pognać. Wiedziałem jednak, że z tyłu kręci Rafał. Ciągnąłem dla niego na zjeździe i na płaskim

– dodał „Poljan”.

Roche ostatecznie wygrał w Riaza przed Zubeldią.

Na zjeździe daliśmy z siebie wszystko, to była nasza jedyna szansa. Zubeldia jest bardzo doświadczonym zawodnikiem, wolałem rozpocząć sprint z pierwszej pozycji. W przeszłości, jak w San Sebastian, już z nim przegrywałem. Chciałem go kontrolować. Cały czas patrzyłem na jego cień. Na mecie przeszło mi przez głowę: dzięki Bogu, udało się

– relacjonował Irlandczyk.

fot. Kuba Zimoch/rowery.org