Zawodnik Giant-Alpecin przed wielką szansą zwycięstwa w hiszpańskim grand tourze.
Szesnasty etap Vuelta a Espana miał być łabędzim śpiewem Toma Dumoulina. Na stromych podjazdach w Asturii najgroźniejsi rywale Holendra, który 11 listopada skończy dopiero 25 lat, okazali się jednak bezsilni, zyskując ledwie 15-27 sekund.
W dniu odpoczynku, a przed jazdą indywidualną w Burgos, Dumoulin wydaje się posiadać najmocniejsze karty w ręku. Na dystansie 38,7 kilometrów ma do odrobienia niespełna 2 minuty do Fabio Aru i Joaquima Rodriqueza oraz zaledwie 15 sekund do Rafała Majki, czyli na każdym kilometrze powinien średnio zyskiwać 3 sekundy. Czy brązowy medalista mistrzostw świata w jeździe na czas odzyska czerwoną koszulkę lidera wyścigu?
To na pewno nie jest niemożliwe
– ostrożnie wypowiada się jego trener Adrian Helmantel.
Wypoczęty Tom może nadrobić około 2,5 minuty. Jego mocna jazda w górach będzie dodatkowym impulsem, podczas, gdy rywale mogą zestrachać się przed czasówką. To może być ta krytyczna różnica
– dodaje.
Sam Dumoulin również nie chce się nadmiernie nakręcać.
Wszystkie opcje pozostają otwarte. Po pierwsze po dniu odpoczynku trzeba mieć dobry dzień. U mnie dobry, a zły dzień oznacza różnicę 50 watów, o to przekłada się na minutę w czasie. Poza tym po czasówce pozostaną trzy ciężkie dni. Jeżeli zdobędę “la roja” do końca nie będzie miłej jazdy.
fot. Giant-Alpecin