Podczas niedzielnego wyścigu Brustem-Sint-Truiden niedaleko belgijskiego Hasselt zmarła 54-letnia kobieta, żona eks-zawodowca Ludwiga Wynantsa, która została potrącona przez zaledwie 18-letniego Jordi Van Dingenena.
Van Dingenen został siłą wiatru wyrzucony na pobocze, gdzie wpadł w kobietę. Odniesione obrażenia okazały się śmiertelne. Johan Vansummeren, kiedy usłyszał o tej tragicznej w skutkach kraksie, zaapelował do UCI o zajęcie się problematyką bezpieczeństwa.
Co UCI robi w tej kwestii? Odpowiedź jest prosta: absolutnie nic
– powiedział zwycięzca Paryż-Roubaix (2011) w rozmowie z Het Nieuwsblad.
Belg wie, co mówi. Jeżdżący od tego sezonu dla francuskiej drużyny Ag2r w trakcie zeszłorocznego Ronde van Vlaanderen sam był antybohaterem incydentu, który dla Marie-Claire Moreels stojącej wówczas na wysepce drogowej skończył się częściowym paraliżem ciała.
Vansummeren argumentuje, że zawodnicy nie mogą korzystać z radia w obie strony. Poza tym sugeruje, by UCI współpracowała z organizatorami wyścigów w sprawie zmniejszenia ilości lub całkowitego skreślenia z programu niebezpiecznych wysepek.
Nie wiem, dlaczego UCI nie ustaliła więcej reguł. Proszę popatrzyć na to, co dzieje się w Formule 1. Po kilku poważnych wypadkach wszyscy się spotkali i omówili temat bezpieczeństwa. Wydaje się, że Formuła 1 jest teraz bezpieczniejsza niż kolarstwo
– dodał Vansummeren.
Unia zakazała zawodnikom jazdę m.in. po ścieżkach rowerowych prowadzących wzdłuż sektorów brukowych. Jednak jak można było zauważyć w sobotnim Omloop Het Nieuwsblad tylko nieliczni się tego trzymali. Ryzyko potrącenia fanów przez to wzrasta.