Australijczyk Cadel Evans rozpoczął sezon od mocnego akcentu, pewnie wygrywając etap na swoim terenie. Kolarz zespołu BMC Racing po solowej akcji na ostatnich kilometrach trzeciego etapu Tour Down Under objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej i dopisał do palmares wygrany etap, pokazując, że mimo upływu lat nie zamierza spuszczać z tonu.
W swojej długiej i bogatej w sukcesy karierze Evans nie wygrał jeszcze swojego narodowego wyścigu. Na trzecim etapie tegorocznej edycji wziął sprawy w swoje ręce i zainicjował akcję zaczepną na decydującym podjeździe pod Corkscrew. Koło próbował trzymać Richie Porte (Sky), ale Tasmańczykowi nie wystarczyło sił na 17-procentowym fragmencie podjazdu i Evans ponownie pędził samotnie do mety, zupełnie jak podczas magicznych dla niego mistrzostw świata w Mendrisio.
– Dziś wszystko poszło niemal idealnie. To dobry początek, ale czekamy na sobotni etap
– mówił z zadowoleniem na konferencji prasowej, dziękując za pomoc kolegom i odnosząc się do gwoździa programu – finiszu na słynnym podjeździe Willunga.
Mimo dobrej dyspozycji i koszulki lidera na barkach, Evans daleki jest od wyciągania wniosków i przyjmowania czegokolwiek za pewnik.
– Jeszcze nie wygrałem
– powiedział krótko, nauczony doświadczeniem licznych przegranych.
Dla Evansa to kolejny mocny akcent na początku sezonu – wcześniej wywalczył wicemistrzostwo Australii w wyścigu ze startu wspólnego, a na dwóch pierwszych etapach wyścigu na antypodach meldował się w czołowej dziesiątce. Były mistrz świata na pieczołowicie prowadzonym blogu dzielił się także wrażeniami z samotnej jazdy wśród australijskich fanów. We wpisie nie znalazły się jednak etapowe odczucia, a obserwacje, jakie Cadel poczynił obserwując kibiców i kolarzy.
– Jens, może powinieneś opatentować swoje powiedzonko “shut up legs”, zanim zrobi to ktoś inny?
– sugerował niemieckiemu weteranowi, który nie dość, że zawyża średnią wieku w peletonie, to jeszcze szaleje w ucieczkach.
– Nagroda dla najbardziej oryginalnego kibica wędruje do Super Mario grającego na perkusji, siedzącego po lewej stronie drogi na 12 i 23 kilometrze. Pękałem ze śmiechu
– zanotował Australijczyk.
Evans w tym sezonie przygotowuje się do Giro d’Italia, w którym przed rokiem przyjechał trzeci. Australijczyk, który na starcie włoskiego wyścigu będzie miał już 37 lat, przygotuje szczyt formy przez udział w Tour Méditerranéen (13-16 lutego), Tour du Haut Var (22-23 lutego), Strade Bianche (8 marca) i Tirreno-Adriatico (12-18 marca).
fot. rowery.org/Stan Imosa
Ganna lepszy od Pogacara w jeździe na czas. W Orlen Nations GP bez zmian. Wiadomości i wyniki z 18 maja.
Zapowiedź 15. etapu Giro d’Italia 2024. 19 maja (niedziela): Manerba del Garda – Livigno (Mottolino) (220 km ⭐️⭐️⭐️⭐️⭐️).
Lorena Wiebes (SD Worx-Protime) wygrała trzeci etap Vuelta a Burgos Feminas.
Filippo Ganna wygrał czternasty etapu Giro d’Italia, jazdę indywidualną na czas.
Milan z hattrickiem na Giro d'Italia. Van Aert planuje powrót. Gdzie będzie jeździł Tom Pidcock? Wiadomości i wyniki z 17…
Zapowiedź 14. etapu Giro d’Italia 2024. 18 maja (sobota): Castiglione delle Stiviere – Desenzano del Garda (31,2 km; jazda indywidualna…