11. etap Vuelta a Espana zakończy jazdę Chrisa Froome’a w wyścigu.
Lider Team Sky upadł zaraz na początku królewskiego odcinka w Andorze i choć kontynuował jazdę to zanotował wielominutowe straty, a na mecie miał trudności z samodzielnym poruszaniem się.
Wieczorem udał się do szpitala na prześwietlenie zranionej nogi.
Wszystko co mogłem po upadku, to jechać własnym tempem. Moja taktyka ograniczyła się do pozostania w wyścigu
– mówił zwycięzca Tour de France.
Po powrocie ze szpitala nie był optymistą.
Kolejne badania rano, ale jest mało prawdopodobne bym pojechał dalej. Nie mogę chodzić bez kul
– zaćwierkał.
Spore straty poniósł również Nairo Quintana. Jak się okazało Kolumbijczyk do królewskiego etapu przystąpił chory.
Bardzo źle spałem, z gorączką, ale na szczęście jakoś przeżyłem ten dzień, pozostając w Vuelcie. Dwa razy już prawie zszedłem z roweru, jednak walczyłem do końca, dla swoich kolegów z drużyny
– wyznał zawodnik Movistaru.
Lepiej spisał się jego zespołowy kolega Alejandro Valverde, który zachował szóste miejsce w klasyfikacji generalnej.
Wszyscy dziś cierpieli. To prawda, że straciliśmy dużo czasu do Fabio Aru, a także do “Purito” Rodriqueza, ale nie prezentujemy więcej tego samego poziomu co podczas Touru. Pozostajemy jednak w Vuelcie, przed nami ciągle wiele etapów. Możemy zanotować dalsze straty, albo wrócimy z powrotem do gry. Będziemy walczyć
– zapewnił.
fot. Graham Watson/Unipublic