Michael Matthews zdawał się murowanym faworytem do zwycięstwa na szóstym etapie Tour de France. Australijczykowi na ostatnich 400 metrach uciekł jednak, nieco niespodziewanie, Tadej Pogacar.
Próbowałem, próbowałem wszystkiego i skończyłem jako drugi
– skwitował swój występ w Longwy Michael Matthews.
Po 220 kilometrach wariackiej gonitwy finałowe wspinaczki do Longwy nie stanowiły okazji dla klasykowców i uciekinierów, ale za kluczowe zostały uznane przez zespoły walczące w klasyfikacji generalnej. Ich dyrektorzy, mając świadomość, że na trzech ostatnich kilometrach etapu nie ma strefy ochronnej, chcieli uniknąć strat i dowieźć liderów do mety w jednym kawałku.
Szanse Michaela Matthewsa stały i tak wysoko. Australijczyk z kolegami z BikeExchange-Jayco zajął dobrą pozycję w finale i czekał na finisz z okrojonej grupki. W tej, wśród górali i grandtourowców, teoretycznie nie powinien mieć kłopotów z wygraniem finiszu.
Na ostatni kilometr grupkę wprowadził Brandon McNulty, na kole mając Pogacara, Toma Pidcocka i Matthewsa. Sytuacja zmieniła się na 400 metrów przed metą. Po przyspieszeniu Primoza Roglica natychmiast podniósł się Pogacar, a za nim powstała wyrwa.
Wiedziałem, że trzeba być na kole Pogacara i walczyłem o nie z Pidcockiem. Pomyślałem, że jesteśmy na przedzie trochę za wcześnie, więc go wpuściłem. On nie zdołał odpowiedzieć na przyspieszenie, Tadej zrobił kilka metrów przewagi. Próbowałem doskoczyć, ale to było za późno
– tłumaczył na mecie lider BikeExchange-Jayco.
Za wyprzedzającym Roglica Pogacarem próbował podążyć David Gaudu. Niemoc Pidcocka w tym punkcie sprawiła, że Matthews przechodził z dalszej pozycji i choć jego wysiłek wystarczył, aby ograć całą stawkę, do najlepszego młodzieżowca wyścigu zabrakło kilku metrów.
Gaudu, który umiejętności finiszowania na pagórkach pokazał już miejscem na podium Liege-Bastogne-Liege (2021), ze swojego występu był zadowolony.
Każdego piekły mięśnie w tym sprincie. Zdołałem się dobrze ustawić: wybrałem koło Roglica, który ruszył, jak to on, 400 metrów przed metą. Wiatr mieliśmy w twarz, więc trochę zwolniliśmy. Pogacar wyrwał się jako jedyny 250 metrów przed metą. Nie mam się czego wstydzić, bo to był eksplozywny finisz
– komentował.
25-letni Francuz w klasyfikacji generalnej wozi na ramionach nadzieje ekipy Groupama-FDJ. Póki co jest dziesiąty, do Pogacara ma 1:02 straty i czeka na piątkowe starcie na La Planche de Belles Filles.
Jutrzejszy etap będzie kluczowy. Trzeba dobrze odpocząć. Pogacar ma już koszulkę i wygrał etap, ale jutro też może chcieć wygrać. Trzeba być na to gotowym fizycznie i psychicznie. Jutro zaczyna się nowy Tour. Idzie nam dobrze, musimy utrzymać koncentrację
– podkreślił.
https://www.youtube.com/watch?v=NtqxpNjV_s0&h=350&w=auto