Po trzech latach została przerwana dominacja Amandy Spratt na trasie Women’s Tour Down Under. Mistrzyni Australii, która wygrywała wyścig w latach 2017-19, tym razem uznać musiała wyższość Ruth Winder i Liane Lippert.
Spratt rywalizację zakończyła na trzecim miejscu, choć początek czterodniowych zmagań zapowiadał kolejny rok dominacji.
Drugiego dnia rywalizacji do gry w wyścigu Tour Down Under wkroczyły faworytki klasyfikacji generalnej. Zawodniczki musiały zmierzyć się z walką na wiatrach i trudnościami terenu na drodze do Birdwood. Trójkowy finisz Spratt wygrała, a dzięki bonifikacie zyskała cenne sekundy nad rywalkami.
Przed finiszem nie byłam zbyt pewna siebie, ponieważ na co dzień nie staję w szranki z dwiema przeciwniczkami. Wiedziałam jednak, że po ciężkim dniu mam naprawdę dobry sprint i wykorzystałam sytuację
– mówiła 32-latka.
Trzeci odcinek nie poszedł jednak po myśli mistrzyni Australii. Zawodniczki Mitchelton-Scott pracowały mocno na podjazdach w Stirling, ale w finale ich liderka została nieco osamotniona. W sprincie z większej grupki nie była w stanie wywalczyć sobie dobrej pozycji i zakończyła zmagania na 10. pozycji.
Na mecie najlepsza okazała się Amerykanka Ruth Winder. Zawodniczka Trek-Segafredo popisała się eksplozywnym finiszem i zdobyła żółtą koszulkę liderki. 26-latka tego dnia okazała się zbyt mocna dla Australijki i zapewniła sobie triumf w klasyfikacji generalnej całego wyścigu.
Walka toczyła się wprawdzie jeszcze na lotnych sprintach podczas kryterium w Adelajdzie, ale układ podium pozostał niezmieniony.
Ruth [Winder] jechała niesamowicie. Czasami trzeba zdać sobie sprawę, że ktoś był lepszy. Co roku przyjeżdżam tutaj wygrać w generalce, ale takie są wyścigi; nie zawsze można być najlepszym
– powiedziała Spratt.
Moje panowanie na tej trasie musiało się kiedyś skończyć. Nie mogę winić ekipy, dziewczyny jechały dobrze cały wyścig. Nie mogłyśmy nic więcej ugrać, pokonał nas silniejszy zespół
– dodała.