Na horyzoncie mistrzostwa świata, w Hiszpanii kończy się Vuelta a Espana. Kolarze szukają ostatnich startów by dopracować formę na ostatnie wyścigi sezonu, inni liczą na okraszenie go cennym zwycięstwem. GP de Quebec (13 września) i GP de Montreal (15 września) to ich szansa.
GP de Quebec oraz GP de Montreal brzmieć mogą jak nazwy wyścigów samochodowych, ale w 2010 roku brzmiały wystarczająco dobrze by lokalne władze dwóch kanadyjskich metropolii zdecydowały się na ich organizację.
Przedsięwzięcie wpisało się w popularyzację roweru jako środka transportu. Montreal i jego aglomeracja, gdzie wybudowano pierwsze w kraju ścieżki rowerowe, to ponad 3 miliony mieszkańców, Quebec z przyległościami to z kolei kolejne 800 tysięcy, a badania z ostatniej dekady pokazują, znacząco wzrost popularności roweru jako środka transportu, szczególnie we francuskojęzycznych metropoliach.
W kalendarzu WorldTour, do którego nalezą oba wyścigi, gra idzie o, dość szybko zyskujące na prestiżu, zwycięstwo, ale także o przygotowanie się do mistrzostw świata. Światowy czempionat często oferuje trasę pagórkowatą, na której odnaleźć się muszą zarówno górale, jak i silni klasykowcy. Kanada odpowiada na to zapotrzebowanie, na dwa tygodnie przed walką o tęczową koszulkę dając szansę sprawdzenia się na pagórkowatej trasie. Na trasach, poprowadzonych na 12-kilometrowych rundach w centrum miast, wyrastają po 3-4 niewielkie podjazdy. Trasa w Quebecu jest nieco łatwiejsza, podjazdy są kilkusetmetrowe. W Montrealu wspinaczki są nieco dłuższe, co przy mocniejszym tempie potrafi odczepić sprinterów specjalizujących się w klasykach.
Start za oceanem to także pewne ryzyko. Na ulicach Quebecu czy Montrealu kolarzy złapać może zawierucha, a kluczem jest dobre rozegranie logistyczne sprawy przez ekipy, by podróżujący tam i z powrotem kolarze nie wrócili z kanadyjskiej ekspedycji bardziej zmęczeni niż to konieczne.
W tym roku na starcie pojawi się dwóch Polaków: Michał Kwiatkowski (Team Ineos) oraz Łukasz Wiśniowski (CCC Team).
Rywalizacja toczyła się będzie na pokonywanej 16 razy rundzie. Ta liczy 12,6 kilometra, co w sumie da 201,6 kilometrów, na których zbierze się 2976 metrów przewyższenia. Po drodze wyrosną Côte de la Montagne (9,3 km; 375 m; 10%; max. 13%), Côte de la Pottase (10,7 km; 420 m; 9%), Montée de la Fabrique (11,4 km; 190 m; 7%) oraz prowadzący do mety Montée du Fort (1 km; 4%).
Ściganie w Montrealu jest nieco trudniejsze. 18 kółek po 12,2 kilometra każde złoży się na prawie 220 kilometrów i 4734 metry przewyższenia. Zaraz po starcie czeka Côte Camilien-Houde (2,1 km; 1800 m; 8%), a następnie do pokonania jest Côte de Polytechnique (6,5 km; 780 m; 6%; maks. 11%). Meta zostanie ulokowana na Avenue du Parc (560 m, 4%). 500 metrów przed metą na kolarzy czekać będzie nawrót, który może zadecydować o losach rywalizacji.
W Kanadzie gotowość bojową przed mistrzostwami sprawdzi kilku klasykowców szykujących się do mistrzostw świata.
Listę startową otworzy Michael Matthews (Team Sunweb), który przed rokiem wygrał oba wyścigi. Australijczyk w tym sezonie wygrał tylko dwa etapy Volta a Catalunya, a w Kanadzie poszuka natchnienia przed mistrzostwami świata. 28-latek w trudnych końcówkach potrafi być zabójczo szybki, a bardziej dynamicznym klasykowcom będzie trudno strząsnąć go z koła na takich podjazdach.
W czołówce na pewno zobaczymy Petera Sagana. Słowak z Bora-hansgrohe po Tour de France zapisał 6. miejsce w Hamburgu i spokojnie szykuje się do ścigania w Wielkiej Brytanii. W Quebecu wygrywał już dwa razy (2016 i 2017), trzeci triumf nie jest wykluczony. W Montrealu triumfował w sezonie 2013. Sagan to trochę enigma: w dobrej formie powinien być w stanie walczyć przynajmniej o podium, a choć mistrzostwa świata mają priorytet, nie powinno powstrzymać go to przed zagięciem się na kanadyjskich szosach.
Podpalać się nie będzie Julian Alaphilippe. Kolarz Deceuninck-Quick-Step w tym sezonie osiągnął już bardzo wiele i jedynym wyścigiem, który będzie go interesował, są mistrzostwa świata. Francuz w Kanadzie musi się przetrzeć przed ostatnim wysiłkiem sezonu, popracuje zatem na któregoś z młodzieżowców: Kaspera Asgreena lub Remco Evenepoela.
Greg van Avermaet (CCC Team) chciałby wygrać w Quebecu: cztery razy stał tam na drugim stopniu podium. W Montrealu wygrał w 2016 roku, a jeśli po długim sezonie wystarczy mu sił, powinien liczyć się w batalii o podium.
W śmiałych akcjach na pewno obejrzymy Diego Ulissiego (UAE-Team Emirates), który chciałby złowić zwycięstwo w wyścigu WorldTour. Atakować powinien też Toms Skujiņš (Trek-Segafredo) oraz zwycięzca BinckBank Tour: Laurens De Plus (Jumbo-Visma). W Polsce i w Bretanii nieźle wyglądał za to Słoweniec Matej Mohoric (Bahrain-Merida), a pagórki kanadyjskich miast powinny mu odpowiadać, podobnie jak Oliverowi Naesenowi (AG2R La Mondiale).
Troszkę zagadką jest forma Tima Wellensa (Lotto Soudal), który na mecie w Montrealu jako pierwszy zameldował się w 2015 roku. Belg na tym etapie przygotowań do mistrzostw świata powinien próbować ataków z daleka, tym bardziej jeśli w Kanadzie spadnie deszcz.
Wyniki GP Cycliste de Quebec 2018
Poz. | Zawodnik | Grupa | Czas |
---|---|---|---|
1. | Michael Matthews | Team Sunweb | 5:04:17 |
2. | Greg Van Avermaet | BMC Racing Team | |
3. | Jasper Stuyven | Trek-Segafredo | |
4. | Timo Roosen | Team LottoNL-Jumbo | |
5. | Patrick Konrad | Bora-hansgrohe | |
6. | Zdeněk Stybar | Quick-Step Floors | |
7. | Arthur Vichot | Groupama-FDJ | |
8. | Nathan Haas | Katusha-Alpecin | |
9. | Michael Valgren | Astana Pro Team | |
10. | Anthony Roux | Groupama-FDJ |
Poz. | Zawodnik | Grupa | Czas |
---|---|---|---|
1. | Michael Matthews | Team Sunweb | 5:19:27 |
2. | Sonny Colbrelli | Bahrain-Merida Pro Cycling Team | |
3. | Greg Van Avermaet | BMC Racing Team | |
4. | Oliver Naesen | AG2R La Mondiale | |
5. | Timo Roosen | Team LottoNL-Jumbo | |
6. | Rui Costa | UAE Team Emirates | |
7. | Diego Ulissi | UAE Team Emirates | |
8. | Michael Valgren | Astana Pro Team | |
9. | Patrick Konrad | Bora-hansgrohe | |
10. | Edvald Boasson Hagen | Dimension Data |
Wyścigi w kraju klonowego liścia po raz pierwszy zorganizowano w 2010 roku. Choć dla Quebecu była to pierwsza wielka kolarska impreza, Montreal wcześniej gościł mistrzostwa świata w 1974 roku i igrzyska olimpijskie. Klasyki natychmiast przyjęły się w kolarskim kalendarzu i zostały uznane jako znakomita okazja aby przygotować się do światowego czempionatu. Inauguracyjne edycje padły łupem kolejno Thomasa Voecklera i Roberta Gesinka.
O dwóch wyścigach w Kanadzie mówi się “Wawrzyńskie Klasyki”, gdyż oba leżą nad rzeką św. Wawrzyńca, w prowincji Quebec. Póki co dwóch zawodników wygrało oba wyścigi w tym samym roku: Simon Gerrans (2014) oraz Michael Matthews (2018).
piątek: Eurosport 1, początek o 20:00
niedziela: Eurosport 1, początek o 20:30
Robert
13 września 2019, 13:04 o 13:04
To po kanadyjskich klasykach przekonamy się w jakim miejscu jest Kwiato. Mam nadzieję, że będzie bliżej formy z wiosny, niż z TdF i DT