Patrick Bevin nie dał się zaskoczyć na czwartym etapie Santos Tour Down Under. Lider wyścigu skutecznie odpowiadał na ataki na podjeździe Corkscrew, a następnie zajął drugie miejsce w szybkim sprincie w Campbelltown.
Sześć sekund bonifikaty zdobytych na mecie pozwoliło Nowozelandczykowi zyskać czas w klasyfikacji generalnej nad wszystkimi rywalami, poza triumfatorem etapowym, Darylem Impeyem (Mitchelton-Scott). Ten traci teraz do Bevina siedem sekund, na dwa etapy do końca.
Dla lidera Tour Down Under było to trzecie z rzędu miejsce w pierwszej piątce, co przełożyło się na objęcie prowadzenia także w klasyfikacji punktowej. W sobotę na kolarzy czeka płaski etap dla sprinterów, zatem o wszystkim powinien zadecydować ostatni odcinek z metą na kultowym wzgórzu Willunga.
Patrick Bevin:
To był bardzo trudny dzień. Wiedziałem, że wyścig nie skończył się na szczycie wzniesienia i że do mety jest jeszcze spory kawałek. Zdawałem sobie sprawę, że ciężko będzie atakującym odeprzeć naszą pogoń na zjeździe. Wziąłem odpowiedzialność za nadawanie tempa w grupce, a potem skupiłem się na walce o bonifikaty na mecie. Nie mogłem ryzykować straty czasu i jakiekolwiek zdobyte sekundy były dla mnie korzystne. Bardzo szybki Daryl Impey wjechał na szczyt w mojej grupce, więc drugie miejsce i utrzymanie prowadzenia w generalce jest dla nas bardzo dobrym rezultatem.
Dziś otrzymaliśmy spore wsparcie od innych ekip w początkowej fazie rywalizacji, bo nie chcieliśmy ponownie brać na siebie ciężaru kontrolowania całego wyścigu. Walka o końcowy triumf jeszcze się nie skończyła i są dwa typy kolarzy, którzy będą się w niej liczyć – sprinterzy, którzy potrafią się wspinać jak Daryl oraz górale, jak Richie [Porte]. Naszym zadaniem na pozostałe dwa etapy będzie poradzenie sobie z atakami z obu tych stron.
Daryl nadrobił dziś cztery sekundy, ale generalnie możemy być zadowoleni z aktualnej sytuacji. Nie uważam się za gorszego na podjazdach od niego, a górale dziś do nas stracili. Byłoby super, gdyby jutro też udało się zyskać jakieś sekundy, co stawiałoby nas w jeszcze lepszym położeniu przed ostatnim etapem z Willungą. Richie jest tylko 21 sekund za mną, co nie jest zbyt dużym zapasem. W tym wyścigu liczy się wszechstronność – chodzi o to by być szybszym od górali i wspinać się lepiej od sprinterów.
Dla mnie osobiście te ostatnie dni to znakomita okazja, by się rozwijać. Gdybym musiał jechać na lidera, jak w poprzednich latach na Richie Porte lub Rohana Dennisa, to nie miałbym możliwości pokazania na co mnie w pełni stać. Na pewno nie mógłbym walczyć o bonusowe sekundy na pierwszym etapie. Jako drużyna ścigamy się teraz zupełnie inaczej, co mi bardzo odpowiada. Styl i sposób w jakim jeździmy sprawia mi ogromną przyjemność.
inf. prasowa
reko
18 stycznia 2019, 22:19 o 22:19
tylko pomocników w końcówce nie widać…