Remco Evenepoel nie najlepiej odnalazł się na górskim etapie z metą na La Pandera. Niedzielny, w górach Sierra Nevada, może okazać się być albo nie być dla lidera Vuelta a Espana.
Belg nie był w stanie pojechać za Primozem Roglicem, ale straty ograniczył do 48 sekund i wciąż zachowuje blisko 2 minuty zapasu nad swoim najgroźniejszym rywalem.
To nie był mój najlepszy dzień. Nie miałem najlepszych nóg i nie mogłem przyspieszyć z Roglicem. Wciąż mam dobry zapas, więc nie ma powodu do paniki
– powiedział Evenepoel przed kamerą “Sporza”.
Mam nadzieję, że to był mój dzień kryzysu
– dodał.
Do 14. etapu 22-latek cieszył się czerwoną koszulką i spokojnie kontrolował wyścig, a jedynymi zmarszczkami były kraksa i wycofanie na 11. etapie jego najważniejszego pomocnika Juliana Alaphilippe’a oraz upadek samego Evenepoela.
Lider wyścigu na asfalcie znalazł się 45 kilometrów przed metą 12. etapu, razem z drużynowym kolegą Ilanem van Wilderem. Belg źle wszedł w zakręt i poleciał na ziemię, ale skończyło się tylko na obtarciach.
Teraz trzeba się zregenerować i przeżyć jutro
– dodał kolarz Quick-Step Alpha Vinyl, który po sobotnim etapie utykał po zejściu z roweru.
Wciąż miałem sztywne mięśnie. To normalne kilka dni po upadku, ale nie zamierzam używać tego jako wymówki. Po prostu nie miałem najlepszych nóg.