Mikel Landa po zajęciu trzeciego miejsca w Giro d’Italia zrobił sobie ponad dwumiesięczną przerwę. Powrót nie był udany. Triumfator zeszłorocznego Vuelta a Burgos tym razem ten wyścig ukończył dopiero w piątej dziesiątce.
Zawodnik Bahrain Victorious, w rozmowie z dziennikiem „AS”, stwierdził że wobec takiej dyspozycji wiele po Vuelta a Espana (19 sierpnia – 11 września) nie może się spodziewać.
Dawno się nie ścigałem, a występ w Burgos stanowił wyznacznik celów na Vueltę. W tej chwili miejsce na podium wydaje mi się odległe. Myślę, że po sukcesy się nie wybieram.
32-latek uważa, że triumfatorowi Giro d’Italia, Jaiowi Hindleyowi (Bora-hansgrohe) będzie trudniej o podobny sukces na Półwyspie Iberyjskim.
Wyścig w Hiszpanii wymaga większej eksplozywności niż Giro, które mu bardziej odpowiada. Za to Remco Evenepoel jest zdolny do wszystkiego.
Landa, mimo niewielkich oczekiwań, cieszy się na pierwszy tydzień Vuelta a Espana.
Po starcie w Holandii znajdziemy się na północy Hiszpanii, a wszystkie tamtejsze odcinki będą wyjątkowe. Zapowiada się na wiele możliwości walki o etap.