Danielo - odzież kolarska

Tour de France 2022. Mauro Gianetti: „Jumbo-Visma wykonał świetną kolarską robotę”

Menedżer zespołu UAE Mauro Gianetti powiedział, że klęska Tadeja Pogacara na Col du Granon nie wynikała z choroby Słoweńca czy innych nieprzewidzianych problemów.

Pogacar na 5 ostatnich kilometrach finałowego podjazdu jedenastego etapu Tour de France stracił do Jonasa Vingegaarda (Jumbo-Visma) niemal trzy minuty. Oddał mu tym samym żółtą koszulkę, a w klasyfikacji generalnej zsunął się na trzecie miejsce i znajduje się teraz za Duńczykiem o 2 minuty i 22 sekundy.

Tadej dobrze sobie radził na Galibier, ale stracił tam dużo energii, może trochę za wiele. Musiał jednak pojechać aktywniej, chciał pozbyć się kilku rywali. Wyglądało na to, że zamysł się powiódł, jednak na zjeździe wróciła spora grupa kolarzy.

– stwierdził Gianetti, cytowany przez “Wielerflits”.

Szwajcar przypomniał, że jego drużyna poniosła pewne straty i na Galibier nie była w stanie pomóc swojemu liderowi.

Zostaliśmy osłabieni przez utratę Bennetta i Laengena. Na ostatnim podjeździe Pogacar miał jednak przy sobie jeszcze Majkę. Największym problemem było oczywiście to, że Tadej zużył zbyt dużo energii na Télégraphe i Galibier, później zapłacił za to srogo na ostatnich pięciu kilometrach.

Gianetti przyznał, że swoje dołożyła drużynowa jazda Jumbo-Visma.

Mają silny zespół. Wiedzieliśmy, że nie będą czekać do ostatniego tygodnia, aby nas zaatakować. Ich zespół wykonał świetną kolarską robotę. Spektakularną, taktycznie dobrze wykonaną.

Szef UAE nie zauważył u swojego lidera żadnych objawów chorobowych.

Tadej jest w doskonałej kondycji. W przeciwnym razie nie byłby w stanie odpowiedzieć na tyle ataków na Galibier. Nie ma absolutnie żadnych objawów Covidu. Na etapie dobrze się odżywiał. Nie, to zasługa Vingegaarda i jego kolegów z drużyny.

Gianetti dodał, że ekipa mogła nie poradzić sobie z presją.

W ostatnich dniach do zespołu wkradł się pewien stres. Tadej już od kilku dni jechał w żółtej koszulce, co sprawia dodatkową presję. Do tego dochodzą jeszcze obowiązkowe konferencje prasowe, późny przyjazd do hotelu również. Dodajmy do tego pozytywne przypadki Covidu u Bennetta i Laengena, dodatkowe środki, które musieliśmy podjąć, aby odizolować kolarzy w hotelu, testując wszystkich każdego dnia.

A co wydarzy się na Alpe d’Huez?

To nie jest oczywiste. Brakuje nam Marca Hirschiego, który nie jest w formie. Właściwie z tego powodu to mamy o trzech kolarz mniej. To stanowi obciążenie dla pozostałych zawodników. Wciąż jeszcze jednak wiele przed nami. Począwszy od czwartku. To będzie kolejne trudne zadanie, z ikonicznym finiszem. Będziemy się tym cieszyć. I będziemy mieli spektakl, a ja oczywiście nie chciałbym niczego bardziej niż tego, żeby Tadej to widowisko zapewnił.