Santiago Buitrago na drodze po etapowe zwycięstwo na trasie Giro d’Italia nie powstrzymał upadek ani holenderscy kolarze Mathieu van der Poel i Gijs Leermeize.
22-latek na siedemnastym etapie Giro d’Italia sięgnął po życiowy rezultat, do Lavarone dojeżdżając jako pierwszy po udanej ucieczce i atakach na wspinaczce do Monterovere.
Dla młodego Kolumbijczyka nie była to pierwsza rozgrywka o zwycięstwo w tegorocznym Giro. Jego zespół aż trzy razy odciążył go z pracy na rzecz swojego lidera Mikela Landy, a młody wspinacz skrzętnie te szanse wykorzystał. W minioną niedzielę zajął drugie miejsce w Cogne za plecami Giulio Ciccone, z Włochem przegrywając o półtorej minuty.
Przyjechaliśmy z Landą w celu walki o wynik w klasyfikacji generalnej. Widzę, że jest w dobrej formie. Wczoraj byłem w stanie mu pomóc. Mikel wie, co dzisiejsze zwycięstwo znaczy dla mnie i naszych morale
– mówił Buitrago na konferencji prasowej.
Kolumbijczyk przeszedł drogę z piekła do nieba. 80 kilometrów przed metą upadł na zjeździe z premii górskiej Giovo. Wprawdzie szybko się podniósł i wrócił do gry, ale podarte spodenki i obtarcia wskazywały, że na trasie walczył nie tylko z rywalami, ale i z bólem.
Originally tweeted by Giro d’Italia (@giroditalia) on 25 May 2022, 18:15.
W ucieczce kolarz Bahrain Victorious cały czas trzymał się grupki najlepszych górali. Dopiero na ostatniej premii górskiej ruszył w pogoń za uciekającą dwójką Holendrów – Gijsem Leemreizem i Mathieu van der Poelem.
Van der Poel próbował zgubić Leemreize’a, ale młodszy rodak dopadł go 3,5 kilometra przed szczytem i ruszył po zwycięstwo. Buitrago w tym momencie przyspieszył i błyskawicznie znalazł się za plecami kolarza Alpecin-Fenix. Dogonienie zawodnika Jumbo-Visma zajęło mu chwilę, a gdy wydawało się, że Leemreize wytrzyma do szczytu, Kolumbijczyk wystrzelił do przodu i na 200 metrów przed szczytem przełamał opór rywala.
Miałem już okazję zapolować na zwycięstwa etapowe, a dzisiaj w końcu się to udało. To zwycięstwo jest bardzo ważne dla całej mojej kariery. Zajmuję też dobre miejsce w generalce [14. pozycja]. To Giro przerasta moje oczekiwania
– opowiadał.
Jeszcze 12 kilometrów przed metą, 4 kilometry przed szczytem Monterovere, rywalizacji przewodził Mathieu van der Poel. Holender rozgrywał etap bardzo inteligentnie: zyskiwał na zjazdach i pagórkowatych sekcjach, aby potem tracić na podjazdach do lepszych górali w ucieczce.
Rano miałem nadzieję, że będzie deszcz i zimno. Po raz pierwszy temperatura spadła, co trochę bardziej mi odpowiada. Dlatego czułem się dobrze pod górę
– powiedział w rozmowie z “Algemeen Dagblad”.
Niestety w samym finale “pary” już nie starczyło. Ostatecznie wnuk Raymonda Poulidora przyjechał na 12. miejscu, choć i tak był to jego najlepszy występ w górach podczas tegorocznej odsłony Giro. Jutro ostatnia okazja dla kolarzy o jego profilu.
To była jazda w stylu „wszystko albo nic” w nadziei, że Gijs pęknie. On nie odpuszczał. Wiedziałem, że muszę spróbować w ten sposób, bo Gijs jest lepszym wspinaczem. Czy moja próba była przeszacowaniem siebie? Zdecydowanie nie. Mój pomiar mocy nie działał, więc do końca nie wiedziałem, co robię
– dodał z uśmiechem.
Rewelacja tego Giro, Gijs Leemreize, poprawił dzisiaj swój najlepszy etapowy rezultat z Genui, zajmując 2. miejsce. Holender debiutuje w Wielkim Tourze, ale ściga się bez kompleksów, ucieka na górzystych odcinkach, dzięki czemu już czterokrotnie zameldował się w pierwszej dziesiątce etapów.
Dzisiaj pokazał znakomite umiejętności zjazdowe, a potem nie dał się bardziej doświadczonemu Van der Poelowi. Do zwycięskiego Buitrago zabrakło niewiele.
Teraz zwycięża rozczarowanie. W pewnym momencie myślałem, że wygram, ale Buitrago był silniejszy. Przez chwilę miałem nadzieję, że go jeszcze złapię
– wyjaśnił w rozmowie z Eurosportem.