Arnaud Demare odniósł na ulicach Mesyny pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. Wygrana na etapie Giro d’Italia nie byłoby możliwa, gdyby nie całodniowa praca zespołowych kolegów, którzy pomogli 30-latkowi przetrwać trudniejsze momenty, a na dodatek skutecznie go rozprowadzili.
Rok 2022 nie rozpoczął się po myśli Francuza. Demare tylko raz był blisko zwycięstwa, na 3. etapie Tirreno-Adriatico, ale wtedy na ostatnich metrach wyszedł mu z koła Caleb Ewan. Zespół wysłał go nawet na mało prestiżowy wyścig w Bretanii, La Route Adelie de Vitre, ale tam również nie udało się wygrać.
Pod względem kondycji było mnie stać na zwycięstwo. Z rozprowadzającymi jeszcze się nie ułożyło. Za każdym razem któryś z nas coś schrzanił i mieliśmy kłopoty. Polegam na rozprowadzających, ale póki co nie byliśmy na tyle dobrzy, aby walczyć o zwycięstwo. W finale wyścigu wszystko musi się zgrać
– mówił w kwietniu gazecie “Ouest France”.
Francuski sprinter przystąpił do Giro w nie najlepszym nastroju i bez pewności siebie, ale niemal od razu pokazał wysoką formę. Węgierską trylogię zakończył finiszem po drugie miejsce na 3. etapie w Balatonfüred. Jednak środowe zwycięstwo nie przyszło łatwo kolarzowi Groupama-FDJ. Demare został za peletonem na podjeździe Portella Mandrazzi, jednak dzięki pracy kolegów zdołał wrócić do grupy.
Pokonaliśmy zjazd jak szaleni. Wciąż pamiętam, jak Tobias [Ludvigsson] i Miles [Scotson] wchodzili w zakręty. Czasami ledwo byłem w stanie za nimi nadążyć
– opowiadał w oficjalnym komunikacie prasowym.
Takie zadanie nie udało się dwóm jego rywalom. Mark Cavendish i Caleb Ewan dojechali z dużą stratą w gruppetto, w czym skutecznie pomogli kolarze Groupama-FDJ.
Wiedzieliśmy, że niektórzy sprinterzy mogą nie wziąć udziału w finałowym sprincie. Zakładaliśmy możliwość, że będziemy musieli pociągnąć, aby najpierw wrócić do głównej grupy, a następnie pozbyć się sprinterów z tyłu. Więc to zrobiliśmy. Attila [Valter] i Clement [Davy] wykonali sporo pracy na płaskiej części, co było ważne, aby złamać naszych przeciwników
– objaśniał meandry taktyki dyrektor sportowy Sebastien Joly.
Niestety na podjeździe odpadł również Jacopo Guarnieri, więc kolarze Groupamy musieli przeorganizować pociąg. W rolę ostatniego rozprowadzającego wcielił się Ramon Sinkeldam. Holender znalazł lukę po prawej stronie szosy na ostatniej prostej, zmienił Scotsona i zostawił swojego lidera na dogodnej pozycji.
W finale wszystko poszło gładko. Czułem się dobrze i dałem radę zachować cierpliwość przed rozpoczęciem finiszu. Jestem bardzo zadowolony z pierwszego zwycięstwo w sezonie na Giro, i to w taki sposób
– relacjonował etapowy zwycięzca.
Tym razem zadziałały wszystkie trybki w sprinterskiej maszynie, co przełożyło się na końcowy sukces i prowadzenie w klasyfikacji punktowej. To ważny moment dla całego zespołu.
Przeszliśmy przez trudny okres, było sporo presji, a zwycięstwo smakuje wybornie. Wygraliśmy też dlatego, że cała drużyna była silna. Wszyscy ciężko pracowali, a Arnaud to wykończył. Nigdy nie straciliśmy do niego zaufania. Wiemy, jaki jest mocny. Jeśli jest we właściwym miejscu o właściwym czasie, wiemy, że może wygrać
– powiedział Miles Scotson.
Miałem łzy w oczach przez całą drogą do mety i nie mogłem się doczekać spotkania z zespołem. Nie poddaliśmy się, żeby finalnie znaleźć się w tym miejscu. Wiemy, że na początku sezonu mieliśmy kilka niepowodzeń, ale szliśmy dalej
– wtórował mu Clement Davy.
Arnaud Demare sięgnął w Mesynie po swoje szóste etapowe zwycięstwo na Giro. Sprinter Groupamy dołączył do dwójki wybitnych rodaków Jacquesa Anquetila i Bernarda Hinaulta, którzy także wygrali po sześć odcinków we włoskim tourze.