Danielo - odzież kolarska

Jakie tak naprawdę jest zawodowe kolarstwo? „Anonimowy kolarz” już w przedsprzedaży!

Jak wygląda prawdziwe życie w zawodowym peletonie? Poznaj realia i tajemnice profesjonalnego kolarstwa, dzięki zwierzeniom osoby znającej ten świat doskonale – bo będącej w samym jego środku. Książka Anonimowego kolarza, która właśnie ukazała się w Polsce nakładem Wydawnictwa SQN, umili fanom kolarstwa wakacyjny odpoczynek.

Książkę można zamówić na: https://idz.do/kolarz-rowery

Fragment książki:

Nie wierzę, żeby kolarstwo – albo jakikolwiek inny sport – było dzisiaj w  100 procentach czyste, ale takie ekscesy jak wtedy nie są już po prostu możliwe, nie ma szans. Kiedyś oczekiwano od nas, że stawimy się na wyścig w odpowiedniej formie i tyle. O wszystko inne troszczyliśmy się sami, nikt się nam do niczego nie wtrącał. Dzisiaj nie jesteśmy już tak niezależni, kolarstwo bardziej przypomina normalną pracę. Nie powiem, że kiedyś było łatwo, bo w zawodowym kolarstwie nic nie jest łatwe, ale obecnie odnoszę czasami wrażenie, że pracuję od dziewiątej rano do piątej po południu. Kiedyś byliśmy bardziej jak kowboje. Teraz jest też zdecydowanie więcej papierologii. Wydaje mi się, że przez to wszystko zawodnicy szybciej kończą kariery. Po części zapewne wynika to z  nadmiaru pracy, a po części ze stresu. Nie wydaje mi się, żeby dało się dzisiaj jeździć na najwyższym światowym poziomie przez 10–12 lat. Obserwuję kolegów i widzę, jak nieustannie zamartwiają się kontraktami i przyszłością, zresztą widać to w całym peletonie, zwłaszcza wiosną. Gra toczy się o naprawdę wysoką stawkę. Kolarstwo podchodzi do kwestii treningu i wydajności organizmu zdecydowanie bardziej naukowo, a twarde dane są bezwzględne. Liczą się wyłącznie wyniki.

Gdy przechodziłem na zawodowstwo, układ sił przypominał piramidę. Najlepsi zawodnicy wszystko robili dobrze – przy czym wielu z nich jednocześnie wszystko robiło źle, przynajmniej w kwestii stosowania dopingu – a reszta peletonu po prostu dużo jeździła na rowerach, budowała formę i startowała w wyścigach. Dzisiaj wszyscy mamy mierniki mocy, trenerów, cele wynikowe, dietetyków. Nie mówię wyłącznie o  wąskim gronie najlepszych. W  moim pierwszym zawodowym zespole pracował gość, który zajmował się wszystkimi zawodnikami, przygotowywał krótki i prosty harmonogram treningów: „Róbcie to przez całą zimę, widzimy się w  styczniu”. Teraz poziom podniósł się dla wszystkich, nawet dla pomocników. Waty, które obecnie wyciskam, wystarczyłyby niegdyś na ukończenie dowolnego wyścigu w pierwszej dziesiątce. Teraz taką samą moc osiąga 30 czy 40 zawodników. Naprawdę łatwo można sobie pomyśleć: „Kurwa, jestem taki słaby?” i popaść w przygnębienie, ale zupełnie nie o to chodzi – po prostu wszyscy inni się podciągnęli.

Rosnący poziom profesjonalizmu jest wręcz fascynujący. Pewnych rzeczy z  dawnych lat mi brakuje, jak choćby piwa z kolegami przed wyścigiem, ale dzisiaj poziom jest tak wysoki, że każdy pilnuje diety i dba o kondycję. Gdy czasem uda mi się wyjść z żoną na kolację, zamawiam rybę i może kieliszek białego wina, a ona pozwala sobie na burgera albo stek i piwo. Później kelner to wszystko przynosi i oczywiście myli, kto co zamówił. Musimy zabawnie wyglądać, gdy wymieniamy się talerzami i  drinkami. Cóż, taka praca. Chętnie obżerałbym się frytkami i smażonym jedzeniem, ale płacą mi za to, żebym był szczupły i gotowy się ścigać. Wielu początkujących zawodników ma z tym niemałe trudności. Usiłują zachowywać się jak normalni ludzie, a gdy narzekają, że po zakończonym etapie dostają do zjedzenia wielką michę makaronu bez niczego, to niech nie liczą na moje współczucie, bo właśnie za to nam się płaci.

O książce:

„Wszystkie aspekty naszego publicznego życia podlegają tak ścisłej kontroli, że nie mamy możliwości szczerze wypowiedzieć się w wywiadzie prasowym, nie mówiąc już o całej książce. (…) Nie wierzysz mi? Proponuję, żebyś zaczął pisać szczery blog o funkcjonowaniu własnego biura i podpisał go imieniem i nazwiskiem. Podważ sposób prowadzenia firmy, w której pracujesz, koniecznie wyzwij szefa od debili i daj znać, jak się to wszystko skończyło”.

Od dziesięciu lat jeździ w topowych zespołach World Tour. Kończył wielkie wyścigi w pierwszej dziesiątce. Lubi kawę. Pozostaje jednak anonimowy, by pokazać realia funkcjonowania zawodowego peletonu. Przekonaj się, jak naprawdę wygląda jego świat.

Co zawodnicy myślą o Team Sky/Ineos? Jak kształtują się wynagrodzenia w kolarstwie? Dlaczego nie należy wierzyć zawodowcowi, który poleca jakiś sprzęt? Czy doping nadal jest problemem? Znajdziesz tu szczere odpowiedzi na te pytania. Zobaczysz kolarstwo takim, jakim go jeszcze nie znałeś.

„Anonimowy kolarz. Prawdziwe życie w zawodowym peletonie”

Autor: Anonimowy kolarz
Premiera: 14.07.2021
Cena okładkowa: 42,99 zł
Liczba stron: 304

4 Comments

  1. ElKapitan

    20 lipca 2021, 14:51 o 14:51

    Raz, dwa, trzy. Kto jest anonimowym kolarzem, typujemy, czas start..

  2. RP

    20 lipca 2021, 18:19 o 18:19

    Chyba widac po teamie 🙂

  3. Jedrek

    20 lipca 2021, 19:32 o 19:32

    Książka ukazała się w 2019 r., więc w internecie można znaleźć kilka dyskusji o tożsamości autora. Odpowiedzi stuprocentowej oczywiście nie znajdzie się nigdzie; do mnie np. najbardziej przemawia teza że mogą to być połączone w całość wyznania kilku kolarzy, z tego samego teamu lub kręgu towarzyskiego.
    Książkę fajnie się czyta, jest interesująca (jestem już sporo za połową książki), zawiera mnóstwo ciekawostek i plotek z tej drugiej strony, zza kurtyny. Niestety dużym minusem książki jest tłumaczenie, suche i maszynowe (jak z tłumacza online), w wielu miejscach aż prosiło się aby użyć slangu kolarskiego, którego którego tłumacz chyba nie zna. Myślę że np. A.Probosz przetłumaczyłby znacznie lepiej.
    Nie zmienia to faktu że książka bardzo ciekawa – jej lektura, połączona z dominacją Pogacara sprawiła że straciłem zapał do oglądania końcówki TdF 😉

  4. Cyclist

    20 lipca 2021, 22:05 o 22:05

    Po analizie list startowych Giro i TdF 2018 najbardziej pasuje mi Domenico Pozzovivo.