Danielo - odzież kolarska

Dziennik z Giro. Marta Lach o celach i marzeniach

Marta Lach

Marta Lach w pierwszym odcinku cyklu Dziennik z Giro mówi o celach i marzeniach swoich oraz zespołu Ceratizit-WNT na Giro d’Italia Donne.

Polka we włoskim wyścigu startuje po raz drugi w karierze, w Giro d’Italia Donne w zasadzie po raz pierwszy, gdyż impreza poprzednio znana była jako Giro Rosa. 10-dniowy wyścig jest najdłuższym w kalendarzu, aczkolwiek, z racji braków organizacyjnych, w tym roku nie jest zaliczany do najwyższego cyklu Women’s WorldTour.

Lach za sobą ma kilka solidnych bloków ścigania. W barwach Ceratizit-WNT, w pierwszej partii sezonu nadal w koszulce mistrzyni Polski, jeździła aktywnie, realizując zadania pomagania liderkom niemieckiej grupy.

Na trasie Giro d’Italia Donne 24-latka pracuje na Włoszkę Erikę Magnaldi, która po pięciu etapach zajmuje 6. miejsce, a także na sprinterki zespołu na płaskich etapach. Wychowanka klubu Sokół Kęty na trzecim odcinku pomagała Lisie Brennauer w zajęciu 5. lokaty, a sama zmagania ukończyła na 10. miejscu.

Marta Lach swoje przygody na europejskich szosach od dawna relacjonuje na niezwykle regularnie i barwnie prowadzonym fanpage’u (więcej TUTAJ). Wrażeniami z kolejnych etapów Giro d’Italia Donne zgodziła się podzielić również w ramach cyklu Dziennik z Giro.

***

Z jakimi celami do Giro podeszła ekipa? Z czego będzie zadowolona Marta Lach po po 10 dniach Giro?

My, drużyna Ceratizit-WNT, mamy bardzo ambitne cele na to piękne Giro. Chcemy zdobyć podium klasyfikacji generalnej. Wiemy, że będzie to trudne, ale jest to coś, o czym naprawdę marzymy. Chcemy też wywalczyć jedno etapowe zwycięstwo, mamy nadzieję, że się uda. A ja… chciałabym być na podium [etapowym] tego wyścigu, najlepiej na najwyższym jego stopniu. Z tego będę zadowolona po 10 dniach ścigania. Mam nadzieję, że wszystko się uda i bardzo, bardzo głęboko w to wierzę.

14 kilometrów podjazdu drugiego dnia: jak się na nim czułaś? Jak planować taktykę, wiedząc, że na Annę van der Breggen nie ma mocnych?

Tak naprawdę ten podjazd był nieco dłuższy niż 14 kilometrów, bo już 20 kilometrów do mety droga się wznosiła. Moim zadaniem było ustawić Erikę [Magnaldi] na jak najlepszej pozycji przed rozpoczęciem wspinaczki. Swoje zadania zrealizowałam w 100% procentach, z czego jestem bardzo zadowolona. Później już w miarę spokojnym tempem jechałam w kierunku mety, bo przed nami przecież kolejne dni ścigania. Trzeba się niekiedy przyoszczędzić.

Erica wykorzystała nasze rady i zaatakowała przed Anną van der Breggen, co dało jej tę przewagę, że już jechała z przodu i jak Van der Breggen ją przechodziła, to części dziewczyn już nie było [w grze]. Myślę, że wykonałyśmy dobry ruch i że zaprocentuje to również w kolejnych dniach.

Przedstaw proszę w paru zdaniach Erikę [Magnaldi] oraz Lisę [Brennauer].

Lisa jest zawodniczką bardzo ambitną, pewną siebie. Ma ogromne, ogromne doświadczenie, które stara się przekazać każdemu z kim przyjdzie jej pracować, każdemu komu ufa. Jest bardzo miła i sympatyczna, dzielę z nią pokój na Giro i praktycznie na każdym wyścigu, na jakim jesteśmy razem. Bardzo się cieszę, że możemy się tak kolegować.

A Erica jest malutką, chudziutką dziewczynką z ogromnym potencjałem (śmiech). Czasami jest troszkę trudno jej się przepchać w peletonie, ale dzięki naszej pomocy daje sobie radę.

Jedzenie na Giro: wszędzie to samo czy macie okazję spróbować jakichś lokalnych specjałów?

Jedzenie na Giro w tym roku bije wszystko. Dwa lata temu, jak jechałam Giro po raz pierwszy, to zawsze był makaron, parmezan i kurczak. I sałata. A teraz mamy do wyboru różnego rodzaju mięsa, ryby. Oczywiście ten makaron cały czas się przewija, ale są też ziemniaki, ryż… ryż był też wcześniej. Sałatki są za to lepsze, mamy możliwość dodania nasion do posiłku czy innych warzyw, nie tylko sałaty.

Jak uciążliwe są transfery?

Może powiedzieć, że transfery są długie, ale nie aż tak długie, jak mogłoby się wydawać. Giro to Giro, Tour to Tour, trzeba jeździć. Na start zazwyczaj nie mamy daleko. Po wyścigu te transfery są dość długie, mamy około 2 godzin przejazdu do kolejnego hotelu, ale da się z tym żyć. Już w samochodzie zaczynamy regenerację, trzeba zjeść, od razu nogawki Normateca, pistolet Hypervolta. Wszystko dzieje się w trakcie podróży do hotelu. Myślę, że nie jest to aż tak męczące, jak mogłoby się wydawać.

Co jest jak dotąd największym zaskoczeniem?

Sporym zaskoczeniem może być to, iż część bardzo dobrych zawodniczek odpadła już po pierwszym czy drugim etapie. Pierwszy etap to jazda drużynowa na czas: wiadomo, to jest trochę inna dyscyplina, czasami trzeba czekać na koleżanki, które sobie nie radzą, bo do mety muszą dojechać 4 zawodniczki.

Ale na 2. etapie te dziewczyny też nie błyszczały i przez to straciły szanse w walce w klasyfikacji generalnej. My nastawiamy się oczywiście na to dobre miejsce Eriki i na etapowe zwycięstwa. Myślę, że teraz sporo ekip przerzuci się na walkę o etapowe zwycięstwa, z racji tego, że nie mają już zawodniczek do walki w klasyfikacji generalnej.

Finały etapów Giro d’Italia Donne oglądać można dzięki platformom GCN oraz Eurosport Player, a także na Facebooku, dzięki PMG Sports.