Danielo - odzież kolarska

Tour de Suisse 2021. Uran: “ja też byłem zaskoczony”

Rigoberto Uran poczucie stylu zawsze miał nienaganne i nie byłby sobą, gdyby swoich ambicji związanych z Tour de France nie ogłosił ze szczyptą dramaturgii.

Lider amerykańskiej grupy EF Education-Nippo znokautował konkurencję na siódmym etapie Tour de Suisse i awansował na pozycję wicelidera ośmiodniowego wyścigu.

Uran, drugi kolarz Tour de France (2017) i drugi kolarz dwóch edycji Giro d’Italia (2013 i 2014), w tym roku ponownie wybiera się do Francji. Trasa “Wielkiej Pętli” straszy dwiema czasówkami, co 34-letniemu Kolumbijczykowi powinno bardzo odpowiadać.

Przygotowania wiosną dalekie były od idealnych: Uran w styczniu złamał palec u stopy, a plan startów i lotów do Europy, obłożony restrykcjami nałożonymi na podróżnych w związku z pandemią Covid-19, dostosował do spraw ważniejszych. Po przeciętnym Etoile de Besseges zrezygnował z UAE Tour i do rywalizacji powrócił dopiero pod koniec marca, gdyż na początku miesiąca wraz z partnerką Michelle powitali na świecie córkę Carlotę.

Uran do szwajcarskiego sprawdzianu przed Tourem przystąpił zatem po ponad dwóch miesiącach przerwy. Kolumbijczyk w swoim stylu jechał dość spokojnie, na trasie Tour de Suisse nie wychylając się do piątego etapu. Tam różową koszulkę widać było w grupce goniącej Richarda Carapaza (Ineos Grenadiers) i Jakoba Fuglsanga (Astana-Premier Tech), a przyczajony dotychczas “Rigo” musiał zabrać się do pracy, aby wywindować się z 11. miejsca w klasyfikacji generalnej w okolice podium.

34-latek do górskiej czasówki przystąpił jako piąty kolarz wyścigu, do Carapaza notując 1:11 straty. Na przełęcz Oberalp ruszył na zamaskowanej ramie nowego modelu Cannondale, a dotarcie na szczyt zajęło mu 25 minut i 59 sekund. Do wyniku tego na 12 sekund zbliżył się tylko Julian Alaphilippe (Deceuninck-Quick-Step). Zjazd do mety formalnością nie był, ale Uran i tu poradził sobie świetnie, co pozwoliło mu zyskać czas nad wszystkimi rywalami.

Cud? Może nie, ale ja też byłem zaskoczony. Razem z dyrektorami sportowymi podjęliśmy decyzję o założeniu dysku na tylne koło. To była właściwa decyzja

– mówił na mecie.

Uran do Carapaza traci tylko 17 sekund, natomiast nad kolejnymi kolarzami ma dość bezpieczny bufor: Maximilian Schachmann (Bora-hansgrohe) traci 50 sekund, Fuglsang 58 sekund, kolejni kolarze ponad dwie i pół minuty.

Kolumbijczyk jutro walczył będzie z Richardem Carapazem o wygraną w wyścigu. W programie ponownie przełęcz Oberalp, następnie przełęcz Lukmanier, a następnie przełęcz św. Gottarda, z której do mety pozostaje 15 kilometrów zjazdu i płaskiego dojazdu do Andermatt.

Za mną dobre przygotowania do Touru, nawet z małą liczbą startów. Z takimi nogami, spróbuję

– zapowiedział Uran.