Danielo - odzież kolarska

Mediolan-San Remo 2021. Wszystko albo nic. Jasper Stuyven dobrze wybrał na Via Roma

Jasper Stuyven czekał, czekał i się doczekał. Belg wyczuł świetny moment do ataku w finale Mediolan-San Remo i na swoją korzyść obrócił chaotyczną gonitwę na Via Roma.

28-letni kolarz z Trek-Segafredo odniósł największy sukces w swojej karierze i ubiegł na kresce grupkę, w której jechali przedstartowi faworyci.

Stuyven ruszył 2300 metrów przed metą, tuż przed końcem zjazdu z Poggio do San Remo. Ikoniczne wzgórze w tym roku pokonała spora grupka zawodników i choć znajdowali się w niej faworyci wyścigu, ich tempo nie odczepiło szybszych kolarzy, m.in. Caleba Ewana. Stuyven wyczuł moment zawahania i odskoczył samotnie. Przed metą jego koło złapać się udało jeszcze Sorenowi Kraghowi Andersenowi (Team DSM), ale młody Duńczyk w finale z doświadczonym już Belgiem nie miał wielkich szans. Sprint Stuyvena w tej sytuacji stał się formalnością, ale 28-latkowi dał sukces kariery i potwierdzenie umiejętności cierpliwie demonstrowanych przez ostatnich pięć sezonów.

Wszyscy mówili o trzech najmocniejszych zawodnikach, ale oni nie jechali po zwycięstwo. My mieliśmy plan, aby pojechać po zwycięstwo

– mówił przed kamerami na mecie.

Czułem się dobrze przez cały dzień, finał szedł dobrze, byłem w czołówce na Poggio, ale w tej grupie było sporo szybkich kolarzy. Oglądali się na siebie, wahali się. Ruszyłem instynktownie. Spróbowałem, włożyłem w to wszystkie siły. Wiedziałem, że jeśli uda mi się oderwać, to mogę pojechać dobry finał. Wiedziałem też, że jeśli dojadę na finisz, to skończę między piątym a dziesiątym miejscem. Wolałem mieć wybór między zaryzykowaniem wszystkiego i przegraną a odniesieniem największego sukcesu w karierze

– tłumaczył.

Na ostatnim kilometrze zobaczyłem przeskakującego Sorena, próbowałem więc złapać oddech. Miałem jakieś 300 metrów by się zregenerować. Miałem nadzieję, że da mi zmianę i tak też zrobił.

Jasper Stuyven w gronie belgijskich kolarzy od lat zapowiadał się na zwycięzcę dużych wyścigów, ale sukcesy w tych nie przyszły tak szybko. 28-latek do szerszej świadomości przebił się wygraną w Kuurne-Bruksela-Kuurne w roku 2016 i od tego czasu pokazywał się dość regularnie w klasykach w Belgii oraz na finiszach z okrojonych grup w wyścigach etapowych. W klasykach na bruku wyniki notował w zasadzie co roku: w E3 Harelbeke finiszował 5. (2016) i 6. (2018), w Paryż-Roubaix: 4. (2017) i 5. (2018), w Kuurne-Bruksela-Kuurne 1. (2016), 2. (2017) i 5. (2020), a w Omloop Het Nieuwsblad 4. (2018) i 1. (2020). Do tego na koncie zapisał 3. lokatę w GP de Quebec (2018) i zwycięstwa w mniejszych wyścigach: Grand Prix Wallonie i GP Jef Scherens (2018).

8 razy na 10 nie wychodzi, ale raz czy dwa się uda. To wspaniałe. Chłopaki zostawili mnie na świetnej pozycji, czułem się dobrze, w finale miałem wystarczającą przewagę

– dodał.