Danielo - odzież kolarska

Volta a Catalunya 2016: wypowiedzi po 3. etapie

Daniel Martin na mecie etapu Volta a Catalunya

Daniel “Dan” Martin po raz drugi w karierze wygrał etap Volta a Catalunya i przygotował sobie znakomitą pozycję wyjściową do ponownego triumfu w klasyfikacji generalnej jednej z najstarszych etapówek w kalendarzu.

Irlandzki zawodnik w końcówce podjazdu od stacji narciarskiej La Molina nie miał sobie równych i przyspieszeniem na ostatnich 500 metrach poustawiał rywali największego kalibru na dalszych miejscach. Jego plecy obejrzeli m.in. atakujący Nairo Quintana, kontrolujący Tejay van Garderen i próbujący złapać koło Alberto Contador.

Mieliśmy wiatr w twarz, więc trzeba było wyczekać z atakiem do najostrzejszego fragmentu. Znałem podjazd, jest troszkę podobny do Alto de Fredes, na którym wygrałem podczas Volta a Comunitat Valenciana. Ekipa od startu jechała na mnie i wierzyła we mnie, więc cały etap spędziłem w zasadzie z przodu grupy, nie martwiąc się o nic

– mówił na mecie szczęśliwy Irlandczyk, który dziś bronił będzie 6-sekundowej przewagi przed zakusami samego Alberto Contadora (Tinkoff).

29-latek w Katalonii pierwszy sezon pod skrzydłami Patricka Lefevere’a rozpoczął etapowym triumfem podczas Volta a la Comunitat Valenciana (2.1), a następnie spokojnie przejechał Tour of Oman. Katalońskie ściganie to powrót na szosę po miesiącu przerwy.

Kiedy jadę na wyścig, zawsze walczę. Wirus, który złapałem w Omanie, uniemożliwił mi normalne treningi, stąd przerwa by dojść do siebie. Nie pojechałem na Tirreno-Adtriatico, trenowałem w domu, jeździłem za motorem, dziś ta zmiana się opłaciła

– dodał.

Martin na La Molina zdystansował nie byle kogo, bo samego Alberto Contadora (Tinkoff). Hiszpański campeon nigdy nie był mistrzem tego typu końcówek i na finiszach górskich etapów zdarzało mu się przegrywać z kolarzami bardziej eksplozywnymi, dlatego też drugie miejsce przyjął z zadowoleniem.

W końcówce nie udało się wygrać, ale jestem usatysfakcjonowany. Moja forma nie była wprawdzie najwyższa, nie kręciło mi się komfortowo, ale jechałem czujnie i reagowałem na ataki. Przyjechałem tutaj z przeziębieniem złapanym na Paryż-Nicea, stąd drugie miejsce to dobry wynik i wskaźnik poprawy. Najgorsze już za mną, mam nadzieję, że jutro będę wypoczęty. Czwarty etap teoretycznie powinien bardziej mi odpowiadać i dlatego postaram się wypaść lepiej

– tłumaczył 33-letni Hiszpan.

Królewski odcinek Volta a Catalunya zabierze kolarzy na wysokość 1975 metrów nad poziomem morza – w finale czeka 18,5-kilometrowa wspinaczka do Port Aine, a jej najostrzejsze fragmenty to ostatnie 4 kilometry (średnio 8%).

Dan Martin to jeden z najmocniejszych kolarzy w stawce, wie jak tu wygrywać, bo zrobił to w 2013 roku. Nikt nie by zdziwiony jego zwycięstwem, myślę, że ma największe szanse na zwycięstwo. Nie możemy wyciągać zbyt wielu wniosków po wspinaczce na La Molina, jechaliśmy w grupie, mocno wiało, a podjazd, z wyjątkiem ostatnich trzech kilometrów był dość łatwy

– relacjonował “El Pistolero”.

Do ścigania na poziomie WorldTour po długim okresie treningów w Republice Południowej Afryki powrócił Christopher Froome. Lider ekipy Sky nie błysnął, a w grupowej wspinaczce został nieco z tyłu i na mecie odnotował 12 sekund straty.

Drużyna pracowała wspaniale, niestety w końcówce nie wykończyliśmy ich wysiłku. To mój pierwszy wyścig WorldTour w tym roku, wciąż przyzwyczajam organizm i nogi do najwyższych obciążeń

– powiedział na mecie.

Jutro też jest dzień, jesteśmy w grze – ja, Geraint i Wout. Fajnie być znów z chłopakami, atmosfera jest dobra i miejmy nadzieję, że coś na tym uda się zbudować. Przed nami wciąż kilka dni i chcemy wykorzystać je by wpłynąć na końcowe wyniki

– dodał 30-latek.

9 sekund stracił atakujący na ostatnim kilometrze Kolumbijczyk Nairo Quintana. Lider zespołu Movistar także zalicza dopiero pierwszy start w Europie i dopiero rozkręca nogi na najwyższym poziomie, gdyż w pierwszych miesiącach roku startował tylko w Tour de San Luis i krajowych mistrzostwach.

Było dobrze, w końcówce zabrakło trochę szybkości. To był nerwowy etap, na szczytach było dość zimno. Do hotelu jadę zadowolony z tego, że przynajmniej spróbowałem. Miejmy nadzieję, że pogoda jutro dopisze i że ekipa będzie w tak dobrej dyspozycji jak dziś. Może uda się poprawić piąte miejsce

– zaznaczył na mecie.