Danielo - odzież kolarska

Brzeźna-Bentkowska: “Po prostu wszystko dobrze się układało”

Proszę państwa, Paulina Brzeźna-Bentkowska (TKK Pacific Toruń) wygrała ważną etapówkę Gracia Orlova. Nasi czescy sąsiedzi wiedzą, jak organizować podobne imprezy dla pań. Tym bardziej cieszy fakt, że Polki, a konkretnie dwie biało-czerwone, w tym roku praktycznie zdominowały rywalizację.

Brzeźna-Bentkowska przesądziła na dodatek na swoją korzyść dwa etapy, a mistrzyni Polski Eugenia Bujak (BTC City Ljubljana) zawody zakończyła na trzeciej pozycji.

Od razu po wyścigu – no dobra, nie od razu:) – pogratulowaliśmy i zapytaliśmy Paulę o to, czy właśnie tak wymarzyła sobie start w Gracia Orlova.

To był dla mnie najważniejszy wyścig w pierwszej części sezonu. Już od pierwszych przygotowań, które zaczęłam w grudniu, myślałam o tym, żeby powalczyć właśnie tutaj, w Czechach. Na początku chciałam wygrać jeden etap albo chociaż stanąć na podium, ale jak dowiedziałam się, że w tym roku nie ma jazdy indywidualnej na czas, zrozumiałam, że mogę powalczyć nie tylko o zwycięstwo etapowe, lecz też o podium w klasyfikacji końcowej wyścigu.

Tak więc Brzeźna-Bentkowska dostała dodatkowego „kopa” i z ekstra motywacją wyruszyła na podbój południa. Opłaciło się.

Od samego początku po prostu wszystko dobrze się układało. Na prologu strata czasowa, która była realna do odrobienia, wygrany 1. etap, podium na 2. etapie z niewielką stratą do zwycięskiej Natalii Bojarskiej. Na 5 km do mety Natalia miała blisko trzy minuty przewagi nad grupą, a na kresce okazało się, że straciłam do niej 15 sekund. Takim to sposobem do ostatniego etapu wystartowałam z dwoma sekundami straty do liderki. Wiedziałam, że jeżeli dojedzie grupa i zwyciężę na finiszu, to wygram cały wyścig.

Z takim nastawieniem 10. zawodniczka mistrzostw świata w Valkenburgu (2012) przystąpiła do ostatniego dnia ścigania. Co prawda rywalki próbowały odskakiwać i trzeba było uważać na nazwiska jadące w ewentualnych ucieczkach, nie stanowiło to jednak większego problemu dla reprezentantek TKK Pacific Toruń.

Podczas ostatniego etapu było parę prób odjazdów, ale były też ekipy, którym zależało, aby doszła grupa, więc nikomu nie udało się ostatecznie na dobre odjechać. Moje dziewczyny stanęły na wysokości zadania. Miały dopilnować, żebym w końcowej fazie wyścigu jechała wysoko jak najmniejszym nakładem sił, pilnować ewentualnych odskoków i rozprowadzić mnie na finiszu i … Udało im się. Zdaję sobie sprawę, że bez ich pomocy mogłoby być dużo, dużo ciężej. Ich zaangażowanie, praca i zgranie dodawało mi sił. Chciałam wygrać nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla nich i dla Pawła [męża]. Jak my to mówimy „kazanka” Pawła zmieniły mój sposób myślenia. Uwierzyłyśmy w to, że możemy walczyć i zwyciężać. Dziękuję dziewczynom z grupy, obsłudze i klubowi TKK Pacific Toruń za wsparcie i zaangażowanie, dziękuję moim sponsorom – Władysławowi Piszczałce i Elektrowni Skawina za wsparcie materialne i ciepłe słowa.

„Kazanka” jak widać wyszły na dobre, ponieważ, w co trudno uwierzyć, ósma kolarka Igrzysk Olimpijskich z Pekinu (2008) wygrała pierwszy raz w swojej karierze generalkę wyścigu UCI. Na etapach i owszem zwyciężała, lecz nigdy nie stała na najwyższym stopniu podium klasyfikacji końcowej. Do niedzieli. Przyszedł w końcu czas, by to zmienić.

Paula, dobrze wiesz: w takiej sytuacji nie możemy kończyć kariery…:)