Danielo - odzież kolarska

Paryż – Roubaix 2003: Peter Van Petegem królem pave

PŚ; 261 km. Belg Peter Van Petegem (Lotto), po finiszu z 3-osobowej grupy, został zwycięzcą kolejnej edycji Piekła Północy, umacniając się na pozycji lidera Pucharu Świata.

190 zawodników stanęło na starcie 101. Paris-Roubaix. Piękna słoneczna pogoda nieco ułatwiła rywalizację, jeżeli nie liczyć ogarniającego wszystkiego kurzu w trakcie pokonywania brukowanych odcinków.

Po 15 km od peletonu oderwała się czternastka kolarzy: Davide Bramati (Quick.Step), Kai Hundertmarck (Telekom), Rubens Bertogliati, Alderto Loddo (obaj Lampre), Laidoun (Ag2r), Damien Nazon (La Boulengere), Corey Sweet, Cedric Herve (obaj Credit Agricole), Antonio Cruz (USPS-Berry Floor), Jose Garcia Acosta (iBanesto), Ludovic Capelle, Van Speybroeck (obaj Landbouwkrediet), Eddy Seigneur (Jean Delatour) i Malte Urban (Team Coast).

Tempo wyścigu do półmetka było bardzo mocne, w czym pomagał sprzyjający wiatr. Przewaga ucieczki cały czas utrzymywała się w granicach 3 i pół minuty.

Na 118 km kontratakowali Andreas Klier (Telekom) i Tom Steels (Landbouwkrediet), do których dołączyli później Marc Wauters (Rabobank), Serguei Ivanov (Fassa), Leif Hoste (Lotto-Domo), Nicolas Jalabert (CSC), Giosue Bonomi (Saeco) i Benoit Joachim (USPS).

Przed Laskiem Arenberg (166 km) czołówka miała 2 minuty przewagi nad drugą grupą i niespełna 3 nad peletonem. Słynny brukowany odcinek niewiele zmienił w sytuacji, tutaj ostatni raz widziany był Zbigniew Spruch (Lampre).

Kolejne kilometry spłaszczyły różnice, druga grupa została wchłonięta. Z czołówki pozostali Eddy Seigneur, Damien Nazon, Ludovic Capelle, Kai Hundertmarck, Davide Bramati, Rubens Bertogliati, Damien Nazon, Jose Vicente Garcia Acosta i Malte Urban na 188 km mając 1.25 przewagi.

Z tyło zdecydowane tempo narzucał Andrea Tafi (CSC), który po kolejnym brukowanym odcinku znalazł się w drugiej grupie z Pieri (Seaco), Van Petegemem (Lotto), Schwedą (Coast), Vainsteinsem (Cardirola), Knavenem (Quick Step), Van Heeswijkiem (US Postal), Hunterem (Rabobank) i Mattanem (Cofidis). Johan Museeuw (Quick Step) po defekcie roweru został w głównej grupie.

Na 200 km dwie pierwsze grupy połączyły się, do czołówki doskoczyło jeszcze kilku innych kolarzy. Peleton tracił wówczas niespełna minutę. Tafi na zmianę z Vainsteinsem cały czas narzucał mocne tempo.

10. brukowany odcinek (przed metą), Auchy-lez-Orchies à Bersée (207.6 km: 2600 m (4)), wykorzystał do ataku Pieri, jednak nie udało mu się odskoczyć. Zasadnicza grupa traciła wówczas tylko około 30 sekund, mimo tego specjalnie nie goniła liderów. Museeuw jechał na jej końcu, jakby pogodzony z porażką.

W czołówce pozostało 12 kolarzy: Pieri, Tafi, Van Petegem, Nazon, Vainsteins, Wauters, Knaven, Ivanov, Ekimov (US Postal), Aldag (Telekom), Nardello (Telekom) i Van Heeswijk. 40 km przed metą ich przewaga nad peletonem wzrosła ponownie do minuty.

Aldag zdecydował się na atak, do Niemca dołączył Pieri. Na 6. brukowany odcinek, Moulin de Vertain, (229.1 km, 500 m (2)) dwójka wjechała kilkanaście sekund przed grupą Tafiego i Petegema. Pieri zgubił na bruku zawodnika Telekomu, ale po jego zakończeniu poczekał na niego. Za ich plecami po kraksach odpadli Nazon i Van Heeswijk.

Przewaga uciekającej pary rosła, 27 km przed metą wynosiła 32 sekundy. Na 5. odcinku, Cysoing (235.8 km 1000 m (4)) kontratakował Ekimov, samotnie próbując dołączyć do pierwszej dwójki. Rosjanin, mistrz olimpijski w jeździe na czas, błyskawicznie znalazł się przy Włochu i Niemcu, by na 4. odcinku, Camphin-en-Pévèle (242 km, 1800 m (4)) zostawić tego ostatniego za swoimi plecami.

Na 3. odcinku Carrefour de l’Arbre, (244,8 km, 3100 m (5)) Ekimov zgubił Pierego. Z tyłu kontratakował Petegem. Belg dopadł Rosjanina tuż przed końcem bruku, a zaraz po jego zakończeniu do czołówki jeszcze raz dojechał Pieri i powstała trzyosobowa grupka – Petegem, Ekimov, Pieri. Do mety pozostawało 11 km, goniący Wauters Nardello i Vainsteins tracili wówczas ponad 20 sekund.

Przewaga na kolejnych kilometrach rosła, tym bardziej że Nardello wyeliminował defekt roweru, a Vainsteinsowi dokuczały skurcze nóg.

Jeszcze przed stadionem Rosjanin próbował odskoczyć, ale nie miał szans zgubić swoich rywali. Na stadion pierwszy wjechał Petegem, za nim Pieri i Ekimov. Włoch wyszedł na prowadzenie, cała trójka spokojnie dojechała do ostatniego wirażu. Tam przyspieszył Ekimov, czujny Petegem natychmiast zareagował, minął Rosjanina, nie dał się wyprzedzić Pieremu, mijając pierwszy linię mety.

Belg jako drugi zawodnik w historii, po swoim rodaku Rogerze De Vlaemincku, zdołał triumfować w tym samym sezonie w Tour de Flanders i Paris-Roubaix. Wyczyn godny wielkich mistrzów.

Wypowiedzi:

Bardzo szczęśliwy był na mecie w Roubaix Peter Van Petegem po zwycięstwie w drugim z rzędu wyścigu Pucharu Świata. Fantastyczne! Nieprawdopodobne! wykrzykiwał.

Wszyscy w Lotto-Domo byli bardzo zmotywowani, gdyż kibice uważali że mamy słaby zespół. Ale ja wiedziałem że możemy tego dokonać. Wszyscy pracowali perfekcyjnie, Leif Hoste kontrolował sytuacje z przodu grupy, pozostali również wykonali swoją robotę – dodał 33-letni zawodnik.

Chcę również podziękować Marcowi Sergeant, który całą drogę motywował mnie przez radio.

Dario Pieri. Wiele pracowałem by dostać to i teraz czuję zadowolenie ale i rozczarowanie – powiedział drugi na mecie 27-letni zawodnik Saeco. Sądzę, jednak, że pojechałem wielki wyścig. Zostałem pokonany przez wielkiego mistrza, aktualnie numer jeden na świecie. Zrobiłem wszystko by zwyciężyć, włożyłem determinację, siłę, serce. Dziękuję wszystkim, którzy we mnie wierzyli, to tylko może być początkiem lepszych czasów.

Johan Bruyneel, dyrektor sportowy US Postal: Ekimov to Ekimov, prawdziwy zawodowiec. Zawsze prezentuje wysoki poziom i jest najlepszym przykładem dla innych w naszej grupie. Jest silniejszy niż przed rokiem ponieważ trenował przez całą zimę. Jego celem były klasyki, po nich zrobi przerwę i rozpocznie przygotowania do Tour de France.

Czwarty na mecie Marc Wauters (Rabobank): Jestem rozczarowany, że nie znalazłem się na podium. Nogi pracowały, jechałem cały czas z przodu. W poprzednich latach byłem liderem zespołu, ale nie wytrzymywałem presji i nie było wyników. Teraz udowodniłem, że ciągle mogę to zrobić.

Przegrany Tom Boonen (Quick.Step-Davitamon): Miałem dzisiaj sporego pecha. Upadłem jeszcze przed pierwszymi odcinkami brukowanymi. Znów naciągnąłem pachwinę. Miałem łzy w oczach, to nie była komfortowa sytuacja. W naszej drużynie panował chaos, wyścig był bardzo szybki, trudny do kontroli. Ach, Museeuw, nie miał dzisiaj dobrego dnia.

Szef Quick Step-Davitamon, Patrick Lefevere: To musiało się zdarzyć. Łatwiej jest przegrać niż zwyciężyć. Detale decydują o triumfie. Przebita opona Museeuwa zachwiała równowagą naszej grupy. Szczęścia nie mieli również Boonen i Vandenbroucke.