Okazało się, że nikt Johna Degenkolba i Marcela Kittela nie zapytał o zdanie przy powoływaniu składu Giant-Shimano na Tour de France.
Holenderska ekipa w zeszłorocznej „Wielkiej Pętli” postawiła całkowicie na sprinterów, co dało wyśmienity rezultat: cztery wygrane etapowe Kittela.
Powiem tylko tyle, nikt mnie o nic nie pytał. Zespół doskonale zdaje sobie z tego sprawę, kogo potrzebujemy w sprinterskim pociągu, ale w kolarstwie zawodowym nieraz są inne priorytety
– mówił 26-latek przy okazji mistrzostw Niemiec.
W podobnym tonie wypowiadał się Degenkolb.
Wolałbym mieć coś do powiedzenia przy nominacjach. Dobrze byłoby usiąść razem i pogadać. A tak skonfrontowano nas z ostatecznymi decyzjami. Uważam jednak, że kadra i tak nie jest zła
– stwierdził Degenkolb.
Duet z Niemiec z pewnością wolałby widzieć we Francji swojego rodaka Johannesa Fröhlingera zamiast Cheng Li, który zajął jego miejsce i zostanie tym samym pierwszym Chińczykiem w historii na starcie Tour de France.
Foto: LaPresse