Danielo - odzież kolarska

Vuelta a Espana 2022. Jay Vine wygrał w realu

Jay Vine na trasie Vuelta a Espana

Jay Vine w drugim zawodowym sezonie wygrał etap Vuelta a Espana. Wygrał po batalii z najlepszymi kolarzami szosowymi świata, na zalanej deszczem i spowitej mgłą hiszpańskiej szosie, nie w przepełnionym zapachem potu zaciszu wirtualnego ścigania.

Czy istnieje ścieżka między światem wirtualnym a światem realnym? Wyobraźnia reżyserów, scenarzystów, autorów kreskówek i programistów Marka Zuckerberga sugerują, że tak. W kolarstwie pomysł połączenia dwóch światów udanie spienięża firma Zwift, a jednym z programów promujących jej platformę są zawody Zwift Academy, które pozwalają amatorom ścigać się o zawodowy kontrakt w ekipie Canyon//SRAM lub Alpecin-Deceuninck.

Jay Vine do kolarstwa zawodowego trafił właśnie dzięki wygraniu Zwift Academy w roku 2020 i do wczoraj nie miał jeszcze wyrobionej marki w zawodowym peletonie. Obserwatorzy europejskich wyścigów ProSeries mogli kojarzyć, że w belgijskiej ekipie Alpecin-Deceuninck po górach nieźle jeździ chłopak z Australii (cóż za połączenie!), ale nazwiska Vine nie kojarzyło wielu.

Ta względna anonimowość przydała się na szóstym etapie Vuelta a Espana, gdy 26-latek zaatakował z grupy faworytów wyścigu na podjeździe Pico Jano. Liderzy pozwolili mu odjechać, a gdy do pogoni zabrał się Remco Evenepoel, okazało się, że Vine niemal dosłownie rozpłynął się we mgle.

To chyba sen. Przespałem odjazd, miałem defekt na pierwszych pięciu kilometrach. Plan był taki, żeby atakować na ostatnim podjeździe, jeśli peleton złapie ucieczkę. To niesamowite, że to się udało, tym bardziej z grupy faworytów wyścigu. Pracowałem na to cały rok, od momentu, gdy prawie mi się udało. To spełnienie marzeń

– mówił na mecie Australijczyk, który przed rokiem, w pierwszym zawodowym sezonie, wywalczył trzecie miejsce na jednym z etapów Vuelty.

Vine’a mogli nie kojarzyć faworyci wyścigu, ale Australijczyk w ostatnich 18 miesiącach zdołał zapisać na koncie kilka ciekawych wyników. Dwa razy na drugim miejscu kończył Tour of Turkey, rok temu w czołówce przyjechał na Lagunas de Neila podczas Vuelta a Burgos i na Pico Villuercas podczas Vuelty.

W tym sezonie 26-latek pokazał się na górskich etapach Etoile de Besseges i Volta ao Algarve, a do tego zajął 2. miejsce w Tour of Norway. Co ciekawe, w lutym zdobył też mistrzostwo świata w e-kolarstwie.

W rozgrywce na szóstym etapie Vuelta a Espana kolarz z Australii na ostatnim podjeździe złapał Ukraińca Marka Paduna i samotnie pokonał wspinaczkę na metę. Nad Remco Evenepoelem i Enrikiem Masem miał około 20 sekund przewagi i bronił się, choć młody Belg swoim tempem odczepił w zasadzie wszystkich faworytów wyścigu.

Wiedziałem, że Padun jest na czele, wiedziałem, że muszę ruszyć wcześnie. Wiedziałem, że przy mojej stracie w generalce nikogo nie będzie interesowało, że wygram etap. Zdołałem pojechać nieźle swoim tempem

– relacjonował Vine.

Co przechodziło mu przez głowę na ostatnim kilometrze?

Myślałem, że to zwycięstwo jest dla mojej żony, która poświęciła mi i mojej karierze ostatnie trzy-cztery lata. Czas kupić jej Corvettę

– zakończył ze śmiechem.