Danielo - odzież kolarska

Aart Vierhouten wieszczy nieszczęście w Tour de France

W środę, 6 lipca, kolarzy czeka krew, trzask łamanych kości, łzy, jęki lub coś jeszcze gorszego. Tak będzie, jeśli wierzyć dyrektorowi sportowemu UAE Team Emirates, Aartowi Vierhoutenowi.

Tego dnia odbędzie się piąty etap Tour de France, który poprowadzi śladem brukowanych sektorów z Lille a Wallers do Arenbergu. Vierhouten po zakończeniu Ronde van Vlaanderen zabrał Tadeja Pogacara na inspekcję kluczowych fragmentów tego etapu i był przerażony tym, co tam zobaczył.

Drugi sektor prowadzi w dół. To szaleństwo

– powiedział Vierhouten stacji „Sporza”.

Chodzi o odcinek d’Eswars a Paillencourt, położony na 98. kilometrze 155-kilometrowego etapu. To drugi z jedenastu brukowanych sektorów, liczący 1600 metrów i oceniony przez organizatora na trzy gwiazdki.

Przyjazd po bruku z prędkością 60-65 km/godz. … I to w szaleńczym tempie Touru… Ten brukowany sektor tak naprawdę nie należy do żadnego wyścigu. Jestem nim zaskoczony, nigdy nie poprowadziłbym wyścigu przez ten odcinek, gdybym był organizatorem. Pas bruku opada. Nie ma alternatywnych opcji z lewej i prawej strony tego pasa. To sprzeczne z zasadami bezpieczeństwa, o których ostatnio tak głośno… Nie rozumiem, dlaczego ten sektor znalazł się na trasie. Prosisz się tam o nieszczęście

– dodał Vierhouten.

D’Eswars a Paillencourt nie jest jednak taką nowością, już pojawił się w Tour de France w 2018 roku.

Na szczęście było wtedy sucho. Gdyby spadł deszcz byłoby wielką nieodpowiedzialnością wysłać kolarzy na tą opadającą drogę kocich łbów.

Vierhouten zaznaczył, że dodatkowe niebezpieczeństwo kryje się w tym iż jest to początkowy sektor w programie szóstego etapu.

Wszyscy nadal będą pełni adrenaliny, po sprincie do pierwszego odcinka brukowanego. Na końcowych sektorach może pozostać grupa czterdziestu kolarzy jadących razem. Ale na te początkowe wpada cały buzujący peleton. To zagraża życiu!